86.

4.4K 181 0
                                    

Pierwsza noc po przeprowadzce do Michaela była nieprzespana. Gdy Brown zasnął, długo nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Błąkałam się po domu od jednego pomieszczenia do drugiego. Zajęło mi to dwie godziny. Wróciłam do łóżka z nadzieją, że zasnę, lecz nic z tego. Wyszłam nawet przed dom i przez chwilę miałam ochotę pobiegać, jednak deszcz wybił mi to z głowy. Od czwartej nad ranem siedziałam w kuchni, pijąc kawę, która zdążyła wystygnąć, po czym wylałam ją do zlewu. Wróciłam do sypialni, by sprawdzić, czy Michael jeszcze spał. Zrezygnowana napuściłam wody do wanny. Położyłam się, opierając głowę, by móc, chociaż chwilę odpocząć i zasnęłam. Minęło chyba z dwadzieścia minut, nim się obudziłam, a wszystko dzięki Michaelowi.

– Coś się stało? - Przykucnął przy wannie.

– Nie.

– Szukałem cię. Bałem się, że coś się stało. - Pogładził mnie po policzku.

– Nie mogłam spać. - Wstałam, by wyjść, bo woda była już zimna, a on podał mi ręcznik.

– Trzeba było mnie obudzić.

– Byłeś zmęczony. - Wytarłam się, założyłam naszykowaną bieliznę i otuliłam się szlafrokiem. – Zjesz coś?

– Teraz to ty jesteś zmęczona. - Przytulił mnie. – Powiesz mi, co się dzieje?

– Po prostu nie mogę spać. Nie wiem, czemu. - Wzruszyłam ramionami. – Tak się czasami zdarza.

– Męczy cię coś.

– Chcesz coś jeść? - Spojrzałam na niego.

Chciałam, żeby dał mi spokój. To chyba normalne, że musiałam przyzwyczaić się do nowego miejsca. Problem w tym, że sypiałam tu już wiele razy, ale ciężko było mi się pogodzić z myślą, że teraz to również mój dom. Może dlatego męczyła mnie bezsenność. Miałam nadzieję, że jutro będzie lepiej.

– Może pójdziemy po pracy na jakiś spacer, do kina albo nie wiem, gdziekolwiek? - Spojrzał na mnie.

– Możemy. - Uśmiechnęłam się.

W pracy nie mogłam skupić się na niczym. Pięć razy przeglądałam akta sprawy, którą prowadził Michael i nic z tego nie rozumiałam. Zrezygnowana uderzyłam lekko głową w biurko, strącając ręką z niego wszystkie papiery. Człowiek niewyspany to człowiek zły i byłam tego doskonałym przykładem.

Michael pewnie siedział na kolejnej rozprawie w sądzie. Dzisiaj miał mieć dwie i dowiedzieć się, co w jego sprawie.

Przypomniało mi się o dziewczynie, która wyłudzała od niego pieniądze. Chyba powinien z nią porozmawiać. Miałam złe przeczucie, że nadal jej płacił. Tylko dlaczego, skoro uważał, że nie powinna otrzymać ani grosza? Może powinnam z nią porozmawiać. Sama nie wiedziałam, czy chciałam się w to mieszać, ale nie chciałam, by nachodziła Michaela i wyłudzała od niego pieniądze. Wystarczającą karą dla niego było, że musiał żyć ze świadomością, że zabił człowieka, a z drugiego zrobił kalekę. Ta dziewucha nigdy tego nie zrozumie.

– Już jestem. - Wszedł do gabinetu i od razu podszedł do mnie, żeby pocałować w czoło. – Jak się czujesz?

– Nijak. - Wzruszyłam ramionami. – Wynudziłam się.

– Martwię się o ciebie.

– Nie musisz.

– Alyson, ciężko mi było patrzeć na ciebie w takim stanie. - Pogładził mnie po policzku.

– Już jest lepiej. Może dzisiaj uda mi się zasnąć i zapomnieć o tym.

– Martwią mnie twoje koszmary. Może gdybym wiedział...

– Nic by to nie dało. - Wtuliłam się w niego. – Martwiłbyś się jeszcze bardziej.

– Ale nie możesz z tym zostać sama. - Głaskał mnie po plecach.

– Nie jestem sama. - Uśmiechnęłam się. – Mam ciebie.

– Ale nie umiem ci pomóc.

– Zabierz mnie na lody albo gofry z czekoladą i bitą śmietaną. Albo dużego shake'a. - Zaśmiałam się. – Cokolwiek byle było to coś słodkiego.

– To chodźmy. - Pocałował mnie.

Przez chwilę zapomniałam o tym, co działo się ostatniej nocy. Najpierw poszliśmy na obiad, a na deser zjedliśmy dużą porcję lodów. Rozmawialiśmy trochę o pracy, o moich rodzicach. Później poszliśmy do Starbucks'a na kawę.

– Jedyna kawa, którą mogę pić litrami. - Uśmiechnęłam się.

– Dasz radę wypić jeszcze shake'a? - Spojrzał na mnie.

– O nie. Nawet o tym nie myśl. Jestem pełna i będę gruba. - Zaśmiałam się.

– Parę kilogramów ci nie zaszkodzi.

– Chodźmy do parku.

– Jak sobie życzysz. - Pocałował mnie w nosek.

– Fajnie tak czasami się przejść.

Szliśmy alejkami, trzymając się za ręce, mijając co jakiś czas pary z dziećmi. Zastanawiam się, jak Michael poradził sobie ze stratą dziecka. Przecież to musiało być dla niego okropne.

– O czym myślisz?

– Ja? - Spojrzałam na niego. – O tym, jak sobie poradzimy.

– Damy radę. - Uśmiechnął się.

– Skoro tak mówisz.

– Wątpisz w to, kochanie?

– Prawie w ogóle do mnie tak nie mówisz.

– Jak?

– Kochanie.

– Ty też mi tego nie mówisz.

– A chcesz, żebym mówiła tak do ciebie, kochanie? - Zaśmiałam się.

– Tak, kochanie. - Pocałował mnie namiętnie na oczach dzieciaków maszerujących obok z rodzicami. – Nie zapominaj, że cię kocham.

– A ja ciebie.

Pomimo kiepskiego początku miło spędziliśmy ten dzień. Miałam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz