164.

3.5K 128 0
                                    

– Wstawaj. - Michael nachylił się nade mną.

Miałam ochotę spać jeszcze z dobrą godzinę. Dlaczego on mnie budził? Nie pamiętam już, kiedy tak dobrze mi się spało. Do tego Daisy przespała spokojnie całą noc. Wcale jej się nie dziwiłam. Wybawiła się wczoraj od rana na plaży, a później uczepiła się dziadka, aż zasnęła mu na kolanach, gdy oglądał wiadomości. Dzięki temu mogliśmy wyrwać się z Michaelem na plażę, sami mając gdzieś marudzenie mamy. Od samego początku wymigiwałam się od przygotowań, ale gdyby to zależało ode mnie i Michaela, wzięlibyśmy ślub, nikomu nic nie mówiąc.

– Nie. - Próbowałam się odwrócić na bok, ale mnie przytrzymał.

– Ej, spójrz na mnie. - Usłyszałam jego śmiech przy uchu.

– Co? - Wiedząc, że nie odpuści, otworzyłam w końcu oczy. – Zadowolony?

Nawet nie potrafiłam się na niego obrazić, gdy był w takim dobrym humorze.

– Chcesz się spóźnić na własny ślub? - Pocałował mnie. – Twoja mama chciała tu przyjść i wyciągnąć cię siłą. - Zaśmiał się, wstając i ciągnąc mnie za rękę do pozycji siedzącej.

Stał przede mną, trzymając mnie za ręce, żebym przypadkiem nie położyła się z powrotem.

– Nie pozwoliłeś jej. - Uśmiechnęłam się, przyciągając go do siebie. – Kochany jesteś.

Nawet nie chciałam myśleć, jaki sposób na obudzenie mnie znalazłaby mama.

– Nie powstrzymałem jej na długo. Zaraz tu wpadną, żeby pomóc ci się przygotować. - Pocałował mnie ostatni raz i podszedł do drzwi.

– Nie chcesz popatrzeć? - Patrzyłam na niego.

Ani trochę nie było widać, żeby się stresował dzisiejszym dniem.

– Chciałbym, ale mi nie pozwolą. - Zaśmiał się.

– Zwariuję. - Opadłam plecami na łóżko.

Nawet z głupiego ubrania się zrobią szopkę. Jakbym nie mogła tego zrobić sama. Większość kobiet tego jedynego dnia pewnie chciałaby wyglądać i być traktowana jak księżniczki. Mnie wystarczyło, że będzie przy mnie Michael i moja córeczka, która pewnie bawiła się z dzieciakami Melisy.

– O nie, wstawaj. - Podbiegł i pociągnął mnie za nogi. – Nie zamierzam oberwać za to, że jeszcze nie wstałaś. No, już.

– Ucieknijmy im. - Złapałam go za ręce i usiadłam z powrotem.

Byłoby nieźle zniknąć na kilka godzin i wrócić dopiero na ceremonię. Niestety moja propozycja nie została rozpatrzona pozytywnie, a mama z dziewczynami wpadły do naszej sypialni, robiąc ogromne zamieszanie. Zakryłam uszy dłońmi, żeby ich nie słuchać. Stanęłam, opierając się o komodę i patrzyłam, jak biegały, rozkładając kosmetyki. Przyniosły nawet swoje sukienki. Michaelowi oberwało się za to, że zamiast mnie obudzić, to jeszcze ze mną dyskutował i został wygoniony na dół. Protestowałam, ale okazało się, że nie miałam nic do gadania.

– Spadaj. - Melisa popchnęła go w stronę drzwi.

– Dobra, już idę. - Rozbawiony uniósł ręce w geście poddania. – Tylko pocałuję jeszcze narzeczoną.

Uśmiechnęłam się, gdy mimo sprzeciwów, podszedł do mnie i złożył delikatnego buziaka na moich ustach.

– Jeszcze – wyszeptałam, przytrzymując go w pasie.

– Ostatni. - Zmierzył się z niezadowolonym spojrzeniem mojej mamy, ale nie powstrzymało go to przed pocałowaniem mnie ponownie. – Dobra, już idę.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz