93.

4.5K 193 0
                                    

Byłam podekscytowana, bo właśnie jechaliśmy do Nowego Jorku obejrzeć dom, który zamierzaliśmy kupić. Na zdjęciach wyglądał świetnie, ale chciałam się przekonać na własne oczy, że tak było. Nasz nowy dom był większy niż ten, w którym mieszkał do tej pory Michaela i myśl o tym, ile kosztował, trochę mnie przerażała.

– Nie przejmuj się. - Położył dłoń na moim kolanie. – Stać mnie na ten dom. Jeżeli tylko ci się spodoba, powiedz.

– Jest drogi i za duży dla naszej dwójki.

– Alyson, ten dom jest idealny. Zresztą jak będziemy chcieli powiększyć rodzinę... Nie będziemy musieli szukać nic nowego.

Czyli jednak podchodził do tego całkiem poważnie. W sumie miał rację, będziemy tam mieszkać przez lata.

– Podoba ci się? - Spojrzałam na niego.

– Co to zmienia? Ma podobać się tobie.

– Jeżeli ci się podoba, powiedz. Wezmę to pod uwagę. – Uśmiechnęłam się.

– Jak dla mnie jest idealny.

Podobno nie potrzeba robić w nim dużego remontu i moglibyśmy się tam niedługo wprowadzić, ale wolałam się o tym przekonać sama.

Gdy dojechaliśmy na miejsce, moim oczom ukazał się duży, dwupiętrowy dom z przeszklonymi ścianami w niektórych miejscach, ale to, co mnie urzekło, to wielki ogród za domem z widokiem na cały Nowy Jork tak odległy od tego miejsca. Już wyobrażałam sobie wszystkie spotkania rodzinne w święta i inne uroczystości, jak dwa rozrabiaki Melisy biegałyby po moim trawniku, który przystrzygł w wolnej chwili Mike.

– Chcesz zobaczyć resztę? - Spojrzał na mnie zadowolony.

– Jasne, że tak, ale tu mi się już podoba.

– Widzę. - Uśmiechnął się i złożył buziaka na moich ustach. – Chodź.

Złapał mnie za rękę i poprowadził do domu przez wielkie tarasowe drzwi. Staliśmy w ogromnym salonie połączonym z jadalnią. Otworzyłam szeroko oczy, nie wierząc w to, co widziałam. Dom był prawie urządzony, więc przestała mnie dziwić cena, która była znacznie większa niż za inne, o tej samej powierzchni. Na środku pomieszczenia stał szklany stolik, a przy ścianie po lewej stronie od tarasu stała kanapa i dwa fotele. Na przeciwnej ścianie wisiał telewizor plazmowy. Michael pociągnął mnie w stronę kuchni, na której środku był długi, chyba metrowy blat kuchenny. Już sobie wyobrażałam, jak jadalibyśmy tutaj w pośpiechu śniadania i popijali kawę. Na dole mała łazienka, ale to wcale nie znaczyło, że była dużo mniejsza od tej na piętrze. Do tego Michael będzie miał swój gabinet, który znajdowałby się w pokoju obok garażu. Z dala od całego domu i hałasu, który zapewne często tutaj będzie, gdy nas ktoś odwiedzi.

– Tutaj będziesz mi gotować. - Objął mnie w talii.

– Mogłabym tu siedzieć godzinami. - Uśmiechnęłam się.

– Nie, mam lepsze miejsce. - Uśmiechnął się łobuzersko i skierował się w stronę schodów naprzeciwko wyjścia z kuchni. – Idziesz?

Poczłapałam za nim po schodach na górę. W porównaniu z domem moich rodziców hol był wielkości gabinetu ojca w wydawnictwie. Zastanawiałam się, które drzwi były od sypialni.

– Te. - Wskazał Michael na pierwsze drzwi na prawo.

Rozczarowałam się trochę, widząc pusty pokój, ale to znaczyło, że całą górę będziemy mogli urządzić, jak tylko nam się spodoba. No i mieliśmy łazienkę połączoną z sypialnią, za drzwiami obok garderoby.

– Poczekaj, ty już kupiłeś ten dom. - Spojrzałam na niego podejrzliwie.

– Skąd ten pomysł? - Uśmiechnął się.

– Nie ma agentki i miałeś klucze, kupiłeś go. - Uderzyłam go lekko w ramię. – To miała być wspólna decyzja.

– Nie podpisałem umowy, ale wpłaciłem już połowę kwoty, przecież ci się podoba.

