Znaleźli ludzi, którzy mnie skrzywdzili. Michael nic nie chciał mi mówić, być może dlatego, że nie chciał, żebym była zamieszana w to, co zamierzali im zrobić. Jak się o tym dowiedziałam? Jeden z nich uciekł i złożył mi wizytę razem z moim byłym chłopakiem. Wiedziałam, że Damian miał coś z tym wspólnego, a to nie stało się przez przypadek.
– No i co teraz? - Złapał mnie za włosy i wciągnął do mieszkania, a Damian rozsiadł się na kanapie w salonie jak u siebie.
Nie potrafiłam nawet na niego spojrzeć. Gardziłam nim. Idiota miał czelność w szpitalu udawać zatroskanego chłopaka, licząc, że wszystko mu wybaczę.
– Zostaw mnie! – syknęłam przez zaciśnięte zęby.
– Chyba jesteś nam coś winna. Ciesz się, że to nie szefunio cię znalazł.
Złapali dwóch facetów, więc dlaczego nie udało im się dorwać wszystkich? Nie wiedziałam, co mnie teraz spotka, ale przecież był z nim Damian, więc chyba nie zrobią mi krzywdy. Myliłam się, im nie można było ufać.
Chłopak złapał mnie w pasie, a Damian zaczął się do nas zbliżać. Cholernie się bałam, co spowodowało, że zaczęłam płakać.
– Mała, nie płacz. - Damian musnął palcami mój policzek.
– Spieprzaj. - Naplułam mu w twarz.
Widziałam złość w jego oczach, ale miałam ochotę nakopać mu za wszystko złe, co spotkało mnie z jego powodu. Właśnie zaczynałam go wyzywać, gdy ktoś wpadł do mieszkania. Z jednej strony poczułam ulgę, gdy zobaczyłam Michaela, a z drugiej bałam się, że zrobi im krzywdę. Był wściekły i nie panował nad sobą. Rzucił się na Damiana i zaczął okładać go pięściami po twarzy. Nie spojrzał nawet w moją stronę. Zauważyłam również ojca, który pewnym krokiem ruszył w moją stronę. Chłopak, który mnie trzymał, rozluźnił uścisk, cofając się ze mną w stronę balkonu, ale byłam szybsza. Tym razem zdążyłam się wyrwać, zanim mnie na niego wyprowadził. Rzuciłam się w ramiona taty, który zaprowadził mnie do sypialni.
– Nie zostawiaj go z nimi samego! – krzyczałam ze łzami w oczach.
– Poradzi sobie. - Uspokajał mnie.
– Idź tam!
Po chwili zrobiło się wielkie zamieszanie. Tata wyszedł, zostawiając mnie samą. Bałam się jak cholera, ale po kilku minutach zjawił się Brown. Siedziałam skulona na łóżku. Na jego widok odetchnęłam z ulgą.
– Nic ci nie grozi.
Wytarł z twarzy krew, która spływała mu z nosa. Wstałam i drżącymi dłońmi wyjęłam z torby chusteczki, które mu podałam.
– Dziękuję. - Spojrzałam na niego, ale on unikał mojego wzroku.
– Obiecałem – szepnął.
– I co teraz? Odejdziesz? – zapytałam cicho.
– Tego chciałaś.
– Mike – stanęłam przed nim i złapałam go za dłoń, przykładając ją sobie do policzka – Zostań, proszę.
– Alyson, to nie ma sensu. - Zamknął oczy.
– Ma. - Pokręciłam głową. – Wiem, że ma.
– Nie umiem być z tobą szczery.
Nadal nie otworzył oczu, a ja objęłam jego szyję i pocałowałam go w usta. To teraz nieważne. Pragnęłam go. Byłam w stanie wybaczyć mu wiele, byleby ze mną został.
– Umiesz – zapewniłam go.
Wierzyłam w niego, nawet jeżeli myślał inaczej. Nie odpowiedział nic, tylko objął mnie w talii i odwzajemnił pocałunek. Tak bardzo brakowało mi jego ust przez ten krótki czas.
– Nie zostawiaj mnie. - Oparł swoje czoło o moje. – Nie prosiłem cię o nic, ale teraz to robię... Zostań ze mną – wyszeptał, łapiąc głęboki oddech.
– Dobrze. - Pogłaskałam go po policzku.
Nie umiałam się uśmiechnąć, ale w środku cieszyłam się, że był tam ze mną. Chociaż przez cały czas miałam wrażenie, że to tylko sen.
– Jesteś w stanie mi coś wybaczyć? - Spojrzał przestraszony w moje oczy.
– Że ich pobiłeś? - Zaśmiałam się nerwowo. – Nie zabiłeś ich, prawda?
– Nie... Przespałem się z kimś, kto dla mnie nic nie znaczy. - Spuścił wzrok, a w moich oczach pojawiły się łzy.
To niemożliwe. Jednak nie znaczyłam dla niego wiele, skoro odchodząc, zabawił się z inną. Nie potrafiłam pohamować łez. Głupia myślałam, że wszystko wróci do normy, ale jaki facet będzie czekał, aż panienka się zdecyduje? Tym bardziej że powiedziałam, że nasz związek nie miał sensu. Sama podjęłam decyzję, więc nie mogłam obwiniać Michaela za to, że chciał kogoś mieć. Nie sądziłam tylko, że zrobi to tak szybko.
– Z Rachel? – zapytałam łamiącym głosem, odsuwając się od niego.
– Nie, nie z nią – zaprzeczył od razu, kręcąc głową. – Jej już nie ma dla mnie. Nie po tym, co zrobiła.
– Przeze mnie?
– Nie. - Spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach. – To inna sprawa. Nic nie jest twoją winą.
Może chociaż troszeczkę coś do mnie czuł? Czekałam na wyjaśnienie czegokolwiek. Musiałam być cierpliwa, żeby nic nie spieprzyć. Chyba będę musiała poczekać, aż powie mi o tym, ale tylko pod warunkiem, że zaczniemy wszystko od nowa.
– Nam nie wyszło. Nie chciała wiedzieć o mnie nic – kontynuował. – To mi pasowało, ale była zazdrosna o każdą kobietę, a sama sypiała, z kim popadnie. - Zacisnął dłoń w pięść.
– Kochałeś ją – wyszeptałam, ale nie brzmiało to, jak pytanie.
– Sam nie wiem. Kochałem w życiu tylko jedną kobietę... - Stanął do mnie tyłem. – Ale ją straciłem.
– Opowiesz mi kiedyś, prawda? – wyszeptałam, tuląc się do jego pleców.
– Nie wiem, czy będę umiał do tego wrócić. - Chwycił moją dłoń i uniósł do swoich ust, po czym delikatnie ją pocałował. – Chcę o tym zapomnieć i być znów szczęśliwy... Tylko przy tobie czuję, że może być... – przerwałam mu.
– Dobrze.
– Nie utrudniajmy sobie tego.
Staliśmy w ciszy, dopóki do pokoju nie wszedł mój tata. Spojrzał na nas, a ja odeszłam od Mike'a.
– Zabrali ich, nic ci nie grozi – powiedział zdenerwowany.
Brown objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy. Oboje wiedzieliśmy, że ojciec nie zdenerwował się z powodu chłopaków, a tego, że widział nas razem. Będzie się musiał przyzwyczaić, ale miał czas na to tak samo, jak my. Mieliśmy czas, żeby sobie zaufać.
– Wracam do domu, porozmawiamy jutro. - Podszedł do mnie i pocałował w policzek. – Odpocznij, Ali.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...