Zbieraliśmy się do wyjścia, bo korzystając z ostatniego dnia pobytu, postanowiliśmy zwiedzić miasto. Cieszyłam się, że Michael to zaproponował, bo obawiałam się, że wrócimy wcześniej do domu. W sumie to nie miałabym nic przeciwko, bo już nie mogłam doczekać się, jak przytulę mojego małego łobuza.
– Dzwoniłem do rodziców. - Uśmiechnął się szeroko.
– Nie mogłeś poczekać, aż się wykąpię? Też chciałam pogadać z nimi. - Udałam obrażoną.
– I tak Daisy krzyczała, tylko mami mami. - Objął mnie w talii i pocałował. – Też za nią tęsknię. Już nie pamiętam, jak to był bez niej. - Uśmiechnął się.
– Cicho, za cicho.
Ku naszemu zdziwieniu wizytę postanowił złożyć nam James. Michael, otwierając drzwi, spojrzał na niego zdezorientowany.
– Zapraszałaś go? – spytał obojętnym tonem, wchodząc do salonu.
Spojrzałam na gościa, który stał na środku salonu, burknęłam, że nie. Skąd wiedział, gdzie się zatrzymaliśmy? Nie mógł zadzwonić do mojego taty, bo on też tego nie wiedział.
– Czego? – warknął Michael w jego stronę i rozsiadł się na kanapie.
– Nie oszukałem cię. Myślisz, że po co Lauren wydzwania do ciebie co roku? Chciałem z tobą chociaż raz porozmawiać, poznać twoją rodzinę. - Usiadł przy stole.
– Miałeś okazję, ale teraz nie wiem, czy chcę, żebyś poznał moją rodzinę.
– Myślałem, że skoro twoja kobieta była w ciąży – spojrzał na mnie – ale widać znalazłeś sobie nową.
Zapadła cisza, a ja niepewnie spojrzałam na Michaela. Z jego twarzy nie dało się nic wyczytać.
– Emily nie żyję i mój syn też – westchnął ciężko.
Cholera, a więc Michael miał mieć syna. Za każdym razem, gdy słyszałam tę historię, było mi przykro, że ich stracił. Również było mi przykro, że nigdy nie miałam okazji poznać siostry.
Usiadłam obok Michaela, trzymając go za rękę. Jego brat nie mógł o tym wiedzieć, bo skąd?
– Nie wiedziałem, przepraszam – powiedział szczerze.
– Skąd mogłeś wiedzieć? – zakpił. – Dziwię się, że w ogóle o niej wiedziałeś. I uwierz mi, że nie zostawiłbym jej.
– Przez jakiś czas rozmawiałem o tobie z Brianem. Była jego córką i był dumny, że jesteś jej narzeczonym.
– Ciekawe, czy teraz też jest? - Uśmiechnął się do mnie.
– Na pewno był – odezwałam się w końcu.
– Znasz Briana? - Zdziwił się James. – Dużo nam pomógł.
– Bardzo dobrze – uśmiechnęłam się – ale wydaje mi się, że to ty przyszedłeś coś wyjaśnić, nie my. Jeżeli coś sprawi, że Michael ci wybaczy, to uwierz mi, dowiesz się o nas o wiele więcej. Mam was zostawić samych? - Zerknęłam na narzeczonego.
– Nie – Michael odpowiedział bez zastanowienia. – Nie sądzę, że ta rozmowa potrwa długo. - Spojrzał na brata.
– Cholera, Michael przestań się tak zachowywać! – podniósł głos. – Nie wybaczysz mi dziś, jutro, ale może kiedyś. Nie potrafiłem ci pomóc.
– I dlatego mnie porzuciłeś, własnego brata – zakpił.
Miałam ochotę przywalić mu w głowę, bo naprawdę byłam ciekawa, co miał do powiedzenia James, a on robił wszystko, żeby mu to uniemożliwić. James najpierw wytłumaczył, dlaczego nie mógł zająć się bratem. Rozumiałam, że sam był przybity tym, że rodzice ich zostawili i nie dawał sobie rady z młodszym bratem, który pakował się ciągle w tarapaty, ale to nie powód, żeby zostawić go samego sobie. Miał się opiekować młodszym rodzeństwem, a skupił się na własnej karierze! Egoistyczne. Chociaż pomógł Michaelowi, polecając go mojemu ojcu i wtedy, gdy miał problemy z ludźmi, którzy chcieli zrobić krzywdę jemu. Może też po rozmowie z moim ojcem dowiedział się, że Michael spotykał się z jego córką i wtedy James zdecydował się pomóc bratu. Lecz po tym, odciął się od niego na stałe, bojąc się o siebie i swoją żonę. Miałam mieszane uczucia, bo dla mnie rodzeństwo było najważniejszym, co miałam, ale nie wiedziałam, czy naraziłabym Michaela i Daisy, gdyby ktoś zagrażał im przez moje siostry.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...