Od kilku dni mijałam się z Michaelem. Mogłabym powiedzieć nawet, że mnie unikał, ale mijałoby się to z prawdą. Nadal ze sobą rozmawialiśmy, a do wydarzenia sprzed kilku dni nie wracaliśmy. Udawaliśmy, że nic takiego nie miało miejsca. Tak było lepiej dla nas obojgu. Szczerze, to miałam nadzieję, że Brown wszystko sobie przemyśli i następnego dnia pojawi się u mnie w mieszkaniu, by dokończyć to, co zaczęliśmy w jego gabinecie. Wiedziałam, że byłam naiwną idiotką, ale gdyby tak się stało, oddałabym mu się cała bez zastanowienia.
– Ali, mówię do ciebie od pięciu minut. Co się dzisiaj z tobą dzieje? - Michael stanął przede mną z poważną miną.
Zaczęłam zastanawiać się, czy coś ode mnie chciał, czy zwyczajnie się o mnie martwił?
– Ze mną? - Spojrzałam na niego zdziwiona.
Jego twarz zdobił dwudniowy zarost, co oznaczało, że znowu zapomniał się ogolić. Ciekawa byłam, czy czasami nie robił tego specjalnie, ponieważ wyglądał wtedy o wiele lepiej.
– Nie ze mną – zakpił. – Trzeci raz pytam, czy idziesz ze mną na lunch?
– Jasne. Czemu tu jeszcze jesteśmy? - Uśmiechnęłam się.
– Nieważne. - Chwycił mnie za rękę i opuściliśmy gabinet, udając się do knajpki na rogu.
Lunch zjadłam, nic nie mówiąc, a słuchając Browna, który opowiadał o swojej dzisiejszej rozprawie. Był bardzo zadowolony, a ja uwielbiałam patrzeć na jego uśmiech, szczególnie że cieszyłam się z jego sukcesów.
Przed wyjściem z knajpki uregulował rachunek i kolejny raz złapał mnie za rękę, wyprowadzając z niej. Nie byłam pewna, dokąd zamierzał iść. Powinniśmy wracać do kancelarii.
– Zabiorę cię gdzieś. - Uśmiechnął się, ukazując swoje proste zęby.
– Ale... Nieważne – dodałam zrezygnowana.
– Ale co? - Spojrzał na mnie, gdy staliśmy przy jego samochodzie.
– Chciałam powiedzieć, że nie mogę, bo pracuję, ale jesteś przecież szefem.
– Tak – odpowiedział dumnie, otwierając mi drzwi – ale nie zaliczaj tego do podróży służbowej.
– Gdzie jedziemy? - Spojrzałam na niego.
Nie odpowiedział nic, tylko dalej jechał z tym swoim chytrym uśmieszkiem. Wykorzystałam to i zadzwoniłam do Melisy zapytać, co u niej. Chciałam trochę nadrobić kontakt z siostrą. Starałam się rozmawiać z nią częściej niż do tej pory.
Michale przysłuchiwał się mojej rozmowie, ale odezwał się, dopiero gdy miałam zamiar się rozłączyć.
– Pozdrów ją – krzyknął do słuchawki.
– Ali, z kim ty jesteś? - Usłyszałam zaciekawiony głos Mel.
– Nieważne.
– Bardzo ważne – znowu się wtrącił i głośno zaśmiał.
Nie chcąc prowadzić rozmowy dalej, pożegnałam się z siostrą i szybko rozłączyłam. Zapewne Mielisa zaczęła sobie już wyobrażać nie wiadomo co.
– No co? - Spojrzał na mnie.
– Lepiej patrz na drogę – odburknęłam.
Zatrzymaliśmy się przed wielkim domem, ogrodzonym murem z wielką bramą wjazdową. Brown zaparkował samochód przed garażem, chociaż równie dobrze mógłby to zrobić przy samym wejściu do domu. Nie rozumiałam, czemu mnie tutaj przywiózł.
– Co my tu robimy? - Spojrzałam na jego rozweseloną twarz.
– Zapraszam cię do siebie.
– Po co?
– Bo tak wypada. - Otworzył mi drzwi. – Idziesz, czy zostajesz?
– A zrobisz mi krzywdę? – zapytałam niepewnie.
– Nigdy. - Uśmiechnął się.
- To idę. - Stanęłam przed nim.
W środku dom sprawiał takie samo wrażenie jak na zewnątrz. Spodobał mi się salon. Na środku stała wielka kanapa i niewielki szklany stolik, a naprzeciwko na ścianie wisiał telewizor plazmowy. W kącie dostrzegłam nawet półkę z książkami i kilkoma zdjęciami. Niestety nie rozpoznawałam na nich nikogo poza Michaelem. Oczywiste, że nie przeprowadził mnie tu, żeby oprowadzić po swoim domu. Zaczynałam obawiać się, czego się spodziewał?
– Co zjemy? – spytał, stając w drzwiach kuchni.
– A ty gotujesz? - Uśmiechnęłam się.
– Chciałabyś. Mogę coś zamówić albo nie wiem. - Wzruszył ramionami.
Okazało się, że przywiózł mnie do swojego domu dla towarzystwa. Nie miał z kim porozmawiać i chciał spędzić ze mną więcej czasu. To miłe z jego strony, ale poprosiłam o odwiezienie mnie do mieszkania. Bałam się, do czego mogła doprowadzić nas rozmowa, a chyba nie byłam gotowa na zbliżenie się do niego bardziej. W ogóle to powinnam trzymać Browna na dystans.
– Przepraszam – powiedział, wysiadając z auta i odprowadzając mnie pod bramę budynku, w którym mieszkałam.
– Nieważne.
– Co się stało?
– Nic. - Położyłam dłoń na jego ramieniu. – Mogę o coś zapytać?
– A zaprosisz mnie do łóżka? - Uśmiechnął się.
– Chciałbyś – odburknęłam.
– Nie wiesz jak bardzo. - Przybliżył się do mnie i założył za ucho kosmyk włosów, który opadał mi na twarz. – O co chciałaś zapytać?
– Co to za sprawa, która była dla ciebie tak ważna? - Spojrzałam mu w oczy.
– Powiem ci kiedyś. Dobranoc. - Pocałował mnie w policzek i odszedł w stronę samochodu.
Stałam przed bramą, wpatrując się w odjeżdżające auto Michaela, próbując zrozumieć jego zachowanie. Czasami był przyjazny i miałam wrażenie, że był w stanie powiedzieć mi o sobie wszystko, a były chwile jak tak, że zamykał się przede mną, co było nieco podejrzane.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...