80.

4.9K 185 0
                                    

Lekarz pozwolił nam zobaczyć się z Mariką. Jej stan był stabilny. Razem z dzieckiem zostanie w szpitalu przez kilka tygodni.

Michael zgłosił od razu sprawę na policję i złapali tego sukinsyna następnego dnia. Teraz tylko Marika musiała potwierdzić słowa Browna. Byłam pewna, że zrobi to tylko ze względu na to, że skrzywdził jej dziecko, a tego się nie odpuszcza. Była dziewczyną, która dla maleństwa zrobi wszystko. Gdyby chodziło tylko o nią, zostawiłaby tę sprawę.

Marika, gdy tylko nas zobaczyła, zaczęła płakać. Zanim tutaj przyszliśmy, poprosiłam Michaela, żeby nie mówił nic, co mogłoby ją zdenerwować, bo to nie polepszy sprawy. Powiedział, że się postara, ale wiedziałam, że będzie mu trudno, bo nie potrafił się opanować w takich sytuacjach.

– Wiem, że miałam odejść. - Wyszlochała. – Podniósł ręce na małą. Broniłam jej.

– Dlatego musisz to zakończyć – powiedział spokojnie. – Nie chodzi już tylko o ciebie.

– Nie wiedziałam, czy uda mi się dobiec...

– Spokojnie. Musisz odpoczywać. - Uśmiechnęłam się do niej. – Niedługo przywiozą ci małą.

– Dziękuję wam.

– Jak będziesz chciała, to znam kilka miejsc... Nie musimy teraz o tym rozmawiać.

– Myślisz, że mogę się od niego uwolnić? - Spojrzała na mnie z nadzieją.

– Tak, są ludzie, którzy ci w tym pomogą.

– On i tak zgnije w więzieniu – wtrącił Michael.

Nie powinien jej teraz tego mówić, ale nie potrafił utrzymać tego w sobie. Niestety, sprawił, że wpadła jeszcze w większą histerię.

– Wyjdź. - Spojrzałam na niego.

– Ty też – wysyczał.

– Zaraz do ciebie przyjdę, chcę z nią porozmawiać.

– Jasne. - Wkurzony wyszedł, trzaskając drzwiami.

Jakie to dorosłe, obrazić się i trzasnąć drzwiami. Szkoda, że nie tupnął do tego nogą.

Usiadłam przy Marice, próbując ją uspokoić.

– Nie martw się tym teraz. Pomyśl o sobie i małej.

– Michael ma rację, ale ja...

– Cii... Wiem. Teraz sobie poradzisz.

– Dlaczego tak we mnie wierzysz? Nie znasz mnie. Nie jestem porządną dziewczyną. Wiedziałam, jaki jest, gdy za niego wyszłam.

– Ty też mnie oceniasz, a wcale nie znasz... Też kiedyś byłam w podobnej sytuacji, tyle że mnie nikt nie bił. - Wstałam. – Byłam zdradzana na każdym kroku, a mój chłopak handlował narkotykami, a ja nie umiałam od niego odejść. Przez niego inni ludzie wyrządzili mi piekło... Odpocznij. - Wyszłam.

Michael stał przy oknie, uważnie mi się przyglądając. Chyba zauważył, że coś było nie tak, bo od razu do mnie podszedł. Wtuliłam się w niego bez słowa. Coraz częściej zdawałam sobie sprawę, że potrzebowałam go bardziej, niż do tej pory myślałam.

– Wróćmy do domu – wyszeptałam.

Tak jak prosiłam, tak też zrobiliśmy. Pojechaliśmy do mnie. Chyba Michael uznał, że w tej chwili poczuję się tam lepiej.

Usiadłam na kanapie, opierając głowę i zamykając oczy. Nie potrafiłam wymazać pewnych rzeczy z pamięci. Rzeczy, które wracały w najmniej odpowiednim momencie.

– Dobrze się czujesz? - Przysiadł przy mnie, przyglądając mi się dokładnie.

– Okropnie.

Siedział przy mnie bezradny, czekając na jakikolwiek ruch z mojej strony. Złapałam go za rękę, ale nadal panowała między nami cisza.

– Długo ją znasz?

– Mówiłem ci już.

– Ale, poza tym wszystkim? - Spojrzałam na niego.

– Nie.

– Jest podobna do mnie, naiwna.

– Nie, Ali. - Pogłaskał mnie po policzku.

– I, gdyby nie ty byłabym taka jak ona.

– Przestań tak myśleć.

– Ale porwanie dało mi szansę na zaczęcie wszystkiego od nowa – ciągnęłam dalej, nie zwracając uwagi na jego protesty. – Może i Marika to zrozumie.

– Musi. - Pocałował mnie w czoło. – Kocham cię.

– Ja ciebie też. - Wtuliłam się w niego. – Dobrze jest mieć cię przy sobie.

Szkoda, że nie mogłam wymazać pewnych wydarzeń ze swojej pamięci. Byłoby mi teraz łatwiej przez to wszystko przejść.

Zmęczona zasnęłam w ramionach Michaela. Nie wiedziałam, nawet kiedy mnie przeniósł, bo obudziłam się dopiero w łóżku.

– Położysz się ze mną? - Spojrzałam na niego.

– Wiesz, że muszę popracować? Kilka spraw nie może czekać. - Pocałował mnie w czoło. – Załatwię to szybko i może znajdzie się czas, żebyśmy mogli na weekend gdzieś pojechać.

– A co byś powiedział na rodzinny wypad za miasto? - Uśmiechnęłam się.

– Z Brianem? – prychnął.

– Z moimi rodzicami, z Mel, Chrisem i dzieciakami. Rodzice mają domek nad jeziorem.

– Uważasz, że wszyscy będą zadowoleni z tego pomysłu? - Spojrzałam na niego spod byka. – No już dobrze. Odpocznij.

– Wróć do mnie szybko.

Nie zasnęłam od razu po wyjściu Michaela. Dręczyło mnie zbyt wiele myśli, by tak po prostu zasnąć.

Gdy skończyłam liceum, nienawidziłam życia, jakie chcieli zafundować mi rodzice. Podjęłam decyzję, jak chciałam żyć i odwrócili się ode mnie. Tylko co z tego, że, wtedy postawiłam na swoim, skoro i tak postąpiłam, jak chcieli? Może nie do końca tak sobie to wyobrażali, ale nie pracowałam w sklepie za ladą, a w kancelarii. Nie mieszkałam w kawalerce z chłopakiem, który oglądał się za innymi i nie pracował, a do tego mnie zdradzał. Nie czułam się źle, że moje życie w tej chwili wyglądało tak, że nie musiałam martwić się o jutro. Jednak dzięki moim przeżyciom doskonale wiedziałam, jak to było wszystko stracić i zaczynać od zera, rozumiałam ludzi, którzy byli w takiej sytuacji. Nie nauczyłabym się tego przy moim ojcu, który chciał mnie chronić na każdym kroku przed całym złem tego świata. Żałowałam, tylko że nie mógł obronić mnie przed porwaniem.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz