Wizyta Maddie mnie zaskoczyła. Po pierwsze powinna być w szkole. W ogóle, dlaczego wybierała sobie takie wczesne godziny na wizyty w kancelarii, a po drugie, dlaczego akurat tutaj?
– Mamy do pogadania. -Usiadła naprzeciwko mnie, krzyżując ręce na piersiach.
– Powinnaś być w szkole.
– Przestań.
Niespodziewanie do gabinetu wszedł Michael. Zapomniał jakichś dokumentów, a za pół godziny miał kolejne spotkanie z klientem.
– O cześć, Madeleine. - Uśmiechnął się, podchodząc do biurka w poszukiwaniu papierów. – Nie przeszkadzajcie sobie.
– Daruj sobie te uprzejmości. Wiem, że Alyson jest w ciąży. Czy to z tego powodu rodzice się kłócą? Nie rozumiem. - Wzruszyła ramionami. – Przecież Michael cię kocha, mieszkacie razem i chyba macie jakieś plany na przyszłość. W porównaniu do twojego poprzedniego faceta jest odpowiedzialny. - Patrzyła na mnie.
Nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć. Zaskoczyła mnie. Okazała się bardziej wyrozumiała niż osoby, po których się tego spodziewałam. Ona, moja młodsza siostra, z którą nigdy nie rozmawiałam jak z dorosłą.
– Wydaje mi się, że wasz tata po prostu mnie nie akceptuje i martwi się o Alyson. Też bym się tak zachował na jego miejscu.
– To znaczy, że będziesz dobrym ojcem.
– Muszę lecieć. Do później. - Uśmiechnął się i wyszedł.
– Będzie, tylko jeszcze o tym nie wie – odpowiedziałam.
– Czego się boi? Przecież jakby nie chciał tego dziecka, odszedłby od ciebie od razu, gdy się dowiedział. I w ogóle, dlaczego nic mi nie powiedziałaś? – spytała z wyrzutem. – Mama tylko burknęła coś pod nosem, że jesteś w ciąży i kazała mi wyjść.
– Dużo przeszedł w życiu... Rodzice chcieli, żebyśmy najpierw wzięli ślub. Tacie ciężko było zaakceptować Michaela, a co dopiero ciążę. Bałam się. Wiesz, że nawet przyjaciółka mnie osądziła?
– Ta, co jej najdłuższy związek to ten ostatni, co trwał pięć miesięcy? – zakpiła.
– Fajnie, że mogę liczyć na siostry. - Uśmiechnęłam się.
– Kiedyś też będę potrzebować twojego wsparcia.
– Tylko się zabezpieczaj, bo ojciec drugi raz tego nie przeżyje. - Wybuchnęłyśmy śmiechem.
Różniło nas kilka lat, ale teraz przekonałam się, że Maddie została wychowana tak samo, jak ja z Melisą. Rozpieszczona była tylko dlatego, że po naszej przeprowadzce została sama z rodzicami i próbowała jakoś zwrócić na siebie naszą uwagę. Widziała, jak doskonale dogadywałam się z Mel, a z nią prawie w ogóle. Nawet nie sądziłam, że odbierze to tak, jakbyśmy nie chciały z nią gadać. Buntowała się, ale to z powodu wieku. Doskonale wiedziałam, jaka byłam kilka lat temu. Z nas trzech najstarsza nigdy nie sprawiała żadnych problemów wychowawczych. Czasami odnosiłam wrażenie, jakby Mel nie była moją siostrą, ale gdy z nią rozmawiałam, to wrażenie mijało.
Chciałabym odwiedzić rodziców, ale czułam, że jeszcze za wcześnie, żeby dojść z nimi do jakiegokolwiek porozumienia. Nie wiedziałam, co mogłabym im jeszcze powiedzieć. Nie zamierzałam się tłumaczyć. Maddie miała rację. Byliśmy odpowiedzialni i stać nas na to, żeby wychować dziecko, by zapewnić mu wszystko, czego potrzeba.
Wróciłam z Michaelem do domu po osiemnastej. Zmęczona zrzuciłam klapki na środku przedpokoju, pozwalając, żeby Brown się o nie potknął i opadłam na kanapę.
