Minęło kilka dni, a mój kontakt z Michaelem nie był już taki sam. Ostatnio w ogóle nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Mówił, że w pracy będzie normalnie, a wszystkie sprawy ze mną załatwiał przez sekretarkę. Miałam już swój gabinet, więc nie spędzaliśmy razem tak dużo czasu, jak przedtem, a szkoda, bo lubiłam przesiadywać u niego. Nie potrafiłam udawać, że wszystko było dobrze, ale musiałam.
Wchodząc do kancelarii, zakładałam na twarz sztuczny uśmiech i radziłam sobie świetnie. Ciekawe czy Michaelowi też szło to z takim trudem, a może było mu o wiele łatwiej? Wszystkim dookoła mówiłam, że to z powodu mamy, że się o nią martwiłam. Łykali to, chociaż nie najlepszy ze mnie kłamca. A może nie chcieli znać prawdy?
– Alyson, Michael kazał ci przekazać, że już go dzisiaj nie będzie i jutro też nie, więc masz wolne – powiedziała Eliza. – Chyba że masz do załatwienia zaległe sprawy.
– Jasne – odburknęłam.
Znowu mnie unikał.
– Nie martw się. Przejdzie mu. - Uśmiechnęła się.
– Co? - Spojrzałam na nią zdziwiona.
Czy to znaczyło, że wiedziała o naszym romansie? To niemożliwe, przecież w pracy zachowywaliśmy się normalnie. Może mi się tylko tak wydawało? Niemożliwe.
– Rachel zawsze go denerwowała, ale nie musiał się nią przejmować. To był układ nie związek. Czasami się tu pojawiła i zrobiła sceny zazdrości, a zawsze go olewała.
Odetchnęła z ulgą, że jednak o nas nie wiedziała. Układ, doskonale wiedziałam, na czym polegał. Próbował wciągnąć mnie w to samo, ale się nie udało. Nie przewidział, że mogłam czegoś oczekiwać. Zaprotestowałam, a on odszedł. Nie, uciekł jak tchórz, zostawiając mnie bez słowa!
– Skąd o tym wiesz? - Spojrzałam na nią.
– Pracuję tutaj. - Zaśmiała się. – Plotki to jej specjalność, ale jest strasznie głupiutka i zapatrzona w siebie.
– To prawda – powiedziałam cicho.
Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja miałam o niej takie zdanie. Zastanawiało mnie, czemu Brown wybrał mnie na swoją kochankę, skoro mógł skorzystać z kolejnej pustej blondi, z którą nie miałby problemu. Było wiele kobiet, które lubiły seks bez zobowiązań. Nie musiał zawracać sobie głowy mną.
– Ma być, o co zazdrosna, a raczej o kogo. - Puściła mi oczko.
Zrezygnowana usiadłam na sofie w holu. Miałam ochotę wrócić do domu i nie pokazywać się nikomu. Moje życie było do tej pory rozrywkowe, a teraz wracałam do czterech ścian i użalałam się nad sobą.
Elena dzwoniła wczoraj i musiałam udawać, że było świetnie tylko po to, żeby nie złożyła mi wizyty. Nie miałam ochoty opowiadać o wszystkim. Szczególnie po tym, jak poznała Michaela.
– Jedź do domu, odpocznij. - Eliza stała nade mną ze szklanką wody.
– Dzięki. - Wzięłam ją od niej i upiłam łyk. – Wracam do domu.
– Odpocznij. Będzie lepiej. - Uśmiechnęła się.
Nie miałam sił siedzieć dłużej w kancelarii, skoro i tak nie miałam już co robić, a czekać na Mike'a nie musiałam, bo i tak się nie pojawi.
Zamówiłam taksówkę i wróciłam do domu. Mama zadzwoniła zapytać jak u mnie. Odkąd jej zaufałam i powiedziałam o Michaelu, dzwoniła do mnie co drugi dzień. Nie dawała mi możliwości użalania się nad sobą i zapraszała do siebie. W końcu czułam, że mama coś zrozumiała i chciała zmienić nasze stosunki. Oby, bo kolejnego rozczarowania nie zniosę.
– Mamuś, nie dziś.
– Ali, nie męcz się z tym.
– Czasami trzeba przecierpieć z własnej głupoty.
– Takie decyzje wychodzą nam na lepsze. Po czasie to zrozumiesz.
– Ale nie chcę tego zrozumieć! – podniosłam głos.
Czy ona kiedyś zrozumie? Być może nigdy, bo nie wiedziała, jak to było, gdy ktoś odrzucił twoje uczucia.
– Wiem, ale tak będzie lepiej dla ciebie.
– Dobranoc, mamo.
Rozłączyłam się, bo nie mogłam dalej tego słuchać. Oboje próbowali mi wmówić, że tak będzie lepiej. Lepiej może być tylko, gdy wróci Michael. Nie sądziłam, że bez niego moje życie stanie się takie puste.
Próbowałam zadzwonić do niego kilka razy, ale się rozłączałam. Tak wiele chciałam mu powiedzieć, ale nie mogłam. Raz, gdy do mnie zadzwonił, odrzuciłam połączenie. Nie umiałabym rozmawiać z nim, hamując łzy, a nie chciałabym, żeby myślał, że sobie bez niego nie radziłam. Czas wziąć się w garść i dać sobie spokój.
Dzisiejszy wieczór spędziłam na oglądaniu komedii i piciu wina. Dobra opcja dla samotnych. Wybrałam się nawet na spacer. Nie był to park, bo miałam z nim przykre wspomnienia, a zatłoczona ulica. Nie miałam nawet pojęcia, że ulicę dalej od mojego domu działy się wieczorem jakieś ciekawe rzeczy. Ta ulica ożywała dopiero wieczorową porą, a ludzie świetnie się bawili, słuchając ulicznych grajków i podziwiając tańczące dziewczyny, które miały czym poruszać. Na takie widoki uśmiech sam malował się na twarzy. Będę musiała częściej tutaj przychodzić.
Kolacje zjadłam w knajpce na rogu, gdzie podawali świetną pizzę z krewetkami. Nie przepadałam za nimi, ale tutaj była genialna. Wokół kręciło się mnóstwo ludzi w różnym wieku. Jedyna okolica, w której nikomu nie przeszkadzało to, że obok siedział bezdomny, biedny, ciemnoskóry czy gej. Wszyscy traktowali się na równi i to było świetne. Nikt się nie wywyższał, a czasami nawet dzielili się tym, co mieli. Nie we wszystkich dzielnicach Nowego Jorku można dostrzec takie zjawisko. Cieszyłam się, że tu mieszkałam.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...