167.

3.5K 111 2
                                    

W New Jersey zostaliśmy jeszcze dwa tygodnie.

Mimo kłótni, jaka się rozegrała w dzień naszego ślubu i tak czułam się dobrze. Miałam nadzieję, że nasi goście też nie narzekali. Po wejściu na salę staraliśmy się zapomnieć o całym wydarzeniu. Na szczęście nikt o nic nie pytał. No, poza ciotkami, które zainteresowane były, czy już staraliśmy się o kolejne dziecko i że to najlepsza pora. Próbowaliśmy im wytłumaczyć, że mieliśmy trochę inne zdanie na ten temat, ale się nie udało. Marry uratowała nas od dalszych pytań, za co byłam jej bardzo wdzięczna. Poznała brata Michaela i była zadowolona, że bracia w końcu mieli ze sobą jakiś kontakt. Czasami miałam wrażenie, że próbowała przygotować Michaela do życia bez niej, żeby nie został sam, gdy jej zabraknie. Rozmawialiśmy z każdym po trochu i cieszyliśmy się swoim dniem. Brown wypił trochę więcej, niż powinien, ale to akurat wyszło na korzyść Jamesowi. Został zaproszony na urodziny do swojej bratanicy, nie mógł odmówić, bo groziło to obrazą do końca życia. Miło patrzyło się, jak się ze sobą dogadywali. Tak powinno być zawsze, bo od pewnego czasu mieli tylko siebie.

Po weselu mama nadal nie odzywała się do taty. Będą musieli sobie wyjaśnić to sami. Chloe, matka Emily odpuściła, ale zamierzała utrzymywać kontakt z moim ojcem. Nie byłam pewna, czy coś zrozumiała. Jednak nie miałam jej tego za złe, przecież coś ich łączyło, ale mamie było to zrozumieć trudniej. Wybaczy swojemu mężowy, kolejny raz.

Daisy była zadowolona z pobytu w New Jersey. Uwielbiała szaleć z Michaelem na plaży. Gdyby mogli, siedzieliby tam całymi dniami. Jednak córka potrzebowała więcej snu niż my, więc gdy zasypiała, mąż spędzał czas ze mną. Był wspaniałym tatą i podziwiałam go, że potrafił poświęcić córce każdą wolną chwilę, a czasami nawet z czegoś zrezygnować tylko po to, żeby się z nią pobawić. Nie mogłam trafić lepiej, a ona nie mogła mieć lepszego ojca.

Mała bawiła się na tarasie swoimi samochodzikami. Za dużo czasu ostatnio spędzała z Astonem, bo lalki poszły w kąt.

Siedzieliśmy z Michaelem na leżakach, patrząc na córeczkę. Przytknęłam dłoń do ust. Cholera, znowu zebrało mi się na wymioty. To już trzeci raz tego dnia.

– Co się dzieje? - Michael zmarszczył brwi.

– Niedobrze mi.

Zaczęłam się zastanawiać, czy to przez ostatnie wydarzenia i stres, czy żołądek płatał mi figle z innego powodu.

– Nie strasz mnie. - Objął mnie ramieniem, uśmiechając się pod nosem. – Przez chwilę pomyślałem, że jesteś w ciąży.

– Ja też.- Zamarłam, cholera.

Byłam? Okres mi się nie spóźniał, w ostatnim czasie nie przytyłam, a nawet schudłam dwa kilogramy. Nie miałam wymiotów i czułam się dobrze. Nie, nie byłam w ciąży. To po prostu pierwsze, co przyszło mi na myśl, a powodów przecież mogło być więcej.

– Jesteś? - Spojrzał na mnie niepewnie.

– Nie wiem – odpowiedziałam spanikowana.

Nie byłam jeszcze gotowa na drugie dziecko. Daisy potrzebowała dużo mojego zainteresowania. Poza tym teraz, gdy zaczęła już chodzić, musieliśmy mieć oczy dookoła głowy i pilnować ją cały czas. A zamierzałam wrócić do pracy. Chciałabym popracować, chociaż przez rok, zanim pojawi się drugie dziecko. To nie tak, że stawiałam pracę ponad rodzinę, po prostu oboje stwierdziliśmy, że Daisy musiała trochę podrosnąć, zanim postaramy się o rodzeństwo dla niej. Poza tym ustaliliśmy, że kolejna ciąża będzie zaplanowana.

– Ej, Alyson. - Przybliżył się do mnie. – Popatrz na mnie. - Podniosłam głowę. – Nie martw się na zapas. Pojedziemy do lekarza i się dowiemy.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz