Mel wróciła do domu z Chrisem i małą blondyneczką, która bardzo się za nią stęskniła, a mnie czekała rozmowa z tatą. Zbliżała się rocznica ślubu rodziców, a on w ogóle nie wiedział, co chciałby kupić mamie z tej okazji. Sporo ze sobą wytrzymali. Miałam nadzieję, że wytrzymają razem jeszcze dłużej. Mimo wszystko byli moimi rodzicami i nawet jeśli się kłóciliśmy, to kochałam ich i byłam w stanie wybaczyć im wiele.
Zapewne wyprawią duże przyjęcie z okazji rocznicy swojego ślubu jak co roku. Zjedzie się cała rodzina i znajomi.
– Wiem, że zaprosimy gości. Może Mike się zgodzi.
– Zapraszałeś go kiedyś do nas? - Spojrzałam na niego zdziwiona.
– Kilka razy próbowałem. Za każdym mi odmawiał, ale teraz, gdy moja córka u niego pracuje, może da się namówić. - Uśmiechnął się. – Myśl o prezencie, bo zostało mało czasu. - Szturchnął mnie.
Nie mogłam uwierzyć. Tata zapraszał Michaela, a on nigdy do nas nie przyszedł. Czemu? Chyba będę go musiała, o to zapytać przy najbliższym spotkaniu.
Nagle przypomniały mi się chwile, gdy byłam przetrzymywana. Nigdy nie zapytałam, o to ojca. Nie rozmawialiśmy na temat mojego porwania i za każdym razem próbowaliśmy go omijać, ale nie zawsze potrafiłam udawać, że nic się nie stało. Wspomnienia uderzały w chwilach, kiedy w ogóle się ich nie spodziewałam. Tak, jak teraz.
– Dlaczego? – zapytałam cicho.
– Co dlaczego? - Spojrzał na mnie zdezorientowany. – Nie wiem, może nie lubi mnie tak bardzo, jak ciebie. - Uśmiechnął się, a ja nawet nie zastanawiałam się nad jego słowami.
– Byłeś w stanie pobić Damiana, a nie zrobiłeś nic, gdy dowiedziałeś się, że to wszystko z winy Michaela – powiedziałam smutno. – Dlaczego?
Stał chwilę przede mną, nie wiedząc, co powiedzieć. Poprawił ręką kołnierz od koszuli, ale nadal nic się nie odzywał. Wkurzał mnie jego spokój, bo sama miałam ochotę wrzeszczeć.
– Kurwa, dlaczego?! – krzyknęłam.
– Alyson, uspokój się.
Nie lubiłam, gdy starał się być opanowany. To wcale nie pomagało.
– To mi odpowiedz. Nienawidzę, jak mnie okłamujecie! - Nie potrafiłam się uspokoić.
– Nie myśl, że Michael został bez winy. Po prostu jest jedyną osobą w tej chwili, która może pomóc dorwać mi tych skurwieli, którzy zrobili ci krzywdę, Ali. - Wyciągnął w moją stronę ręce.
Nie zastanawiając się dłużej, rzuciłam się w jego ramiona. Potrzebowałam teraz czyjejś bliskości, a jedynymi osobami w tym domu, na które mogłam liczyć zawsze to ojciec i Lisa, ale najbardziej mogłam liczyć na Melisę, która nigdy nie odwróciła się ode mnie. Nawet wtedy, gdy miałyśmy odmienne zdanie, potrafiła mnie wspierać. Rodzice zawsze unosili się honorem i czekaliśmy, aż wszystkim nam przejdzie, nie mówiąc sobie później, przepraszam, udając, że nic się nie stało.
Tata głaskał mnie po głowie z nadzieją, że jakoś się dzięki temu uspokoję. Chociaż przez chwilę znowu mogłam się poczuć jak córeczka tatusia, która była jego oczkiem w głowie. Kiedyś tak właśnie było, a każdego zainteresowania moją osobą nie traktowałam jak nadopiekuńczość, czy nadmierną ochronę.
– Nie wiem, co ci zrobili, ale pożałują tego. - Pocałował mnie w głowę. – Nie rzucam słów na wiatr.
Może to i lepiej, że nie wiedział, ale na pewno się domyślał. Nie chciałam opowiadać nikomu o swoim cierpieniu.
– Michael też – powiedziałam cicho, bardziej do siebie. – Nie wykorzystuj tego, że chce ci pomóc.
– Mam tylko wielką nadzieję, że on tego nie wykorzysta – odpowiedział równie cicho, jak ja.
Gdy już się uspokoiłam, zeszliśmy na dół zobaczyć, co Lisa przygotowała na obiad. Jak zawsze pachniało ładne. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo brakowało mi jej posiłków. Próbowałam gotować kilak razy, ale to nie to samo, co przygotowywała ona. Mama dużo czasu spędzała poza domem, a gdy wracała, zawsze miała nową fryzurę, makijaż i manicure. W domu panowała zupełnie inna atmosfera niż kiedyś. Nikt nie spędzał czasu na rozmawianiu ze sobą. Może stąd brały się problemy w wychowywaniu Madeleine? Rodzice żyli razem, ale jakby osobno. Żadne z nich nie miało czasu dla siebie i w sumie mieli go już, coraz mniej dla nas, a przecież to, że się wyprowadziłyśmy, nie znaczył, że ich nie potrzebowałyśmy. Byli nadopiekuńczy i czasami przesadzali z kontrolą, o co często się kłóciliśmy, ale byli naszymi rodzicami i ich potrzebowałyśmy. Czasami po prostu trudno nam się do tego przyznać.
Pod wieczór tato podwiózł mnie do mojego mieszkania, gdzie mogłam spokojnie odpocząć przed powrotem do pracy. Pomimo kilku miłych chwil, to był ciężki weekend, a jedyne czego pragnęłam, to sen na moim wygodnym materacu, którego nie zamieniłam jeszcze na łóżko, ale przed tym czekała mnie jeszcze kąpiel i naszykowanie ubrań do pracy, żebym nie musiała wstawać zbyt wcześnie i robić wszystkiego w pośpiechu.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...