Zaczęły się problemy w pracy. Znaczy nie duże, ale Michael spędzał w kancelarii prawie całe dnie. Za to zapewnił mi opiekę Mel, która chętnie spędzała ze mną czas, bo Brown nie chciał zostawiać mnie samej, a ja miałam już tego dość.
Minął cały tydzień, gdy moja siostra przyjeżdżała z dzieciakami rano, a do domu wracała dopiero wieczorem. Czułam się jakby zamieszkała z nami na stałe. Lubiłam towarzystwo mojej siostry, ale miałam już dość. Cały czas pytała, jak się czułam, a jej dzieci nie mogły usiedzieć spokojnie przez chwilę, a ja chciałabym jeszcze przez te dwa miesiące nacieszyć się ciszą.
Jeżeli Michael będzie pracował kolejny tydzień, to albo zwariuję, albo pojadę do rodziców, gdzie będę miała trochę spokoju. Tata na pewno, by się ucieszył.
– Michael, wróć dzisiaj wcześniej. Ja z nią zwariuję – wyszeptałam mu, gdy się żegnaliśmy.
– Dobrze, kochanie. - Uśmiechnął się. – Postaram się.
– Po prostu tak zrób. - Pocałowałam go.
Może przesadzałam, bo ciężko pracował, żeby utrzymać kancelarię, ale przecież nie powinien siedzieć tam całymi dniami. Przepracowywał się i nie miał chwili dla mnie, a co dopiero dla siebie. Po powrocie do domu od razu kładł się spać. Nie tak powinien funkcjonować normalny człowiek.
Z rozmyśleń wyrwał mnie krzyk Astona, który właśnie się obudził. No, to teraz zacznie się zabawa.
– Nadia, przestań! – wrzasnęła Mel, biorąc małego na ręce.
– To on zucał tymi zabawkami. - Obrażona, skrzyżowała ręce.
Bezsilna położyłam się na kanapie. Współczułam Melisie, że musiała znosić te krzyki i płacz na co dzień. Miałam wielką nadzieję, że moje dziecko będzie mniej hałasować. Kogo ja chciałam oszukać? Przez pierwsze miesiące na pewno będzie trudno. Bałam się tylko, że Michael, chcąc mieć chwilę spokoju, ucieknie do kancelarii, zostawiając mnie z małą samą. Nie chciałabym, żebyśmy się od siebie oddalili.
Odebrałam telefon, który ledwo usłyszałam w tym hałasie.
– Tylko się nie złość – powiedział na wstępne, co w ogóle mnie nie uspokoiło.
– Gdzie jesteś? – zapytałam, wychodząc z salonu, żeby móc go lepiej słyszeć.
– W szpitalu... Miałem mały wypadek. Nic takiego tylko, że lekarz chce, żebym tu dziś został.
– Co się stało? – zapytałam przerażona, biegnąc na górę po jakąś bluzę i kluczyki od samochodu. – Który szpital?
– Alyson, uspokój się. Nic mi nie jest.
– Przyjadę tam.
– Nie.
– Nie denerwuj mnie nawet! – wrzasnęłam.
Mel i dzieciaki spojrzały na mnie zdziwione. Michael nie chcąc dyskutować ze mną dłużej i wiedząc, że będę denerwować się bardziej w domu, podał mi w końcu adres.
W pierwszej chwili wsiadłam do samochodu i chciałam pojechać tam sama. Jednak wróciłam i poprosiłam Johnnego, żeby mnie zawiózł. Siostra próbowała wypytać, co się działo, ale nie byłam w stanie jej odpowiedzieć. Chciałam jak najszybciej być przy Michaelu.
Spodziewając się wszystkiego, szłam korytarzem, kierując się do sali, gdzie leżał mój chłopak.
– Pani do kogo? - Lekarz, wychodząc z sali, spojrzał na mnie.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...