Rano Michael wstał przede mną. Gdy otworzyłam oczy, uważnie mi się przyglądał. Przetarłam twarz i dopiero dostrzegłam na jego twarzy uśmiech. To miłe zaskoczenie, bo wczoraj przed snem widziałam tylko jego smutne załzawione oczy. Cieszyłam się, że dzisiaj był w lepszym nastroju.
– Wiem, że nie spało się najlepiej, ale co zrobić. - Wzruszył ramionami. – Chyba rzeczywiście twoje łóżko byłoby lepsze.
– A ja nie żałuję. - Uśmiechnęłam się. – Miałam okazję dowiedzieć się o tobie czegoś więcej.
– Lubisz bajki na dobranoc. - Pocałował mnie.
– Mam nadzieję, że nie zawsze będą takie smutne. - Objęłam go za szyję.
– To tylko moje życie – westchnął. – A jak już wiesz, kolorowe nie było.
– Nie zawsze.
– Nie zawsze – powtórzył.
Kilkanaście minut zajęło nam wygramolenie się z łóżka. W czasie, gdy ja brałam kąpiel, Michael zamówił śniadanie do pokoju. Apartament był wielkości mojego mieszkania. Wielka sypialnia z widokiem na panoramę Nowego Jorku. Naprzeciwko łóżka drzwi do łazienki.
Wiedząc, że miałam mało czasu, powstrzymałam się od kąpieli w wannie i zdecydowałam się na szybki prysznic. Gdy byłam gotowa, udałam się do salonu, w którym czekał już mój facet ze śniadaniem. Oczywiście wolałabym przygotować je dla niego, ale nie miałam wyboru. Wiedziałam, że nie raz będę miała okazję. Uśmiechnął się na widok mnie ubranej w czerwoną mini i białą bokserkę, która idealnie eksponowała moje piersi. Miałam świadomość, że przyciągnie to wzrok Browna i o to mi chodziło. Mokre włosy zaczesałam do tyłu i boso podążyłam w jego stronę. Widziałam, że miał ochotę do mnie wstać, ale powstrzymywał się ze wszystkich sił. Zaśmiałam się, siadając obok niego i zakładając nogę na nogę.
– Kusisz – odburknął pod nosem, podając mi rogalika.
– Wiem. - Uśmiechnęłam się szeroko.
– Zrobiłaś to celowo? - Spojrzał na mnie.
– I co z tym zrobisz?
– Zobaczysz wieczorem, a teraz jedz.
Po zjedzonym śniadaniu Mike poszedł się wykąpać, a ja wysuszyłam włosy i spięłam je w wysokiego kucyka. Na nogi założyłam czarne platformy na niewysokim obcasie. Do tego zarzuciłam czarny żakiecik i byłam gotowa do wyjścia.
Michael włożył granatowy garnitur, w którym oglądać lubiłam go najbardziej. Za pół godziny powinniśmy być w pracy, ale wątpiłam, że zjawimy się tam na czas.
– Gotowa? - Spojrzał na mnie, mierząc mnie z góry na dół.
– Bardzo. - Uśmiechnęłam się, podchodząc do niego.
– To dobrze, bo jedziemy do pracy. - Zaśmiał się i objął mnie ramieniem.
– Zaczynasz mnie wkurzać, że nie korzystasz. - Szturchnęłam go.
– Skorzystam wieczorem. - Pocałował mnie w nosek.
Zadowolona wsiadłam do samochodu. Już nie mogłam doczekać się wieczoru.
– Mogę prowadzić? - Spojrzałam na niego.
Oczywiście jak to facet na pewno się nie zgodzi, ale zawsze warto spróbować.
– Chyba żartujesz – prychnął.
– Czemu nie?
– Bo lubię to auto. - Wyjechał z garażu podziemnego.
– A mnie nie?
– Ciebie też, dlatego nie dam ci prowadzić.
– Mówią, że jak chłopak daje dziewczynie prowadzić swój samochód, to jej ufa. Nie ufasz mi?
– Ufam ci. - Spojrzał na mnie. – Ale problem polega na tym, że nie jestem chłopakiem, a mężczyzną. - Wzruszył ramionami. – Zauważasz różnicę, prawda?
– Odwracasz kota ogonem. - Skrzyżowałam ręce na piersiach.
– Zapnij pasy, kochanie. - Wyszczerzył ząbki.
Nie odzywałam się do niego przez resztę drogi, w pracy też. Zastanawiałam się, jak mogliśmy pomóc Caren. Sprawa za tydzień, a my nie mieliśmy żadnego pomysłu.
Michael zaraz wróci z rozprawy i miał spotkanie z kolejnym klientem. Ja w tym czasie odwalałam papierkową robotę i biegałam od swojego gabinetu do biurka Elizy.
– Zmachasz się. - Zaśmiała się.
– Darmowa siłownia.
– Alyson, przepraszam cię za moje zachowanie. Nie powinnam się na tobie wyżywać.
– Nie przepraszasz mnie dlatego, że Michael cię o to prosił? - Spojrzałam na nią podejrzliwie.
– Nie – odpowiedziała szybko. – Nie rozmawiałam z nim na ten temat.
– Ja też nie. - Uśmiechnęłam się.
– Byłam wściekła na te hieny stojące na dole, na masę papierów na moim biurku i mam problemy z facetem. Przepraszam cię, że odbiło się na tobie.
– Cóż, zawsze byłam jak worek treningowy. - Wzruszyłam ramionami.
– Koniec plotek – usłyszałam za sobą głos Browna. – Zbieraj się.
– Jasne.
– Alyson...
– Eliza, nic się nie stało. Jak widzisz, nie jestem zła. - Uśmiechnęłam się. – A teraz przepraszam, szef czeka.
– Pośpiesz się. - Spojrzał na mnie.
Zanim zdążyłam zniknąć za drzwiami gabinetu, usłyszałam jeszcze jego rozmowę z Elizą.
– Mam nadzieję, że w domu już lepiej?
– Tak. Już nie zamierzam się spóźniać.
– Nie ma problemu, ale wolałbym, żebyś chociaż zadzwoniłam mnie uprzedzić.
– Dobrze.
Po kilku minutach stałam przed nim z torbą w ręku i byłam gotowa do wyjścia.
– Miłego dnia. - Uśmiechnęła się, na co jej pomachałam.
– Tobie również – odpowiedział Michael, puszczając mnie przodem.
W kancelarii na pewno już rozeszło się, że byliśmy razem, ale skoro Brown się tym nie przejmował, to ja również nie zamierzałam.
– Masz. - Podał mi kluczyki.
– Co? - Spojrzałam na niego zdziwiona.
– Ufam ci. - Zajął miejsce pasażera. – Mam wielką nadzieję, że nie zrobisz nam krzywdy.
– Na pewno nie. - Uśmiechnęłam się, wkładając kluczyk do stacyjki. – Naprawdę mi ufasz? – zapytałam drwiąco.
– Nie widać? - Zaśmiał się.
– Tak, zwłaszcza że zapiąłeś pas.
– Tak na wszelki wypadek.
Nie dyskutując z nim, odjechałam spod kancelarii z piskiem opon. Spojrzał na mnie spode łba, na co wzruszyłam tylko ramionami. Świetnie prowadziło mi się jego Range Rovera. Może kiedyś kupię sobie takiego samego.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...