– Ale... - Pocałował mnie.

– Ciii. Za chwilę przyjedzie agentka, tak jak sobie życzysz. Podpiszemy umowę, wpłacę resztę pieniędzy i dom jest nasz. - Uśmiechnął się.

– Kocham cię.

– Bo kupiłem nam dom – zakpił.

– Bo to świetny wybór. - Wtuliłam się w niego. – Nie wiem, jak odnajdę się w tym wielkim domu.

– Zobaczysz, że będzie cudownie. - Głaskał mnie po plecach.

– Teraz to już musisz wziąć pod uwagę dzieci. - Spojrzałam na niego niepewnie. – Wypełnią przestrzeń.

– Teraz? - Spojrzał na mnie przestraszony.

– Nie. - Zaśmiałam się. – Jak przyjdzie na to czas.

– Ale nie proś mnie o to za rok ani dwa lata. - Pocałował mnie w czoło. – Potrzebuję więcej czasu – westchnął ciężko.

– Byle nie za dużo, bo wiecznie młoda nie będę. - Przytuliłam się do niego mocno.

Do niczego go nie zmuszałam, chciałam tylko uświadomić go, że chciałam być kiedyś mamą i mieć, co najmniej dwójkę dzieci. Miałam nadzieję, że on też będzie chciał tego i pogodzi się ze stratą Emily i ich dziecka, nauczy się na nowo jak być rodzicem.

Jeden pokój to nasza garderoba, która była połączona z sypialnią. Oddzielona suwanymi drzwiami tak, że sprawiała wrażenie dwóch pomieszczeń. Po jednej stronie będą rzeczy Michaela, a po drugiej moje. Dopiero okaże się, kto miał ich więcej. Powinny się wszystkie zmieścić, a jak nie, postawimy wielką szafę w sypialni. Do tego cztery pokoje, w tym jeden gościnny oraz wielka łazienka z wanną na środku i osobną kabiną prysznicową pod prawą ścianą, z dużymi przeszklonymi drzwiami. Niemożliwe, że Brown nie wziął pod uwagę, że kiedyś pojawią się dzieci, gdyby tak było, kupilibyśmy mniejszy dom.

– Kocham cię – wyszeptał, prowadząc mnie przed dom, gdzie czekała na nas agentka nieruchomości.

Zapewne doświadczona agentka, zdążyła rozgościć się na fotelu w ogrodzie, rozciągając swoje długie gołe nogi, a głowę odchyliła do tyłu, wystawiając twarz do słońca. Ubrana w białą koszulę, wciągniętą w ołówkową spódnicę do kolan, a do tego czarne szpiczaste, wysokie szpilki. Swoje brązowe włosy miała ulizane z przodu i związane w koński ogon, a jej makijaż nie był ani trochę wulgarny. Szczerze mówiąc, nie miałam się do czego przyczepić, prócz tego, że rozgościła się jakby była u siebie.

– Bezczelna, rozsiadła się w moim ogrodzie – wyszeptałam Michaelowi do ucha, a on głośno się zaśmiał, co spowodowało, że kobieta od razu do nas wstała.

– Witam Państwa. - Uśmiechnęła się szeroko, wyciągając rękę w naszą stronę, żeby się przywitać.

– Zdecydowaliśmy z Alyson, że kupimy ten dom.

– Wcale nie dziwię, że się wam podoba. - Wyjęła umowę z kopertówki i położyła na małym stoliku. – Było wielu chętnych, ale szybko się zniechęcali ze względu na koszty.

– Stać nas na niego – zapewnił Michael, składając swój podpis na dokumencie.

– To oczywiste. - Uśmiechnęła się.

– Alyson. - podał mi długopis, pokazując miejsce, gdzie miałam się podpisać.

A niech mnie! Umowa była również na mnie. Maznęłam swoje nazwisko i podałam umowę kobiecie.

– Będziecie tutaj szczęśliwi. - Spojrzała na papiery. – Panno Richards i Panie Brown – powiedziała bez zająknięcia, próbując ukryć zdziwienie.

Pewnie myślała, że byliśmy małżeństwem.

– To wszystko? Mam numer konta. Przelew zrealizuję w ciągu godziny.

– Tak, oczywiście.

Pożegnała się i powolnym krokiem poszła do swojego samochodu. Teraz ten dom prawnie już należał do nas.

Podeszłam do Michaela, obejmując go w pasie.

– Dziękuję ci. - Pocałowałam go.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz