Całe święta rodzice zostali u nas. Chcieli spędzić z wnuczką trochę czasu. Nie pogodziłam się z siostrą, która zaczynała buntować przeciwko mnie młodszą, do której pierwsza wyciągnęłam rękę i z którą zaczęłam mieć bardzo dobry kontakt. Jak się o tym dowiedziałam? Obydwie poszły ostatnio na zakupy, chociaż Maddie za każdym razem opowiadała, że nie rozmawiała z Melisą, bo nie miały o czym, bo Melisa nie chciała z nią nigdzie iść, bo musiała siedzieć z dzieciakami w domu i ciągle gadała tylko o nich. Dowiedziałam się od mamy, że Madeleine spędzała noce u siostry i myślała, że u mnie, dlatego nie widziała w tym nic dziwnego, przecież często spędzałyśmy razem czas. Nie zamierzałam walczyć o zainteresowanie któreś z nich. Młoda za kilka fatałaszków i siostrę, obojętnie którą, poszłaby wszędzie.
– Co się stało? - Michael właśnie wrócił z pracy.
– Wiesz, co zrobiła ta suka?
– Kto? - Zmarszczył brwi.
– Melisa! Buntuje przeciwko mnie Maddie. Mama mi to powiedziała.
– Może jej się wydawało. - Pocałował mnie.
– Też tak myślałam, ale zadzwoniłam do młodej zapytać, czy do nas wpadnie – spojrzałam na niego – a ona, że nie może, bo ma też drugą siostrę, która też chce spędzić z nią czas.
– No. - Wziął Daisy na ręce.
– Michael! Powiedziała jeszcze, że nie wie, czy będzie miała czas, żeby do nas przyjść.
– I co ty na to?
– Żeby nie przyjeżdżała, gdy kochana siostra kopnie ją w dupę jak mnie – odburknęłam.
– Alyson, to głupie. - Spojrzał na mnie. – Po co się bawić w te gierki?
– Wiem, ale ja nie będę się prosić, a Melisa nie potrafi zrozumieć, jak ja się czuję. Powiedziałam jej, a ona to olała.
Michael nie widział, co ze mną zrobić. Sam wiedział, jak to było, gdy brat się od niego odwrócił i miał gdzieś, czy sobie poradził w życiu, czy nie. Ja przez cały czas miałam Melisę, a później Maddie, a teraz nie miałam żadnej z nich.
Po obiedzie wyszliśmy na spacer. Daisy nie chciała już grzecznie leżeć w gondoli. Wolała być brana na ręce, żeby mogła wszystko widzieć. Najczęściej Brown się nad nią litował. Jeszcze trochę minie, zanim przerzucimy ją w spacerówkę. Co najmniej kilka miesięcy.
Przechodziliśmy właśnie obok salonu sukni ślubnych. Zatrzymałam się na chwilę przed szybą, żeby podziwiać piękne, białe, długie suknie. Kiedyś wyobrażałam sobie, jakbym wyglądała w jednej z nich.
– Coś się stało? - Michael zatrzymał się obok mnie.
– Nie, zapatrzyłam się tylko. - Uśmiechnęłam się.
– Na co? - Spojrzał na witrynę sklepu. – Chcesz którąś?
– Chyba nam się nie śpieszy ze ślubem. - Spojrzałam na niego.
– Alyson, nie rozmawialiśmy o tym. Myślałem, że jeszcze nie chcesz. A chcesz? - Uśmiechnął się.
– Nie wiem. - Wzruszyłam ramionami.
– Chodź. - Objął mnie ramieniem, a ja przytrzymałam córce główkę.
– Porozmawiamy o tym w domu – wyszeptał i pocałował mnie w policzek. – Ładnie ci w białym, więc w sukni ślubnej wyglądałabyś jak anioł.
Chyba czas pomyśleć o ślubie. Jednak nie chciałam poganiać Michaela. Myślałam, że nie zaproponował, bo nie był jeszcze gotowy. Ale przecież wyszedł z inicjatywą i powinnam się domyślić, że skoro się oświadczył to, myślał też o ślubie. Odwlekałam to, bo działo się wiele innych rzeczy, ale teraz chciałabym włożyć suknię i być poprowadzona przed ołtarz, mieć jego nazwisko i być jego żoną.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...