W końcu mogłem stąd wyjść. Nadal czułem ból przy większym wysiłku, ale nie zamierzałem zostać tu dłużej. Umówiłem się z Alyson, że James przywiezie mnie do domu. Wczoraj przyleciała jego żona i była na nas wściekła. Zrobiła awanturę na cały szpital, a moja kochana żona przyznała jej rację. Byliśmy nieodpowiedzialnymi facetami. Zrobiło mi się przykro, gdy mówiła, że narażałem swoje życie, nie interesując się tym, co czuła Alyson i czy poradziłaby sobie beze mnie. Nie chciałem jej zostawić. Nie mógłbym. Szkoda, że ona myślała inaczej. Jej uczucia były dla mnie najważniejsze. Jednak sprawa z moimi rodzicami była dla mnie na tyle ważna, że od dłuższego czasu nie sypiałem najlepiej. Nie dawało mi to spokoju i musiałem dowiedzieć się prawdy. Szkoda, że moja matka była tak egoistyczna, że wolała umrzeć, zamiast powiedzieć prawdę. Zabrała rodzinną tajemnicę ze sobą do grobu. Miałem nadzieję, że przestanie mnie to w końcu męczyć.
– Lauren bardzo ci dała wczoraj popalić? - Spojrzałem na brata.
Czułem, że mogliśmy odbudować naszą więź. Może nigdy nie będziemy kochanym rodzeństwem, bo zabrano nam coś bezpowrotnie, ale moglibyśmy się traktować jak przyjaciele. Dobrze, że on się starał naprawić nasze więzi, bo mi za bardzo na tym nie zależało. Nie umiałem mu wybaczyć tego, że przez tyle lat byłem zdany tylko na siebie.
– Daj spokój. Nigdy nie widziałem jej tak wściekłej. - Zaśmiał się. – Na razie się do mnie nie odzywa.
– Przejdzie jej. - Zapiąłem torbę i zarzuciłem sobie na ramię.
Alyson, obrażała się na mnie wiele razy i była zła, ale nigdy na tyle, żeby się długo na mnie gniewać. To ja zawsze byłem bardziej uparty.
– Wątpię. - Spojrzał na mnie. – Na pewno nie szybko, ale rozumiem ją.
– A kto zrozumie nas? - Zerknąłem na niego.
Zrobiliśmy, co uważaliśmy za słuszne. Naprawdę myślałem, że mogliśmy pogodzić się z matką i zaufać jej ten jeden raz. Nie sądziłem jednak, że tak wścieknie się na mój widok. Nie chciała ze mną rozmawiać. Odkąd mnie porzuciła, nie czułem z nią żadnej więzi, nie znaczyła dla mnie nic. Jednak w pamięci wciąż miałem te kilka dobrych chwil, kiedy się o mnie troszczyła. A może raczej udawała, ale sprawiła, że wtedy jeszcze nie czułem jej nienawiści do mnie.
– Michael, jest mi naprawdę źle, z tym że dałem się wciągnąć w gierki matki. Gdybym wiedział...
– Przestań – przerwałem mu. – Zawieź mnie do domu.
Nie musiał mi się tłumaczyć. Jasne, że nie wybaczyłem mu, że w jakiś sposób również próbował się mnie pozbyć ze swojego życia, ale wykazywał się chęcią naprawienia relacji między nami. Wiedziałem, że będzie ciężko, ale może się uda. Był przecież moim bratem, jedyną osobą z rodziny, która, mimo że się ode mnie odwróciła, próbowała jakoś nadrobić stracony czas.
Daisy od razu do mnie podbiegła krzycząc „tata". Wziąłem ją na ręce i lekko podrzuciłem do góry, na co żona spiorunowała mnie wzrokiem. Przecież nie zrobię jej krzywdy.
– Co? - Przytuliłem małą.
– Nie no, przecież bez powodu leżałeś tyle czasu w szpitalu – odburknęła.
– Alyson – westchnąłem, podchodząc do niej i całując w czoło. – Też się cieszę, że cię widzę.
Lauren nie odezwała się do Jamesa słowem. Musiała być naprawdę wściekła. Nie wiedziałem, co mogłem jej powiedzieć. Nie zamierzałem się już tłumaczyć. Jakoś sobie poradzą.
Pobawiłem się chwilę z córką i zmęczony położyłem się na łóżku w sypialni. Mała leżała obok mnie i bawiła się lalką.
– Tata, pacz. - Pokazała na lalę, którą zaczęła mi machać przed oczami. – Tańci.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...