78.

4.9K 180 0
                                    

Siedzieliśmy w salonie, patrząc się w telewizor, na którym zaczęły wyświetlać się napisy końcowe. Film, który oglądaliśmy, właśnie się skończył.

Chciałabym odwiedzić mamę. Ostatnio rozmawiałyśmy prawie miesiąc temu. Trochę się za nią stęskniłam. Teraz miałam okazję częściej się z nią spotykać. Żałowałam, że wcześniej, gdy odeszłam do Damiana, nie widywałam się z nią w ogóle. Czasami bardzo mi jej brakowało. Jednak Michael nie miał zamiaru siedzieć dzisiaj sam, więc wizyta u rodziców odpadała.

– Powiedz mi, jak sobie radziłaś, gdy uciekłaś od rodziców? - Spojrzał na mnie.

– Nie uciekłam – odburknęłam. – Odeszłam.

– Zawsze tak robisz?

– Jak?

– Ucie... Odchodzisz?

– Nie. - Położyłam głowę na jego ramieniu. – Kontrolowali mnie cały czas. Chwilę spokoju miałam tylko w swoim pokoju, ale zawsze organizowali mi czas. W szkole ich nie było, więc chciałam tam spędzać jak najwięcej czasu. Zapisywałam się na wszystkie możliwe zajęcia pozalekcyjne. Z większości musiałam zrezygnować, bo nie dawałam rady. Nawet spałam tylko po dwie trzy godziny dziennie.

– Chciałaś się wykończyć na złość rodzicom? - Uśmiechnął się.

– Nie, mieć czas dla siebie.

– Jak sobie radziłaś bez nich?

– Doskonale – powiedziałam dumnie. – Ojciec wmawiał mi, że nie dam sobie rady, a ja nigdy nie miałam okazji podejmować aż tylu decyzji, które wyszły mi na dobre.

– Oprócz Damiana – powiedział cicho.

– Tak, oprócz niego i zamieszkania z nim. Wiem, że to głupie, ale dobrze mi zrobiło zacząć od zera, z niczym. - Uśmiechnęłam się.

– Szkoda, że musiałaś przez to cierpieć. - Pocałował mnie w czoło.

– Życie. Dzięki temu nauczyłam się, że warto mieć rodziców obok, ale też, żeby nie dać im się ograniczać. Chyba trochę mi się udało. Jak myślisz?

– Chyba się udało.

– Ale tylko przez to, że jestem z tobą. - Podniosłam głowę, patrząc na niego. – Mam chłopaka, którego kocham...

– I który kocha cię – przerwał mi.

– I rodziców.

– Tak powinno być, kochanie.

– Mam nadzieję, że tata cię zaakceptuje. - Wtuliłam się w niego.

– A czy ja tego oczekuję? – zapytał rozbawiony, głaskając mnie po plecach.

– Nie, ale ja potrzebuję. - Pocałowałam go w szyję.

– Skoro tak. - Uśmiechnął się, kładąc mnie na kanapie i pochylając nade mną. – Jakoś to będzie.

– Oby nie okazało się, że prędzej w łaski rodziców wkupi się chłopak Madeleine. - Zaśmiałam się.

– Ta mała ma chłopaka? - Zdziwił się.

– Nie wiem. - Szturchnęłam go.

– Mam nadzieję, że nie, bo jest szansa, że Brian zmieni o mnie zdanie, a wtedy to ona będzie miała problem nie ty. - Pocałował mnie.

– Jesteś złośliwy. - Złapałam go za włosy. – I tak wiemy, że prędzej pogodzi się z tobą, niż Maddie przyprowadzi do domu chłopaka.

– Oby. - Przyłożył usta do mojej szyi, muskając ją delikatnie.

– Michael. - Spojrzałam na niego.

– Co się dzieje?

– Kocham Cię.

– Ja ciebie też. - Pocałował mnie namiętnie.

Nasze języki idealnie ze sobą współgrały. Objęłam go za szyję, a jego ręce powędrowały pod moje pośladki. Położył się na mnie, zjeżdżając swoimi ustami po mojej brodzie i szyi. Pieścił delikatnie moje ciało, sprawiając przyjemność sobie, jak i mnie. Michael był idealnym kochankiem i miał wszystko, czego pragnęła każda kobieta. Plusem wielkim było to, że należał do mnie.

Gdy doszliśmy do siebie, pomógł mi wstać i zaprowadził do łazienki. Bez wahania weszliśmy pod zimny strumień wody, ciesząc się z tego, jak dzieci. Właśnie to lubiłam w Brownie najbardziej. Był poważny, gdy trzeba, ale potrafił cieszyć się z głupot byle sprawić mi radość. Otulił mnie ręcznikiem, a następnie wytarł moje włosy. W chwili, gdy zakładałam bieliznę, on ubierał bokserki i spodenki do snu. Wtuliłam głowę w jego toros, nasłuchując serca, które biło nierównomiernie.

– Podoba mi się to. - Uśmiechnęłam się.

– To? - Spojrzał na mnie. – Co masz na myśli?

– Że przy tobie mogę być sobą.

– Swoboda – powiedział, całując mnie w usta.

– Właśnie tego zawsze mi brakowało.

– Kiedy poznałem twojego ojca i dowiedziałem się, że ma trzy córki, uznałem, że żadnej z nich niczego nie brakuje. Myślałem, że jako ojciec stara się, żeby nigdy wam niczego nie zabrakło. Chciałem być taki jak on.

– Nie warto.

– Nie wiedziałem, że jest ciężko być dzieckiem biznesmena, dopóki nie poznałem ciebie. Nie postrzegałem tego, jak ty... Ale zrozumiałem, że wolałbym akceptować wybory swojego dziecka, niż stracić z nim kontakt.

– Byłbyś dobrym ojcem. - Podniosłam głowę, by na niego spojrzeć. – Mam nadzieję, że kiedyś będziesz mógł i chciał się o tym przekonać.

Z jego twarzy nie dało wyczytać się nic, ale objął mnie, całując w czoło. Widziałam, że było mu ciężko, przecież przez kilka miesięcy oswajał się z myślą, że zostanie ojcem. Na pewno czuł się okropnie, gdy najpierw stracił kobietę, którą kochał, a później dziecko, którego nie miał okazji poznać. Pozbierał się, ale ta tragedia go zmieniła. Wcale mu się nie dziwiłam, to musiało być okropne. Obym nie musiała się przekonać, jak to było stracić dziecko.

– Nie potrafię zrozumieć czasami ciebie, że jesteś zła na rodziców, że się o ciebie martwią. - Głaskał mnie po włosach. – Może dlatego, że moi mnie zostawili i nie wiem, jak to jest. Chcę, żebyś nie musiała wiedzieć, jak to jest.

– Oni mnie nie zostawili, tylko ja odeszłam.

– Ale cierpiałaś, bo tego nie zaakceptowali. Tego też nie rozumiem.

– Nie musimy rozumieć wszystkiego. Próbujemy to naprawić i przykro mi, że twoi rodzice tego nie chcieli.

– Mi też.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz