101.

4.7K 186 0
                                    

Od dwóch dni się mijaliśmy. Michael wychodził do pracy wcześnie rano, a ja nie wychodziłam z domu. Gdy wracał, nie rozmawialiśmy, tylko kręciliśmy się po domu bez słowa.

Zadzwoniłam do Melisy, bo potrzebowałam z kimś porozmawiać, a wiedziałam, że na nią zawsze mogłam liczyć.

Na początku nie chciałam mówić jej, co się stało, ale nie wytrzymałam. Powiedziałam o ciąży i reakcji Browna na tę wiadomość. Moja siostra od razu mnie przytuliła i zaczęła pocieszać. Nawet przez chwilę mnie nie oceniała. Nie powiedziała, że lepiej byłoby poczekać. Tego wsparcia potrzebowałam od swojego faceta.

– Ali, uspokój się. - Pogłaskała mnie po plecach. – Na pewno się cieszy.

– Nie rozmawia ze mną, odkąd się dowiedział i nie musi się cieszyć, nie oczekuję tego. Chcę, tylko żeby zaakceptował, że będziemy rodzicami.

– Daj mu trochę czasu. Zobacz, wywrócił mu się cały świat, a niedawno dopiero wszystko poukładał. Może boi się, że nie będzie dobrym ojcem? No sama przyznasz, że nie byliście na to gotowi.

– Ale mi też nie jest łatwo. - Spojrzałam na nią.– Zostałam sama, bo co z tego, że jesteśmy ze sobą, jak nie mam w nim wsparcia?

Nie zdążyłyśmy dokończyć rozmowy, bo do domu wrócił Michael. Nie wiedziałam, czego miałam się spodziewać. Czy będzie chciał ze mną dzisiaj rozmawiać, a może znowu zamknie się w swoim gabinecie?

– Co siostrzyczka się już pochwaliła, że zostaniemy rodzicami? – powiedział, zauważając mnie z Mel w salonie.

– Nie bądź taki – odpowiedziała.

– Jaki?

– Obojętny.

– Melisa, daj spokój – szepnęłam.

– No, przecież ci już wszystko powiedziała, to po co mam udawać, że się cieszę? - Spojrzał na mnie spod byka.

Miałam ochotę wyjść i nie wracać, ale nie chciałam go zostawić. Jego milczenie było nieznośne, ale to, co mówił teraz, raniło mnie bardziej.

– Nie musisz się cieszyć, nikt od ciebie tego nie wymaga, ale zaakceptuj to, co się stało.

– Ja też nie jestem zadowolona! – wrzasnęłam na niego.

– W końcu zaczynasz ze mną rozmawiać – powiedział spokojnie, czym zdenerwował mnie jeszcze bardziej.

– To ty nie masz ochoty ze mną rozmawiać. Odkąd dowiedziałeś się o ciąży, odtrąciłeś mnie.

– Co ci jeszcze mam powiedzieć? - Podszedł do mnie.

– Najlepiej nic – odburknęłam.

– Nie powinnaś się denerwować – wtrąciła siostra.

Miała rację, ale jak mogłam się nie denerwować, gdy mój facet miał mnie gdzieś? Może znalazł już sobie jakąś panienkę na pocieszenie i tylko kwestia czasu, kiedy zostawi mnie samą z dzieckiem.

– Nie będę z tobą rozmawiał w taki sposób. - Machnął ręką.

– W ogóle tego nie rób. Znudziłam ci się? - Spojrzałam na niego.

– Nie rób tego – powiedział wkurzony. – Jeśli się uspokoisz, daj znać. Będę w gabinecie, żeby wam nie przeszkadzać. - Zerknął na Mel i wyszedł.

Świetnie, najlepiej wyjść i unikać najważniejszego tematu.

Siostra poprosiła mnie, żebyśmy się nie kłócili dla dobra maleństwa, które w sobie nosiłam. Niepotrzebny stres mógł mu tylko zaszkodzić. Postaram się.

Przed wyjściem poszła jeszcze do Michaela.

Wyszłam na ogród posiedzieć w towarzystwie psa, który nieźle już urósł. Rzucałam mu patyki, a on za każdym razem przynosił je zadowolony. Przez chwilę poczułam się lepiej. Wyobraziłam sobie, jak za kilkanaście miesięcy będziemy tutaj siedzieć w trójkę z psiną przy nas. Miałam nadzieję, że mój związek z Brownem przetrwa. Nie rozumiałam jego zachowania. Przecież za pierwszym razem, gdy miał zostać ojcem, cieszył się. Dopiero teraz dotarło do mnie, czego się bał. Emily zmarła przy porodzie. Nie chciał, żeby mnie spotkało to samo. Dlaczego wcześniej nie wzięłam tego pod uwagę? Nie wiedziałam, w jaki sposób, ale musiałam się dowiedzieć dokładnie, czemu doszło do komplikacji. Michael nigdy nie mówił, co było powodem śmierci jego narzeczonej. Jedyne, co wiedziałam to tylko to, że poświęcił życie dziecka, by ją ratować. Musiałam dowiedzieć się więcej, by zapewnić go, że tym razem nie straci dziecka i kobiety, którą kochał.

– Porozmawiamy? - Stanął za mną.

– Chyba nie ma o czym. Za kilka miesięcy urodzę czy tego chcesz, czy nie. - Patrzyłam przed siebie, próbując się nie rozpłakać.

– Już nas skreśliłaś? – spytał cicho.

– Ty to zrobiłeś.

– Alyson. - Usiadł obok mnie. – Po tym, co się stało, nie chciałem być ojcem przez najbliższe kilka lat. Oni zginęli przeze mnie. Nie mogę stracić głowy, jak wtedy, czekając na to maleństwo. Nie było mnie przy Emily w chwili, gdy powinienem być, nie potrafiłem podjąć odpowiedniej decyzji. Jestem zagrożeniem dla was.

– Nie jesteś. - Przysunęłam się do niego.

– To będzie ciężkie kilka miesięcy.

– Dokładnie siedem. - Zerknęłam na swój brzuch.

– Wiesz, że im bliżej, tym bardziej będę się bał. Może powinnaś na ten czas zamieszkać z rodzicami?

– Chcesz, żebym przez całą ciążę była z dala od ciebie?! – podniosłam głos.

– Będziecie bezpieczni.

– Nie, Michael! Jeżeli chcesz mnie zostawić, zrób to, ale nie wrócisz wtedy. - Wytarłam łzę spływającą po policzku.

Jak on mógł powiedzieć mi coś takiego? Nie wyobrażałam sobie kilka dni bez niego, a on chciał się rozstać na kilka pieprzonych miesięcy, a później wrócić jak gdyby nigdy nic? Przecież staniemy się dla siebie obcy.

– Nie chcę. - Przytulił mnie.

– To znajdź inne rozwiązanie.

– Obecnie nie potrafię o tym myśleć.

– To ja ci pomogę. Najbezpieczniejsza będę przy tobie. Daj nam szansę. - Spojrzałam mu w oczy. – Niech będzie jak wcześniej.

– Już tak nie będzie, wiesz o tym.

– Kochasz mnie?

– Tak – odpowiedział bez zastanowienia.

– To zrobisz to dla mnie. Bądź i spróbuj żyć ze mną, a nie obok mnie. Zobaczysz, że dam ci cudowne dziecko i nic złego się nie stanie. - Odgarnęłam jego przystrzyżone włosy do tyłu.

– Chcę w to wierzyć. - Pocałował mnie delikatnie.

– Nie musisz. Ja w to wierzę – wyszeptałam.

Miałam nadzieję, że coś zrozumiał i jutro nie będzie mnie unikać. Mogłam być silna, ale tylko, gdy wiedziałam, że on był w tym ze mną. Byłam w stanie poświęcić się, by mógł mnie kontrolować przez całą ciążę, choćbym miała przeleżeć ją w łóżku. Jeżeli to sprawi, że Michael będzie się czuć pewniej, to zrobię to. Jednak on też musiał się poświęcić dla mnie chociaż troszeczkę.

– Będzie dobrze? - Zerknęłam na niego.

– Zobaczymy. - Objął mnie w pasie i położył głowę na moim ramieniu.

– Jeśli ci zależy, to będzie.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz