109.

4.4K 169 0
                                    

Wizyta Maddie mnie zaskoczyła. Po pierwsze powinna być w szkole. W ogóle, dlaczego wybierała sobie takie wczesne godziny na wizyty w kancelarii, a po drugie, dlaczego akurat tutaj?

– Mamy do pogadania. -Usiadła naprzeciwko mnie, krzyżując ręce na piersiach.

– Powinnaś być w szkole.

– Przestań.

Niespodziewanie do gabinetu wszedł Michael. Zapomniał jakichś dokumentów, a za pół godziny miał kolejne spotkanie z klientem.

– O cześć, Madeleine. - Uśmiechnął się, podchodząc do biurka w poszukiwaniu papierów. – Nie przeszkadzajcie sobie.

– Daruj sobie te uprzejmości. Wiem, że Alyson jest w ciąży. Czy to z tego powodu rodzice się kłócą? Nie rozumiem. - Wzruszyła ramionami. – Przecież Michael cię kocha, mieszkacie razem i chyba macie jakieś plany na przyszłość. W porównaniu do twojego poprzedniego faceta jest odpowiedzialny. - Patrzyła na mnie.

Nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć. Zaskoczyła mnie. Okazała się bardziej wyrozumiała niż osoby, po których się tego spodziewałam. Ona, moja młodsza siostra, z którą nigdy nie rozmawiałam jak z dorosłą.

– Wydaje mi się, że wasz tata po prostu mnie nie akceptuje i martwi się o Alyson. Też bym się tak zachował na jego miejscu.

– To znaczy, że będziesz dobrym ojcem.

– Muszę lecieć. Do później. - Uśmiechnął się i wyszedł.

– Będzie, tylko jeszcze o tym nie wie – odpowiedziałam.

– Czego się boi? Przecież jakby nie chciał tego dziecka, odszedłby od ciebie od razu, gdy się dowiedział. I w ogóle, dlaczego nic mi nie powiedziałaś? – spytała z wyrzutem. – Mama tylko burknęła coś pod nosem, że jesteś w ciąży i kazała mi wyjść.

– Dużo przeszedł w życiu... Rodzice chcieli, żebyśmy najpierw wzięli ślub. Tacie ciężko było zaakceptować Michaela, a co dopiero ciążę. Bałam się. Wiesz, że nawet przyjaciółka mnie osądziła?

– Ta, co jej najdłuższy związek to ten ostatni, co trwał pięć miesięcy? – zakpiła.

– Fajnie, że mogę liczyć na siostry. - Uśmiechnęłam się.

– Kiedyś też będę potrzebować twojego wsparcia.

– Tylko się zabezpieczaj, bo ojciec drugi raz tego nie przeżyje. - Wybuchnęłyśmy śmiechem.

Różniło nas kilka lat, ale teraz przekonałam się, że Maddie została wychowana tak samo, jak ja z Melisą. Rozpieszczona była tylko dlatego, że po naszej przeprowadzce została sama z rodzicami i próbowała jakoś zwrócić na siebie naszą uwagę. Widziała, jak doskonale dogadywałam się z Mel, a z nią prawie w ogóle. Nawet nie sądziłam, że odbierze to tak, jakbyśmy nie chciały z nią gadać. Buntowała się, ale to z powodu wieku. Doskonale wiedziałam, jaka byłam kilka lat temu. Z nas trzech najstarsza nigdy nie sprawiała żadnych problemów wychowawczych. Czasami odnosiłam wrażenie, jakby Mel nie była moją siostrą, ale gdy z nią rozmawiałam, to wrażenie mijało.

Chciałabym odwiedzić rodziców, ale czułam, że jeszcze za wcześnie, żeby dojść z nimi do jakiegokolwiek porozumienia. Nie wiedziałam, co mogłabym im jeszcze powiedzieć. Nie zamierzałam się tłumaczyć. Maddie miała rację. Byliśmy odpowiedzialni i stać nas na to, żeby wychować dziecko, by zapewnić mu wszystko, czego potrzeba.

