Wstałam w dobrym humorze, więc postanowiłam, że w ramach przeprosin, przygotuję dziś śniadanie dla Browna. Tylko niech się nie przyzwyczaja, bo nie będzie tak codziennie. Zdecydowałam, że zrobię tosty z serem. Zapach unosił się po całej kuchni, a ja miałam ochotę zjeść je sama. Miałam nadzieję, że gdy skończę robić śniadanie, to Mike się tu pojawi i nie będę musiała go budzić.
– Tu jesteś. - Uśmiechnął się.
– A gdzie miałam być? - Położyłam talerze z tostami na stole.
– Przy mnie, w łóżku. - Cmoknął mnie w policzek. – W sumie wstać na śniadanie też dobrze.
– Nie licz, że tak będzie zawsze.
– Cóż, tyle czasu musiałem sobie radzić sam, także jakoś to przeboleję. - Wzruszył ramionami.
– Nie użalaj się nad sobą. - Zaśmiałam się.
– Cieszę się, że jesteś w dobrym humorze.
– A w jakim miałabym być?
– Cóż muszę cię zasmucić, ale wypadałoby podjechać do kancelarii, poza tym mam jeszcze umówione dzisiaj spotkanie.
– To jedź. - Uśmiechnęłam się.
– A ty? - Spojrzał na mnie zdziwiony.
– Ja mam dziś wolne. Może zacznę się pakować i przygotuję pokój dla Mariki, a jutro po nią pojedziemy i zabierzemy moje rzeczy do ciebie.
– Nie wierzę. - Zaśmiał się. – Tata cię namówił?
– Nie rozmawiałam z nim o tym... Rozmawiałam z Maddie. - Sprzątnęłam talerze. – Obwinia mnie i Mel, że została sama.
– Nie rozumiem.
– Obie traktujemy ją jak gówniarę, a ona zachowuje się tak, bo my zżyłyśmy się ze sobą, zapominając, że mamy jeszcze jedną siostrę. Zrobiło mi się jej szkoda.
– W sumie ma trochę racji. - Podszedł do mnie.
– Wiem.
– Nie martw się tym. - Objął mnie w talii.
– Myślisz, że mógłbyś pogodzić się z bratem? - Spojrzałam mu w oczy.
– Nie.
– Próbowałeś?
– Alyson, odpuść. - Pocałował mnie w czoło i poszedł do salonu.
Nie chciałam go zdenerwować. Przykro mi, że wszyscy bliscy go zostawili i musiał radzić sobie sam. Wiedziałam, że chciałby mieć oparcie w kimkolwiek z rodziny, ale trudno było wybaczyć to, co zrobili. Chciałabym, chociaż chwilę porozmawiać z jego bratem, żeby dowiedzieć się, dlaczego nie chciał mu pomóc, wiedząc, jak bardzo Michael czuł się odtrącony przez rodziców. Albo zamienić słowo z jego matką, której obowiązkiem było zająć się dziećmi, które nie dawały sobie rady same i potrzebowały jej. Nie rozumiałam, jak można zostawić własne dzieci, nie interesując się ich losem i chyba nigdy tego nie zrozumiem. Nie dlatego, że miałam kochającą się rodzinę, a dlatego, że to okropne i trzeba nie mieć żadnych uczuć, wartości, żeby się tak zachować.
Michael stał na balkonie, spoglądając przed siebie. Objęłam go w pasie i położyłam głowę na jego ramieniu.
– Nie umiem zastąpić ci całej rodziny – wyszeptałam.
– Wystarczysz mi, bo ty mnie kochasz. Tylko mnie nie zostawiaj. - Odwrócił się do mnie.
– Oni też cię kochali. - Spojrzałam na niego.
– Nie odeszliby, gdyby tak było – powiedział przez zaciśnięte zęby. – Nie zostawia się kogoś, kogo się kocha. Nieważne, jaki był powód, powinni się opiekować swoim dzieckiem!
– Wiem. - Przytuliłam go. – Nic ich nie tłumaczy.
Michael godzinę temu wyszedł na spotkanie z klientem, więc zabrałam się za pakowanie swoich rzeczy. Nie było ich jakoś dużo. Wiedziałam, że u Browna było sporo miejsca, żeby wszystko pomieścić, ale dopiero teraz dotarło do mnie, jak będę czuć się nieswojo w jego domu. Jednak powiedziałam już, że się wprowadzę, więc nie zamierzam się wycofać. Miałam nadzieję, że nie będę żałowała swojej decyzji.
Po południu odwiedziła mnie Melisa.
– Wyrwałam się na chwilę od tych dzieciaków. - Zaśmiała się, wchodząc do mieszkania. – Co ty robisz? - Spojrzała zdziwiona na pudła.
– Wyprowadzam się do Michaela.
– Co? Sprzedajesz mieszkanie?
– Niezupełnie – odpowiedziałam niepewnie, pakując do pudła kolejne rzeczy.
– Ojciec wie?
– Jeszcze nie.
– Martwię się o ciebie – powiedziała z troską.
– Bo znalazłam faceta, który mnie kocha? - Spojrzałam na nią, siadając na łóżku.
– Bo wiem, co przeszłaś i że jeszcze niedawno nie brałaś tej opcji pod uwagę.
– Wiem – powiedziałam cicho. – Chcę zrobić kolejny krok i przestać się bać, bo ciągle rozpamiętuję i porównuję swój związek do poprzedniego.
– Chcę, tylko żebyś była szczęśliwa i nie musiała przechodzić przez to jeszcze raz. - Przytuliła mnie.
Dobrze było mieć oparcie w siostrze, która doskonale mnie rozumiała i nie potępiała. Chciałam zaryzykować i zamieszkać z Michaelem, bo jeżeli nam nie wyjdzie to lepiej, jak stanie się to teraz niż za rok, gdy będzie jeszcze ciężej nam się rozstać.
Nie powiedziałam jeszcze nikomu, że moje mieszkanie zajmie Marika. W sumie nawet nie wiedziałam, czy powinnam, ale może lepiej, gdy rodzice i siostry będą wiedzieli, niż gdyby mieli jakieś plany względem mojego mieszkania, a zastaliby tam obcą dziewczynę. Bałam się reakcji taty na tę wiadomość. W końcu to on kupił to mieszkanie i on powinien decydować, co z nim zrobić.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...