Nie mogłam uwierzyć, że leżałam w śpiączce ponad tydzień. Jak to możliwe? Przecież do samego porodu wszystko było dobrze. Przykro mi, że Michael musiał się martwić. Ciężko mi z myślą, że bał się, że mnie straci. Tak bardzo był zmartwiony, zraniony, gdy otworzyłam oczy. Tak bardzo chciałam go tulić do siebie. Na szczęście nie musiał przechodzić przez piekło jeszcze raz.
Pielęgniarka, która zmieniała mi kroplówkę i pościel, opowiadała, jak Michael zżył się z córeczką. Aż trudno mi uwierzyć, że to ten sam facet, który odkąd dowiedział się o ciąży, długo nie mógł zaakceptować tego faktu. Spodobało mi się imię, które wybrał. Chciałam go o to spytać przed porodem, ale trochę się bałam i postanowiłam, że wybierzemy coś, gdy maleństwo się urodzi, że będzie mu wtedy łatwiej.
Nasza córeczka była drobniutka, ale silna. Miała ciemne, gęste włoski i to raczej po tatusiu, bo moje były cienkie, ale kolor był mój. Zgadzałam się, że Daisy była podobna do mnie.
Po raz pierwszy będę karmić ją piersią. Nie wiedziałam, czy będzie chciała mój pokarm, bo przez ten cały czas karmiona była butelką.
– Przyzwyczai się – zapewnił mnie Michael, podając mi Daisy.
– Musi, bo muszę się pozbyć tego mleka. Mam za ciężkie piersi. - Zaśmiałam się.
– Ale jakie duże. - Uśmiechnął się łobuzersko, siadając obok łóżka.
– Nie przyzwyczajaj się. Niedługo będą takie jak wcześniej.
– I dobrze. - Pocałował mnie w policzek. – Lubię twoje naturalne piersi, ale takie też.
Wiedziałam doskonale, że moje ciało zmieniło się przez dziewięć miesięcy, ale zastanawiałam się, czy trudno będzie mi się przyzwyczaić do figury sprzed ciąży. Na razie dziwnie się czułam, patrząc w lustrze na swoje ciało bez okrągłego, wystającego brzucha.
– Drapiesz. - Uśmiechnęłam się.
Chyba nie golił się, odkąd trafiłam do szpitala. Nie wyglądał dobrze z tym zarostem, ale też nie wyglądał źle. Jednak wolałam go idealnie gładkiego lub z dwudniowym zarostem.
Nieświadoma niczego córeczka, przyklejona do mojej piersi, patrzyła przed siebie, machając nóżkami.
– Stęskniłem się. - Przyglądał się mi uważnie.
– Ja też.
Szczerze mówiąc, nie mogłam się już doczekać, by wrócić do domu. Dosyć naoglądałam się już szpitalnych ścian.
Nie sądziłam, że tak cudownym uczuciem mogło być tulenie do siebie malutkiej istotki, której byłam bardzo potrzebna. Mogłabym nie wypuszczać jej z rąk i godzinami patrzeć jak śpi. Cieszyłam się, że Michael cały czas był ze mną.
– Szkoda, że nie widziałam jej od razu po porodzie. Musiała być mniejsza. - Uśmiechnęłam się.
– Zrobiłem zdjęcia, gdybyś chciała zobaczyć.
– Dziękuję. - Uśmiechnęłam się ponownie. – Musimy przygotować pokoik – zaczęłam niepewnie.
Chciałabym, żeby nasza córeczka czuła, że byliśmy gotowi na jej powrót do domu, że to również jej dom.
– Wszystko jest gotowe. - Uśmiechnął się. – Naprawdę.
Mój facet pomyślał o wszystkim, a ja bałam się, że nic nie było nieprzygotowane na narodziny dziecka. Zaskoczył mnie pozytywnie.
– Powiedz coś.
– Nie wiem, co. Cieszę się bardzo – powiedziałam zadowolona, nachylając się nad główką córeczki. – Daisy, masz cudownego tatusia. Już nie mogę się doczekać, jak zobaczę pokoik, który dla ciebie przygotował. - Pocałowałam ją w nosek.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...