– Alyson, nie to żeby coś, ale chciałbym dożyć, chociaż do osiemnastki naszego dziecka. - Zaśmiał się, podnosząc moje klapki i chowając je do szafki.
– Przecież nie zrobiłam tego celowo.
Położyłam się wygodnie na plecach, rozkładając nogi wzdłuż kanapy. Jedną rękę położyłam na brzuchu, a drugą na czole i przymknęłam powieki. Mogłabym tak leżeć godzinami.
– Dobrze się czujesz? - Stanął nade mną.
– Jestem trochę zmęczona.
– Powinnaś więcej czasu spędzać w domu i odpoczywać.
– Daj mi jeszcze dwa miesiące. - Spojrzałam na niego błagalnie. – To dopiero początek czwartego miesiąca. Nawet brzucha bardzo nie widać.
– No spod tych zwiewnych sukienek na pewno. - Kucnął przy mnie.
– Podobają ci się? - Uśmiechnęłam się.
– Ładnie na tobie leżą i ochraniają brzuszek przed ciekawskimi spojrzeniami. - Pocałował mnie.
– Na niedługo.
– A ile ty byś chciała ukrywać? Przecież maluch też rośnie.
– Nie chcę niczego ukrywać. - Głaskałam go po głowie.
Nie mógł myśleć, że wstydziłam się tego, że zostaniemy rodzicami. Nawet się zaczynałam cieszyć z tego powodu, bo widziałam, że Michael zaczął się angażować. Na razie podchodził do tego z dystansem, ale rozumiałam, że się bał i wiedziałam, że już raz się przygotowywał do bycia ojcem, a później przeżył największe rozczarowanie, tracąc narzeczoną i dziecko. Kocham go bardzo, bo cały czas się starał, żeby nic mi nie zabrakło, a co najważniejsze był przy mnie.
– To nie ukrywaj. - Spojrzał na mnie.
– Powiemy im?
– Robi ci to różnice?
– Wolałabym, żeby wiedzieli, niż mieli się domyślać. Przez domysły powstają plotki, a tego nie chcę. Zresztą sam mówiłeś, że nie chcesz mieć przed pracownikami tajemnic i żeby oni nie mieli ich przed tobą.
– Dobrze. - Uśmiechnął się. – Zwołam specjalne zebranie, żeby powiedzieć, że moja kobieta jest w ciąży – zażartował.
– Bardzo śmieszne.
– Zbyt oficjalnie?
– Wystarczy, że powiesz im to jakoś normalnie.
Bałam się trochę reakcji ludzi w pracy na moją ciążę. Może nie przeżywałabym tego tak, gdyby nie to, że mój facet był tam szefem. Skoro on nie miał z tym problemu, to ja też nie powinnam mieć, a oni powinni się z tym pogodzić.
Zrobiłam na kolację sałatkę i nalałam nam czerwonego wina.
Gdy Brown poszedł się wykąpać, przebrałam się w czerwoną zwiewną sukienkę, przez którą prześwitywał mój brzuszek. Ciemniejszy materiał miała tylko w okolicach bielizny. Nie kupiłam jej z zamiarem wyjścia w niej gdziekolwiek, a w celu paradowania przed swoim facetem, więc dziś nadeszła ta pora. Michael zszedł ubrany tylko w dresowe spodnie.
– Ty chyba nie możesz pić. - Uśmiechnął się do mnie.
– Nawet łyczka? - Podeszłam do niego, obejmując go za szyję.
– Nie powinnaś. - Położył dłonie na moim brzuchu.
– Czyli mogę? - Uśmiechnęłam się zadowolona.
– Malutkiego łyczka i ani kropli więcej, bo się obrażę.
Nie zamierzałam się z nim sprzeczać, bo doskonale wiedziałam, że się troszczył o mnie i nasze dziecko, dlatego się nawet z tego cieszyłam.
– Dobrze. - Zaśmiałam się, tuląc do niego. – Kocham cię.
– Ja Ciebie też, Alyson. - Pocałował mnie.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...