Postanowiłam pojechać do wydawnictwa ojca. Miałam zamiar z nim porozmawiać. Na pewno nie będzie zadowolony na mój widok, bo nie uprzedziłam go o wizycie, a powinnam to zrobić. Mogło okazać się, że nie miał dla mnie dzisiaj czasu, ale nie obchodziło mnie to.
Dużo się tutaj zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Kilka nowych osób pracowało w dziale marketingu, ale też zmieniono dziewczynę na recepcji.
– W czym mogę pomóc? – spytała ruda dziewczyna, siedząca za biurkiem.
– Do Briana Richardsa.
– Była Pani umówiona?
– Tak. - Uśmiechnęłam się. – Ojciec na pewno się ucieszy z mojej wizyty.
– Przepraszam – rzuciła zdziwiona i trochę przerażona.
– Nie szkodzi – powiedziałam, odchodząc w stronę windy.
Ciekawe, czy Mandy nadal była sekretarką, bo tata ostatnio na nią narzekał. Podobno nie umawiała wszystkich spotkań z potencjalnymi klientami, którzy przez to rezygnowali z ich usług, co wiązało się ze stratą sporej gotówki dla wydawnictwa. Nie wiedziałam, czemu tak postępowała, bo wcześniej była naprawdę świetną pracownicą.
– Cześć, tata sam?
– Tak – powiedziała bez zastanowienia.
Nie wyglądała na zainteresowaną moją osobą, ale nie chciało mi się nad tym zastanawiać. Skoro był sam, to nie będę mu przeszkadzać.
Weszłam do gabinetu ojca i zamarłam. Naprzeciwko niego siedział Damian, który odwrócił się, by spojrzeć, kto wszedł. Tata, patrząc na mnie, był tak samo zdziwiony, jak ja, widząc swojego byłego chłopaka w jego gabinecie.
– Alyson, co ty tutaj robisz? – spytał spokojnie ojciec, idąc w moją stronę.
– Co on tutaj robi?! – wrzasnęłam.
– Załatwiam interesy. - Uśmiechnął się.
– Interesy z moim ojcem?! Weź się, odwal! – krzyczałam, ale tata wyprowadził mnie na korytarz.
– Uspokój się. - Złapał mnie za ramię, prowadząc w stronę kanapy.
– Jak? Po co się z nim spotykasz po tym wszystkim? - Spojrzałam na niego z żalem.
– Muszę coś załatwić. Poczekaj w holu, proszę.
Nie wiedząc, co zrobić usiadłam na kanapie. Nie byłam pewna, czy chciałam jakichś wyjaśnień.
Ojciec podszedł do biurka, gdzie siedziała Mandy. Widocznie nie był zadowolony z tego, że nie powstrzymała mnie od wejścia do jego gabinetu. Też tego żałowałam.
– Możesz spakować swoje rzeczy i znikaj z tego wydawnictwa. To, co ostatnio robisz, jest złośliwe. Nie będę ci robił problemów ze znalezieniem nowej pracy.
– Ale...
– Ostrzegałem cię i wyciągam konsekwencje. Żegnam. - Wrócił do gabinetu jak gdyby nigdy nic.
Taki właśnie był, szedł w zaparte i nie uginał się, jeżeli coś szło nie po jego myśli. Nie było mi szkoda kobiety, która właśnie straciła pracę, bo gdyby nie ona, wiedziałabym, że nie powinnam wchodzić do gabinetu ojca. Nie przeszkadzałam w spotkaniach biznesowych.
Zadzwoniłam do Michaela, prosząc, żeby po mnie przyjechał. Nie miałam ochoty na żadne tłumaczenia, po prostu chciałam wrócić do domu.
– Gdzie jesteś?
– U ojca w wydawnictwie.
– Dobra. - Dało się wyczuć zdziwienie w jego głosie, ale nie powiedział nic więcej.
Jakie mój tata mógł prowadzić interesy z Damianem? Przecież on mnie skrzywdził, oni się nienawidzili.
