Po wygranej rozprawie pojechaliśmy z Caren do restauracji świętować jej zwycięstwo. Mimo naszych obaw była zadowolona z tego, że rodzicom nie udało się wyłudzić sądownie od niej pieniędzy. Nie zasłużyli na to. Zjedliśmy obiad i wypiliśmy kilka drinków.
Przed restauracją czekał na nas kierowca Browna.
– Miałeś mi powiedzieć od razu – szepnęłam mu do ucha.
– Niespodzianka. - Uśmiechnął się, obejmując mnie w talii.
– Bardzo wam dziękuję – odezwała się Caren. – Mimo że nie powinnam im nic dać, postanowiłam kupić im mieszkanie. Dalej muszą radzić sobie sami.
– Nie powinnaś tego robić. - Michael spojrzał na nią. – Później możesz mieć znowu problem.
– Zawsze mogę zgłosić się do ciebie. - Uśmiechnęła się.
– Nie licz na to.
– Zawsze musisz być taki zasadniczy?
– Zawsze. - Zaśmiałam się.
Pożegnaliśmy się i Caren pojechała ze swoim ochroniarzem. Nasze drogi się rozeszły i pewnie się już nie spotkamy, ale miło byłą ją poznać z dala od błysków fleszy. Była całkiem inną dziewczyną, niż pisały o niej kolorowe pisemka. My pojechaliśmy do Michaela.
– Powinnaś się do mnie wprowadzić.
– Raczej ty do mnie. - Spojrzałam na niego.
– Nie ma tam miejsca dla dwóch osób.
– Jest sporo miejsca. - Przytuliłam się do niego. – To moje pierwsze mieszkanie. Nie chcę się go tak szybko pozbywać.
– Jeżeli nie chcesz mieszkać u mnie, to pomyślmy nad kupnem wspólnego mieszkania.
– Na które mnie teraz nie stać.
– Ale mnie stać. - Uniósł mój podbródek.
– Jasne, a czy nie powiedziałeś, że ma być wspólne?
– I będzie.
– Jak się do niego dołożę. Wrócimy do tej rozmowy. - Pocałowałam go.
– Byle szybko. Możemy zamieszkać, gdzie tylko zechcesz.
– W Paryżu albo Miami też? - Przyjrzałam mu się dokładnie.
– Wolałbym coś w pobliżu Nowego Jorku, ale jeżeli będzie ci tak bardzo zależało. - Zmarszczył brwi.
– Zwariowałeś. - Zaśmiałam się. – I co dalej? Ślub, dzieci i co?
– Ze ślubem jeszcze się wstrzymamy, a dzieci... Będzie na to wszystko czas – powiedział cicho.
Nie mogłam uwierzyć, że tak ważne było dla niego, żebyśmy zamieszkali razem. Jeszcze niedawno trudno mu się było zaangażować w związek. Na razie dogadywaliśmy się dobrze, ale chciałam wstrzymać się ze wspólnym mieszkaniem. Musieliśmy się poznać lepiej, zanim zaczniemy dzielić ze sobą życie. A co, jeśli nam nie wyjdzie? Nie będę miała gdzie wrócić, a do rodziców na pewno nie pójdę. Musiałam brać też taką opcję, przecież nawet najszczęśliwsze i najlepiej dobrane pary się rozstawały.
– Coś jest ze mną nie tak? - Uśmiechnął się.
– Chyba ze mną.
Nie kontynuowaliśmy tej rozmowy. Przyjdzie na nią jeszcze lepszy czas, gdy będę gotowa. Gdy oboje będziemy gotowi na poważnie porozmawiać.
Obejrzeliśmy film, a później Michael musiał popracować. Każdego dnia przygotowywał się do rozprawy, która miała odbyć się niedługo. To wtedy okaże się co dalej z firmą jego i mojego ojca.
Nie chcąc mu przeszkadzać, rozejrzałam się po wielkim salonie na dole, w celu znalezienia jakichś pamiątek albo zdjęć rodzinnych. W gabinecie widziałam jakieś dyplomy Mike'a, ale w salonie nic. Nad kominkiem stał tylko wielki ozdobny wazon. Na ścianach ani jednego zdjęcia, ani nawet obrazu. Na półce koło telewizora kilka winyli, masa starych płyt i książki. Mój facet miał nawet w kącie salonu stylowy gramofon. Zawsze lubiłam takie rzeczy. W porównaniu do odtwarzaczy DVD czy mp3 miał swój klimat. U mnie w domu był tylko odtwarzacz VHS i magnetofon, ale wszystko zniknęło, jak pojawiły się nowsze odtwarzacze i płyty CD.
– Mam jeszcze magnetofon i sporo kaset w garażu. - Usłyszałam zza pleców.
– Rock tak samo, jak na winylach? - Uśmiechnęłam się, odwracając się do niego.
– Niekoniecznie.
– Oświeć mnie.
– Większość to rap. Kręciłem się w podziemiach i trochę tego słuchałem.
Kto by pomyślał, że ten przystojny prawnik miał styczność z tym gatunkiem muzyki. Ja z Melisą miałam jedną płytę 2pac'a, którą słuchałyśmy w tajemnicy przed rodzicami, ale to jedyny raz, kiedy miałam z tym styczność, a on miał tego sporo.
– Poważnie? - Spojrzałam na niego zdziwiona.
– No, wszędzie szukałem swojego miejsca. - Objął mnie w talii. – To jakby część mnie. Reszta to pop, rock, metal i jeszcze inne.
– Słuchasz tego jeszcze?
– Nie. - Uśmiechnął się. – Pełnią raczej funkcję dekoracyjną. Już dawno miałem się pozbyć większości z nich.
– Dobrze, że zostawiłeś gramofon.
– Podoba ci się? - Spojrzał na mnie.
– Idealnie tutaj pasuje.
– Jak będziesz chciała, zabierzemy go do nowego mieszkania.
Znowu do tego wracaliśmy. Czy tak trudno mu zrozumieć, że na razie nie chciałam o tym myśleć? Wspólne mieszkanie nie powinno być powodem do kłótni, ale to poważny krok, a nasz związek jeszcze nie był na tyle poważny. Warto poczekać jeszcze trochę.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romantizm...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...