165.

3.5K 117 0
                                    

Stałam obok Michaela, zerkając co jakiś czas na córeczkę, która siedziała na kolanach dziadka. Zajęta była zabawą falbankami na sukience bardziej, niż szukaniem rodziców. Nadia była zadziwiająco grzeczna, jej brat uciął sobie drzemkę na rękach mamy. Cieszyłam się, że chociaż przez jakiś czas nie musiałam przejmować się hałasem dzieciaków. Nie chciałam się rozglądać na gości, bo zaczęłabym się stresować bardziej. Nie wiedziałam nawet, czy był tutaj James. Brown, widząc moje zdenerwowanie, chwycił moją dłoń w swoją. Dopiero wtedy zauważyłam, że on też się denerwował. Zastanawiałam się, czy myślał teraz o Emily, że gdyby nie umarła, to z nią brałby ślub. Może byłoby mu lepiej niż ze mną. Spojrzałam na niego niepewnie.

– Będzie dobrze – wyszeptał poważnie, patrząc na mnie, chcąc dodać mi pewności.

Pokiwałam głową i spojrzałam na księdza, czekając, aż w końcu rozpocznie ceremonię. Przed sobą miałam widok na wodę. Ślub odbywał się na plaży. Mimo że nie miałam wielkich oczekiwań, to mama dopilnowała, żeby wszystko było tak, jak chciałam.

Próbowałam się skupić na słowach przysięgi, ale patrząc na uśmiechającego się Michaela, nie mogłam. Był szczęśliwy. Uśmiechnęłam się lekko, gdy złapał moje dłonie w swoje. Jedyne wyraźne słowo, które usłyszałam, było wypowiedziane przez niego.

– Tak.

Musiałam się skupić, bo przyszła moja kolej.

– Czy ty Alyson Richards, bierzesz sobie za męża Michaela Browna i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że go nie opuścisz, aż do śmierci?

Byłabym mu wierna nawet bez tej przysięgi, a co najważniejsze nie zamierzałam go opuścić nigdy. Kocham go. Chwila ciszy i czułam na sobie spojrzenia wszystkich, którzy z przejęciem czekali na moją odpowiedź. Odetchnęłam głęboko, spoglądając na Michaela, który wpatrywał się we mnie poważnie, jakby był niepewny. Przecież doskonale wiedział, jaka była odpowiedź.

– Tak.

Niczego nie byłam bardziej pewna niż tego, że chciałam być jego żoną. Otarłam łzę, która zaczęła spływać mi po policzku. Musiałam się powstrzymać od płaczu. Zauważyłam, że Michael nieco się rozluźnił. Miałam ochotę się do niego przytulić i rozpłakać ze szczęścia. Nie docierały już do mnie żadne inne słowa, bo wszyscy zaczęli klaskać, a Brown zbliżył się do mnie, chwycił moją twarz w dłonie i zaczął mnie całować.

– Nie rozmyśliłaś się – wyszeptał, obejmując mnie w talii.

– Liczyłeś na to? - Uśmiechnęłam się.

– Troszeczkę. - Również się uśmiechnął.

– Kłamiesz. - Szturchnęłam go lekko.

– Jasne. - Pocałował mnie w czoło. – Kocham cię, Alyson.

– Mamii, cem! - Odwróciłam się na pisk córeczki.

Moje maleństwo sobie w końcu o mnie przypomniało. Wyciągnęła rączki w naszą stronę i od razu zabrałam ją w swoje ramiona. Zarzuciła mi rączki na szyję i mocno się przytuliła. Goście czekali, aż będą mogli złożyć nam życzenia.

– Moje maleństwo śliczne. - Pocałowałam ją.

Tuląc do siebie córkę, która nie chciała mnie puścić, przyjmowałam życzenia gości. Oczywiście mojej przyjaciółce buzia się nie chciała zamknąć, co bawiło Michaela, a ja miałam ochotę odepchnąć ją siłą.

– Dobra, już dobra. - Śmiała się. – O wasze życie erotyczne się nie mam, co martwić. Tylko wstrzymajcie się jeszcze trochę z rodzeństwem dla Daisy.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz