Dzisiaj przyjeżdża Elena. Postanowiła zobaczyć, jak się urządziliśmy w Nowym Jorku. Szkoda, że akurat teraz, ale nie umiałam jej odmówić.
– Nie będziesz zły? – zapytałam niepewnie.
– Co zrobiłaś? - Michael spojrzał na mnie podejrzliwie.
– Elena się wprosiła na weekend i nie umiałam jej odmówić. - Zmarszczyłam brwi.
– Ploteczki – westchnął. – Mam wam zejść z oczu?
– Nie. Po prostu uprzedzam cię, że przyjedzie.
– Chodź tutaj. - Wskazał na miejsce obok siebie.
Podeszłam i usiadłam mu na kolanach, oplatając go rękoma za szyję.
– Bądź grzeczna. - Objął mnie w talii.
– Co masz na myśli?
– To, że masz się nie denerwować i nic nie pić. - Spojrzał na mnie.
– Coś muszę.
– Alyson.
– No co? Chcesz, żebym się odwodniła? - Uśmiechnęłam się.
– Fajnie, że cię bawię. - Udał obrażonego.
– Lubię, jak się o mnie troszczysz. - Pogłaskałam go po głowie. – Czy coś się dzieje?
– Nie – odpowiedział po chwili.
– Cokolwiek, by się nie działo, masz mi mówić. Inaczej będę się denerwować.
– Jeśli ci powiem, będziesz się denerwować bardziej. - Spojrzał na mnie. – Na razie nic się nie dzieje – zapewnił.
– Na razie – powiedziałam cicho.
– Uważaj na siebie, dobrze?
– Jak chcesz, możesz mnie pilnować. - Uśmiechnęłam się.
– Mam sporo pracy. Firma powoli odzyskuje renomę. Poza tym muszę przejrzeć dokładnie sprawę...
No tak, firma znowu wkraczała na rynek i ktoś musiał zająć się jej powrotem.
– Jaką sprawę? - Spojrzałam na niego.
– I nie mogę liczyć na pomoc twojego ojca – dokończył.
Oczywiście domyślałam się, że chodziło o moje porwanie. Teraz wiedziałam, że nie odpuści. Wcześniej działali z moim tatą wolniej, żeby zebrać wszystkie informacje. Po to było mu spotkanie z Damianem, ale teraz Michael zamierzał wymierzyć im sprawiedliwość jak najszybciej. Miałam tylko nadzieję, że postąpi zgodnie z prawem i nie będzie wymierzał jej sam.
– Nie pakuj się w nic głupiego. - Pocałowałam go. – Ja i dziecko będziemy cię bardzo potrzebować. W sumie ja potrzebuję cię cały czas. - Wtuliłam się w niego.
– Nie chcę, żeby ktokolwiek ci zagrażał, kochanie.
– Ja też tego nie chcę, ale nie chcę też, żebyś ty się w to pakował.
– Jeżeli tego nie dopilnuję, nikt im nic nie zrobi, żadnej kary, rozumiesz? - Zacisnął dłonie w pięści. – A ja chcę ich kary. Chociaż tyle za to, co ci zrobili, skoro nie mogę zrobić nic więcej.
– Kocham cię.
Po południu przyjechała Elena. Oczywiście zatkało ją na widok domu. Znała mnie doskonale i wiedziała, że ciężko było mnie namówić. Zdawała sobie również sprawę, że mój związek traktowałam bardzo poważnie. Zadowolenie jej minie, gdy dowie się, że byłam w ciąży. Bałam się, że kolejna ważna osoba potraktuje mnie jak gówniarę. Nikt poza Melisą nie potrafił mnie pocieszyć. Tylko ona zrozumiała, że gdy dwójka ludzi uprawiała seks, można zajść w ciążę i zamiast obwiniać się oboje, powinniśmy pogodzić się z tym.
Michael zjadł z nami obiad, a później pojechał do firmy. Chciałam, żeby został, ale musiał jechać po jakieś papiery.
– No dużo się u ciebie zmieniło, przyjaciółko. - Roześmiana, rozejrzała się dookoła. – I widziałam, że macie psa.
– Gold to akurat niespodzianka od Melisy.
– Nazwaliście psa Złoty? - Zmarszczyła brwi.
– Tak. - Wyszczerzyłam ząbki.
– Wariatka. Nie powinnaś mieć zwierzątka.
– Znasz mnie przecież. - Rozbawiona wzruszyłam ramionami. – A co powiesz, jak dowiesz się, że jestem w ciąży – powiedziałam pod nosem.
– Coś mówiłaś? - Zmarszczyła brwi.
– Nie będziesz zadowolona – zapewniłam.
– Co się dzieje?
– Tylko nie mów, że... – westchnęłam ciężko. – Jestem w ciąży.
– Żartujesz sobie ze mnie? - Spojrzała na mnie zdziwiona.
– Chciałabym. Tylko proszę, chociaż ty nie rób mi o to wyrzutów.
– Alyson, jak mogliście być tak nieodpowiedzialni? Przecież mogliście poczekać...
– Widocznie tak miało być. - Wzruszyłam ramionami.
– Nie jesteś z osób, które wierzą w przeznaczenie. Jesteś młoda, Michael w sumie też, a teraz będą pieluchy, nieprzespane noce, bieganie za maluchem – zaczęła wymieniać. – Mylisz się, jeśli myślisz, że będziesz miała czas i ochotę na tyle seksu, co do tej pory.
– Skończ.
– Nie no fajnie. - Zaśmiała się. – Może nie poszuka sobie innej.
– Walnięta jesteś. - Uderzyłam ją w ramię.
– No co? Tacy są faceci, a on nie należą do tych, którzy z utęsknieniem czekają na dziecko.
– Przestań, nie znasz go.
– Ucieszył się? - Przyjrzała mi się dokładnie. – Widzisz.
– To nie znaczy, że go nie chcę. Ja też się nie cieszyłam.
– Ali, chcę twojego szczęścia. Nie chcę, tylko żeby kolejny facet cię zdradzał.
– Nie porównuj Michaela do Damiana – odpowiedziałam wkurzona.
– Dobra. Koniec. Jak się pracuje w nowym miejscu? – zmieniła temat. – Manhattan nigdy nie przyciągał cię na dłużej niż kilka godzin.
Opowiedziałam jej, że czułam się tutaj dobrze i nie bałam się, że znajdzie mnie Damian. Mimo że można było znaleźć adres kancelarii w Internecie, ochrona go nie wpuści. To samo tyczyło się Rachel. Jeżeli w jakiś sposób spróbują się ze mną spotkać, co będzie trudne, bo Michael będzie o wszystkim wiedział, to nie miałam się czego bać. Chociaż tyle radość z pozwolenia kontrolowania mnie.
Elena miesiąc temu rozstała się ze swoim chłopakiem. Stwierdzili, a raczej ona stwierdziła, że do siebie nie pasowali. Od tamtej pory wydzwaniał do niej kilka razy dziennie. Moja przyjaciółka była nieugięta, więc to nic nie da. Szkoda mi go trochę, bo wydawał się fajnym chłopakiem i starał się jej w żaden sposób nie ograniczać.
Powiedziałam jej również o spotkaniu z byłą Browna.
– Oszalałaś! – wrzasnęła.
– Ona wie o tym, że ćpałam i spałam z chłopakami za towar.
– Skąd się tego dowidziała? Nikt o tym nie wiedział.
– Od któregoś z nich... Michael powiedział, że nie mam się co bać, bo ona ma więcej do stracenia, ale sam fakt, że ktoś zaczyna włazić z buciorami w moje życie, zaczyna mnie wkurzać.
– Nie dziwię ci się.
– Nie chcę, żeby rodzice się dowiedzieli. - Zakryłam twarz w dłoniach.
– Skoro Michael powiedział, że nie masz się, co bać, to pewnie tego dopilnuje.
![](https://img.wattpad.com/cover/87870489-288-k914382.jpg)
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...