Wróciłam z Michaelem do domu po osiemnastej. Zmęczona zrzuciłam klapki na środku przedpokoju, pozwalając, żeby Brown się o nie potknął i opadłam na kanapę.

– Alyson, nie to żeby coś, ale chciałbym dożyć, chociaż do osiemnastki naszego dziecka. - Zaśmiał się, podnosząc moje klapki i chowając je do szafki.

– Przecież nie zrobiłam tego celowo.

Położyłam się wygodnie na plecach, rozkładając nogi wzdłuż kanapy. Jedną rękę położyłam na brzuchu, a drugą na czole i przymknęłam powieki. Mogłabym tak leżeć godzinami.

– Dobrze się czujesz? - Stanął nade mną.

– Jestem trochę zmęczona.

– Powinnaś więcej czasu spędzać w domu i odpoczywać.

– Daj mi jeszcze dwa miesiące. - Spojrzałam na niego błagalnie. – To dopiero początek czwartego miesiąca. Nawet brzucha bardzo nie widać.

– No spod tych zwiewnych sukienek na pewno. - Kucnął przy mnie.

– Podobają ci się? - Uśmiechnęłam się.

– Ładnie na tobie leżą i ochraniają brzuszek przed ciekawskimi spojrzeniami. - Pocałował mnie.

– Na niedługo.

– A ile ty byś chciała ukrywać? Przecież maluch też rośnie.

– Nie chcę niczego ukrywać. - Głaskałam go po głowie.

Nie mógł myśleć, że wstydziłam się tego, że zostaniemy rodzicami. Nawet się zaczynałam cieszyć z tego powodu, bo widziałam, że Michael zaczął się angażować. Na razie podchodził do tego z dystansem, ale rozumiałam, że się bał i wiedziałam, że już raz się przygotowywał do bycia ojcem, a później przeżył największe rozczarowanie, tracąc narzeczoną i dziecko. Kocham go bardzo, bo cały czas się starał, żeby nic mi nie zabrakło, a co najważniejsze był przy mnie.

– To nie ukrywaj. - Spojrzał na mnie.

– Powiemy im?

– Robi ci to różnice?

– Wolałabym, żeby wiedzieli, niż mieli się domyślać. Przez domysły powstają plotki, a tego nie chcę. Zresztą sam mówiłeś, że nie chcesz mieć przed pracownikami tajemnic i żeby oni nie mieli ich przed tobą.

– Dobrze. - Uśmiechnął się. – Zwołam specjalne zebranie, żeby powiedzieć, że moja kobieta jest w ciąży – zażartował.

– Bardzo śmieszne.

– Zbyt oficjalnie?

– Wystarczy, że powiesz im to jakoś normalnie.

Bałam się trochę reakcji ludzi w pracy na moją ciążę. Może nie przeżywałabym tego tak, gdyby nie to, że mój facet był tam szefem. Skoro on nie miał z tym problemu, to ja też nie powinnam mieć, a oni powinni się z tym pogodzić.

Zrobiłam na kolację sałatkę i nalałam nam czerwonego wina.

Gdy Brown poszedł się wykąpać, przebrałam się w czerwoną zwiewną sukienkę, przez którą prześwitywał mój brzuszek. Ciemniejszy materiał miała tylko w okolicach bielizny. Nie kupiłam jej z zamiarem wyjścia w niej gdziekolwiek, a w celu paradowania przed swoim facetem, więc dziś nadeszła ta pora. Michael zszedł ubrany tylko w dresowe spodnie.

– Ty chyba nie możesz pić. - Uśmiechnął się do mnie.

– Nawet łyczka? - Podeszłam do niego, obejmując go za szyję.

– Nie powinnaś. - Położył dłonie na moim brzuchu.

– Czyli mogę? - Uśmiechnęłam się zadowolona.

– Malutkiego łyczka i ani kropli więcej, bo się obrażę.

Nie zamierzałam się z nim sprzeczać, bo doskonale wiedziałam, że się troszczył o mnie i nasze dziecko, dlatego się nawet z tego cieszyłam.

– Dobrze. - Zaśmiałam się, tuląc do niego. – Kocham cię.

– Ja Ciebie też, Alyson. - Pocałował mnie.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz