66.

5.1K 205 1
                                    

Nad ranem wylądowaliśmy w Nowym Jorku. Zamiast wrócić do domu, od razu pojechaliśmy do kancelarii. Byłam zmęczona i nie było ze mną żadnego kontaktu, a co mówić o jakimkolwiek pożytku.

Po południu miała odbyć się rozprawa Caren. Michael był trochę zestresowany, bo wiedział, że nieważne jak zakończy się sprawa, nasza klientka będzie niezadowolona. A nie ukrywałam, że jej dobra opinia na temat Browna wpłynęłaby dobrze na jego sprawę.

Michael wniósł mnie do kancelarii na rękach. Zatrzymał się na chwilę w holu, a ja nie miałam nawet siły otworzyć oczu. Potrzebowałam kilku godzin snu.

– Eliza, dwie kawy. Jedną z potężną dawką kofeiny. - Zaśmiał się, kierując do gabinetu.

– Jasne.

Położył mnie na kanapie, odgarniając włosy z czoła.

– Śpiąca królewno będziesz mi potrzebna. - Cmoknął mnie w policzek. – Obiecuję, że jak ta sprawa się skończy, zawiozę cię do domu i dam spać cały dzień, ale teraz musisz się obudzić.

– Kawy – odburknęłam i jak na zawołanie weszła Eliza.

– Kac? - Spojrzała na mnie ze współczuciem, a ja z ledwością podniosłam się do pozycji siedzącej.

Musiałam wyglądać okropnie, skoro uważała, że mój stan spowodowany był pijaństwem. Nie dałam rady się rano nawet pomalować. Dobrze, że Brown pomógł mi się ubrać, bo pewnie założyłabym za duży sweter i czarne rajtuzy wyglądając jak menel. Wtedy dałabym ludziom pole do popisu.

– Chciałabym. - Wzięłam kawę.

– Narty i brak snu w ciągu dwóch dni – wyjaśnił Mike.

– Musiał być świetny tydzień. - Spojrzeliśmy na nią. – No co? Już nic nie mówię. - Wyszła.

Wiedziałam, że gdybyśmy były same, odważyłaby się powiedzieć coś więcej. Przy Michaelu nie wypadało mówić niektórych rzeczy. W końcu był jej szefem, a nie musiał wiedzieć, że o nim rozmawiałyśmy.

– Czy ja o czymś nie wiem? - Spojrzał na mnie podejrzliwie.

– Niby o czym? - Upiłam łyk kawy.

– Urządzacie sobie ploteczki na mój temat. - Wstał i podszedł do biurka.

– Nie – odpowiedziałam. – Jakbyśmy śmiały, przecież płacisz Elizie, więc czemu miałaby o tobie plotkować.

Wkurzył się? Przecież nie miał o co. Nie rozmawiałyśmy o nim cały czas. Czasami tylko się zdarzyło, że coś powiedziałyśmy, ale miałyśmy też inne tematy.

– Nie o to mi chodzi. Po prostu nie lubię, jak ludzie z pracy pozwalając sobie na zbyt wiele.

– Nie powiedziała nic złego. - Odłożyłam kubek na stolik.

– Uwierz mi, że potrafi być wścibska w najmniej odpowiednim momencie. Znam ją trochę dłużej niż ty. Pracowała w mojej firmie, stąd zna Rachel. - Spojrzał na mnie.

– Pozwól, że sama będę oceniać ludzi, z którymi się zadaję. A dla twojej wiadomości to ja wypytuję ją o ciebie nie na odwrót. - Stanęłam przed nim.

– Taka ciekawska jesteś? Uważaj.

– Grozisz mi? - Spojrzałam mu w oczy.

– Ostrzegam. - Wpił się w moje usta, lekko przygryzając dolną wargę.

Próbowałam się wyrwać, ale objął mnie w talii, nie przestając całować. Praca to chyba nie najlepsze miejsce na miłosne igraszki. Po kilku minutach oderwał się ode mnie.

– Ja tu pracuję. - Zaśmiałam się.

– Wiem, dlatego musiałem cię jakoś rozbudzić. - Poprawił mi włosy.

– Kawa nie wystarczyła?

– Widać moje usta działają cuda. - Wyszczerzył ząbki.

– Przestań. - Szturchnęłam go.

– Czy ty zawsze musisz mnie bić? - Pomasował swoje lewe ramie.

– Widocznie zasługujesz. - Poszłam do swojego gabinetu.

Michael zapewne pojawi się tu za chwilę, o ile rzeczywiście potrzebował mojej pomocy.

Przez pół dnia zastanawialiśmy się jakich użyć argumentów i co zrobić, żeby Caren była zadowolona z wyroku sądu. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, jak bym się zachowała na jej miejscu.

Brown pojechał do sądu piętnaście minut temu i miał zadzwonić zaraz po ogłoszeniu wyroku. Wydawało mi się, że ciężko było mu prowadzić tę sprawę ze względu na siebie. Sam nie był pewny, jakby się zachował w stosunku do swoich rodziców, którzy zostawili go kilka lat temu. Nie wyobrażałam sobie nawet, co mógł czuć. Rodzice zostawili go, gdy był dzieckiem i nie zainteresowali się jak sobie radził. Niektórym przeszkadzała nadopiekuńczość ze strony rodziców, a niektórzy nie mieli ani trochę zainteresowania z ich strony. To niesprawiedliwe.

Czekałam zniecierpliwiona na jakiekolwiek informacje. Chodziłam od swojego gabinetu do gabinetu Mike'a. Eliza dziwnie mi się przyglądała, ale nic nie skomentowała.


Jestem pod kancelarią. Czekam. Michael.


Od razu, gdt otrzymałam wiadomość, wzięłam swoje rzeczy i zbiegłam na dół. Byłam ciekawa, jak zakończyła się rozprawa. Dlaczego nie napisał od razu, jak mu poszło?

Wsiadłam do samochodu Browna, zaparkowanego po drugiej stronie. Siedział za kierownicą, nic nie mówiąc.

– I jak? - Spojrzałam na niego. – Mów.

Był bardzo poważny i trudno było cokolwiek wyczytać z jego twarzy.

– Zabieram cię gdzieś – odezwał się po chwili.

– Powiedz, czy wygraliście, czy nie? Michael. - Szturchnęłam go. – No, powiedz coś.

– Dowiesz się za chwilę. - Odjechał.

Wkurzało mnie, że nie chciał mi nic powiedzieć, a wywiózł nie wiadomo gdzie. Miałam nadzieję, że się udało i że Caren była zadowolona z wyroku, jaki wydał Sąd, ale czy Michael był zadowolony z takiego obrotu sprawy?

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz