114.

4.6K 182 1
                                    

Dzisiejszej nocy nasza córka dała niezły popis. Kopała tak mocno, że nie mogłam zasnąć nawet na chwilę. Kręciłam się z jednego boku na drugi. Wstawałam, kładłam się i tak kilka razy, aż w końcu zrezygnowana usiadłam na łóżku i postanowiłam poczekać, jak moja córka się wybawi. Pewnie trochę to potrwa, ale co tam. Odeśpię sobie w dzień. Ważne, żeby jej było dobrze.

– Alyson, co się dzieje? - Michael głaskał mnie po plecach, ale nadal miał zamknięte oczy.

– Mała postanowiła trochę po rozrabiać. - Uśmiechnęłam się, kładąc dłoń na brzuchu, by móc bardziej czuć jej ruchy.

Podniósł się momentalnie, siadając przy mnie. Położył swoje dłonie na mojej i głaskał brzuszek. Pod jego dotykiem córa jakby się trochę uspokoiła, bo nie kopała już tak bardzo albo po prostu się wyszalała.

– Wie, że to tatuś. - Spojrzałam na niego.

– Dlatego jest grzeczniejsza? - Uśmiechnął się.

– Aha. - pocałowałam go. – Może o to jej właśnie chodziło, żeby cię obudzić?

– To jej się udało. Trochę się przestraszyłem, że coś się dzieje, bo siedzisz i trzymasz się za brzuch.

– Wszystko jest dobrze – zapewniłam go. – Jeszcze trochę.

– Nie uspokaja mnie to, że zostało tak mało czasu do porodu. - Przytulił mnie.

– Kocham cię. - Wtuliłam twarz w jego szyję. – Damy sobie radę i nic złego się nie stanie. Nie zamierzam cię zostawić.

– Kocham Cię, Alyson – wyszeptał. – Wyjdź za mnie. - Spojrzał mi prosto w oczy.

Byłam kompletnie zaskoczona. Nie brałam tego pod uwagę. Nie rozmawialiśmy nigdy o ślubie i myślałam, że w chwili, gdy dowiedzieliśmy się o mojej ciąży, myśl o ślubie odeszła w niepamięć.

Przyglądał mi się dokładnie, badając moją reakcję, a ja nie wiedziałam, co mu powiedzieć. Cieszyłam się, że to zaproponował, ale. Właśnie, zawsze było jakieś ale.

– Powiedz coś – powiedział niepewnie.

– Nie wiem, co. - Wzruszyłam ramionami.

– Że się zgadzasz. - Uśmiechnął się.

– Nie spodziewałam się tego.

– A co myślałaś, że będziemy mieć dziecko, a nie pomyślimy o ślubie? Chcę, żebyś została moją żoną.

I nagle dopadła mnie głupia myśl. Z Emily był zaręczony, gdy była w ciąży. Znaczy, oświadczył jej się wcześniej, ale zmarła jako jego narzeczona. Myślałam, że po tym nie będzie chciał, bym była jego narzeczoną, zanim urodzi się nasze dziecko.

– A co z pierścionkiem? - Uśmiechnęłam się niepewnie.

– Kupię, ale czekaj. - Udawał, że się zastanawia. – Nie zgodzisz się, bo nie mam pierścionka? - Zmarszczył brwi.

– Oczywiście, że nie. - Pocałowałam go. – Daj mi to przemyśleć, a na pewno się zgodzę.

Tylko tyle mogłam mu odpowiedzieć w tamtej chwili. Nie widziałam innej opcji jak się zgodzić, ale chciałam go trochę potrzymać w niepewności.

– Dobrze, kochanie.

Długo nie mogłam zasnąć. Tym razem z innego powodu. Michael zasnął od razu wtulony we mnie, a ja głaskając go po głowie, wpatrywałam się w sufit, zastanawiając się nad jego nietypowymi oświadczynami. To oczywiste, że chciałam spędzić z nim resztę życia i zawrzeć związek małżeński. Zadowoliłabym w ten sposób nie tylko jego i siebie, ale też rodziców.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz