Nic co dobre w naszym życiu nigdy nie trwało dłużej niż kilka dni. Tato wpakował się w tarapaty. Siedzący w więzieniu jeden z moich napastników zeznał przeciwko niemu. Miał bardzo dużo do powiedzenia. Martwiłam się, bo wyrok w jego przypadku nie brzmiał dobrze.
– Co będzie z tatą?
– Jak co? - Spojrzał na mnie. – Nie martw się o to.
– Przecież... – przerwał mi.
– Alyson, to jest Brian. Nie rozumiesz, że on im nie odpuści, a oni wyjdą na tym o wiele gorzej?
– I dokąd go to zaprowadzi? Nie będzie mógł być prawnikiem, a przecież on bez ciągłych rozpraw nie wytrzyma.
– Widocznie stwierdził, że resztę życia będzie spędzał jako oskarżony. - Zaśmiał się.
– To nie jest zabawne, Mike.
– Chodź do łóżka. - Pogłaskał mnie po ramieniu. – Chodź, póki Daisy śpi. - Zsunął ramiączko mojej bluzeczki.
– Nie.
– Czemu? - Pocałował mnie w szyję.
– Bo nie obchodzi cię, co się stanie z moim ojcem.
– Mówiłem, że nic. - Objął mnie w pasie. – On dobrze o tym wie, a ty martwisz się niepotrzebnie. - Podniósł mnie do góry, a ja objęłam go nogami, kładąc mu dłonie na ramionach.
– Zobaczymy, jak ty będziesz miał problem. Też się nie będę martwić.
– Właśnie to robisz. - Pocałował mnie. – Mam problem z zaciągnięciem narzeczonej do łóżka, a ty się nie martwisz tym. - Uśmiechnął się łobuzersko.
– Widocznie słabo się starasz – odburknęłam.
– Zaraz postaram się lepiej. - Zaczął mnie całować.
Długo nie potrafiłam być obojętna na jego pocałunki, którymi obdarowywał mnie na całym ciele.
Leżeliśmy wtuleni w siebie. Michael patrzył w sufit, a ja z zamkniętymi oczami wsłuchiwałam się w rytm jego serca. Biło szybko i nierównomiernie. Zerknęłam na niego.
– Coś się stało?
– Zanim Brian ci to powie, chcę... - Przymknął powieki. – Mówiłaś, że chcesz pojechać na cmentarz... - Poczułam, jak jego ciało zadrżało. – Do Emily – westchnął ciężko, obejmując mnie ramieniem.
– A chcesz tam jechać? – spytałam niepewnie.
– Powinienem. Niedługo jej...
– Dobrze – przerwałam mu. – Chcesz tam dzisiaj jechać?
Kiwnął głową. Widocznie długo się zbierał, żeby mi to zaproponować, dlatego zamierzałam wykorzystać tę sytuację. Wiedziałam, że mu to pomoże.
Długo zbieraliśmy się do wyjścia. Daisy była dzisiaj spokojna i ani razu nie pisnęła. No może raz, ale tylko dlatego, że tatuś nie mógł założyć jej bucika i zaczęła się denerwować. Koniec końcom oboje byli zdenerwowani. Michael stał z boku, patrząc, jak zakładałam jej opaskę.
– Zaraz ją zdejmie. - Pokazał na córkę, która rączkami próbowała ściągnąć opaskę.
– To zostanie bez. - Wzruszyłam ramionami.
– Powinnaś założyć jej czapkę. - Wziął fotelik.
– Czapka jest w samochodzie. - Poklepałam go po plecach. – Jej już przeszło i nie jest zła za tego buta. - Uśmiechnęłam się.

CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...