Patrzyłam na sekretarkę, która ze skruszoną miną pakowała swoje rzeczy do kartonowego pudełka, co chwila na mnie spoglądając. Co, może myślała, że ją przeproszę? Nigdy.
Po pół godziny z gabinetu wyszedł ojciec, z moim byłym chłopakiem i oboje stanęli przede mną.
– Alyson, porozmawiaj ze mną. - Damian położył swoją dłoń na moim ramieniu.
– Zostaw mnie! – wrzasnęłam, strząsając jego rękę.
– Dlaczego taka jesteś?
– Czego nie rozumiesz? Masz się ode mnie odwalić!
– Nie słyszałeś? - Usłyszałam za sobą spokojny głos Michaela. – Co on tutaj robi?
– Przyszedł porozmawiać – odezwał się ojciec.
– Co ci do tego? – wtrącił Damian.
– Zamknij się! – podniósł głos, podchodząc do niego. – Potrzebujesz nakazu, żeby nie zbliżać się do Alyson?
– A co jeśli ona będzie chciała się ze mną spotkać? - Uśmiechnął się drwiąco.
– Chyba żartujesz. - Stanęłam obok Browna, który objął mnie ramieniem.
– Jeszcze raz zobaczę cię przy niej, a wystąpię o nakaz zbliżania się, a ty Brian powinieneś załatwiać swoje sprawy z innymi ludźmi. Poza tym widzę, że wyrzuciłeś sekretarkę.
– Idź już – powiedział do Damiana. – Skończyliśmy.
Posłusznie wyszedł, zostawiając nas w holu samych.
Michael chyba był zły, ale nie na mnie, przecież nic nie wiedziałam. Spotkanie z byłym chłopakiem totalnie wytrąciło mnie z równowagi. Może gdybym spotkała go gdzieś na ulicy, nie ruszyłoby mnie tak jak to, że przyszedł tutaj. Rozmawiał z moim ojcem, jak gdyby nigdy nic.
– A gdzie sekretarka? - Brown spojrzał na mojego ojca.
– Zwolniłem ją, bo gdyby nie ona Alyson, by nie wiedziała o tym spotkaniu.
– Tylko uważaj, bo ta dziewczyna jeszcze ci zaszkodzi. Trzeba to było zrobić, gdy cię ostrzegałem wcześniej.
– Czy ty mnie straszysz?
– Przestańcie! – wrzasnęłam, zakrywając uszy. – Mam was dość!
– Alyson, Damian swoje odsiedział.
– Brian, skończ! – wtrącił Michael. – Nie teraz.
– Oboje wiemy, że nie skażą go ponownie, bo nie brał udziału w porwaniu. Nie mają żadnych dowodów! – ojciec podniósł głos. – Chcę spróbować dotrzeć do tych skurwieli dzięki niemu! Myślisz, że mógłbym mu odpuścić po tym, co spotkało moją córkę?!
– Chce wrócić do domu – powiedziałam cicho, cała się trzęsąc.
Nie lubiłam, gdy mój ojciec mówi takim tonem. Bałam się wtedy, co mógł zrobić, by dostać, czego chciał i wiedziałam, że nie żartował.
Michael, widząc moją reakcję, przytulił mnie do siebie.
– Alyson. - Tata pogłaskał mnie po plecach. – Nikt nie może cię skrzywdzić i uniknąć kary, nikt.
– Nie chcę z tobą rozmawiać, nie teraz. - Spojrzałam na niego. – Boję się, przez was.
Spojrzeli na mnie zdziwieni, jakby nie wiedzieli, o czym mówiłam, ale kontynuowałam:
– Boję się, bo nie potraficie odpuścić i żyć nie rozpamiętując tego. Przez was i ja nie mogę zapomnieć. Chcę żyć normalnie, a wy mi to utrudniacie. Kocham was, ale ranicie mnie swoim zachowaniem. - Rozpłakałam się.
![](https://img.wattpad.com/cover/87870489-288-k914382.jpg)
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...