122.

5K 170 0
                                    

To była dla mnie ciężka noc i zapewne dla Michaela też. Ciężko słuchało mi się tego, co przeżył, ale bardzo chciałam, żeby mu ulżyło. Chciałabym dowiedzieć się o nim wszystkiego, bo inaczej nie potrafiłam mu pomóc, a nie mogłam patrzeć, jak cierpiał. Jednak zauważyłam, że wstał w dobrym humorze. Zawsze jak się przede mną otwierał, czułam, że później było lepiej. Nie było wtedy między nami przepaści, no przynajmniej nie tak wielkiej, jak na początku. Wiedziałam, że on uczył się na nowo ufać osobie, którą kocha i zaczynał dopiero godzić się, z tym że mnie nie stracił, że z córką wszystko dobrze. Rozumiałam. Poczekam, bo jeśli miał się otworzyć tak, jak poprzedniej nocy to warto.

– Cześć, kochanie. - Pocałował mnie. – Nakarmiłem już Daisy. - Uśmiechnął się zadowolony.

– Trzeba było mnie obudzić.

Wolałabym, żeby moja córka przez jakiś czas była karmiona piersią, ale wiedziałam, że karmiąc ją, Michael czuł się potrzebny i przydatny. Dobrze, że odciągałam mleko na wieczór. Dzięki temu, dopóki miałam pokarm nie musieliśmy karmić jej mlekiem w proszku.

– To była ciężka noc.

– Dla ciebie też. - Pogłaskałam go po ramieniu.

– Też, ale gorzej mi było to przeżyć i zdecydować się przed tobą na wyznanie.

– Bardzo się cieszę, że mi zaufałeś. - Wtuliłam się w niego. – Kocham cię, nie wątp w to.

– Ta mała istotka chyba dała mi tyle siły. - Uśmiechnął się.

– To bardzo dobrze.

– Marry zrobiła dla nas naleśniki i obiecała zająć się Daisy, więc możemy dzisiaj odpoczywać, ile chcemy.

– To cudowna kobieta. - Uśmiechnęłam się. – Może byśmy poszli później na spacer, jak już odpoczniemy? - Zerknęłam na niego.

– Może – objął mnie ramieniem – ale najpierw śniadanie i dopilnuję, żebyś zjadła tyle, ile ci nałożę, bo ostatnio jadasz tyle, co nic.

– Byle nie za dużo.

– Ważysz teraz mniej niż przed porodem. - Patrzył na mnie.

– To dobrze. - Wyszczerzyłam ząbki.

– Dla mnie za mało. - Pocałował mnie.

Dobrze wiedzieć, że zauważył moją utratę wagi. Nie wiedziałam, nawet kiedy pozbyłam się zbędnych kilogramów, których i tak nie było dużo.

Zeszliśmy na śniadanie przygotowane przez Marry. Bardzo się cieszyłam, że została tutaj z nami, bo pomagała nam przy Daisy i codziennych obowiązkach. Szkoda tylko, że nie chciała zostać na stałe. Wiedziałam, że Michael byłby zadowolony, mając ją blisko.

– Dziękuję za pyszne naleśniki. - Uśmiechnęłam się.

Zjadłam o wiele więcej, niż nałożył mi Michael, z czego był zadowolony.

– Bardzo się cieszę, że ci smakowały.

– Zjadła wszystkie – odpowiedział Mike, udając naburmuszonego. – Miałaś swoją porcję na talerzu, a zjadłaś jeszcze moje. - Uśmiechnął się.

– To nie moja wina, że się wlokłeś z jedzeniem – droczenie się z nim to moja ulubiona zabawa.

– Zaczekaj. - Podszedł do mnie i objął w talii. – Czekaj.

– Na co? - Zaśmiałam się, pstrykając go w nos.

– Czekaj na mnie – pocałował mnie – wariatko.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz