183.

3.3K 106 0
                                    

To czekanie mnie dobijało. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić chodziłam po korytarzu, siadałam na chwilę i znowu chodziłam. Michael, widząc, że zaczynałam denerwować tym Chrisa bardziej, postanowił nas zagadać. Udało mu się odciągnąć naszą uwagę na pół godziny. W tym czasie zadzwonili rodzice zapytać, czy coś już wiadomo. Tata powiedział, że gdy tylko dzieciaki zasną, to przyjedzie do szpitala. Nie dyskutowałam z nim, mimo że to bez sensu i dzisiaj i tak nie będzie pewnie mógł zobaczyć córki.

Po godzinie lekarz, który operował moją siostrę, poinformował nas o jej stanie zdrowia i pozwolił zajrzeć do niej na chwilę. Na szczęście nic poważnego się nie stało.

Zostałam z mężem na korytarzu. Nie chcieliśmy przeszkadzać Chrisowi w rozmowie z Mel.

– Nie chcesz zobaczyć maluchów? - Mike spojrzał na mnie.

Bardzo chciałam zobaczyć chłopców, ale nie byłam pewna, czy powinnam. Wiedziałam, jak ważne dla rodziców było zobaczyć swoje dzieci, zanim zobaczą je inni. Ja nie miałam okazji, dlatego postanowiłam nie odbierać im tej szansy. Pamiętam, że było mi przykro, że wszyscy zdążyli już zżyć się z Daisy, a ja byłam dla niej obca.

– Nie. - Pokręciłam głową. – Oni muszą zobaczyć ich pierwsi.

– Wracamy do domu? – spytał z nadzieją.

Wiedziałam, że nie miał w planach spędzić całej soboty w szpitalu i chciałby już wrócić do domu.

– Chciałam się z nią zobaczyć. - Zerknęłam na niego. – Tylko na chwilkę.

– Dobrze. - Pocałował mnie. – Jesteś wspaniałą siostrą.

– A żoną nie? - Uśmiechnęłam się zadziornie.

– Żoną jesteś cudowną i wszyscy faceci mogą mi pozazdrościć. - Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.

Weszłam na chwilę do siostry. Chris siedział z głową wtuloną w jej szyję, a ona go głaskała. Totalnie się rozkleił.

– Widziałaś maluchy? - Uśmiechnęła się słabo.

Powinna odpocząć.

– Chciałam, żebyście zobaczyli ich pierwsi.

Chris dopiero teraz uniósł głowę, spoglądając na żonę.

– Nieważne, kto zobaczy ich pierwszy. Ali, nie mogą tam leżeć sami. Ktoś musi ich odwiedzić, chociaż na chwilę. Ja szybko się stąd nie ruszę – powiedziała.

– Chris może iść. - Spojrzałam na niego.

– Zejdę niedługo – odezwał się. – Mel ma rację. Idź do nich, proszę.

Zgodziłam się. Przed wyjściem z sali, siostra poprosiłam mnie, żebym zrobiła jej synom zdjęcia i podesłała. Nie chciałam iść sama, więc zaciągnęłam ze sobą Michaela. Niechętnie do tego podszedł, bo uznał, że nieswojo będzie się czuł, oglądając cudze dzieci. Jednak po wejściu do sali, stał przed inkubatorem młodszego malucha i przyglądał mu się. W porównaniu do brata podłączony był do wielu kabelków, które mu przeszkadzały, bo cały czas machał rączkami, żeby je odciągnąć. Jak na dziecko, które czekało na operację miał dużo energii. Myślałam, że będzie leżał tutaj osłabiony i nie będzie miał siły ruszyć nóżkami ani rączkami. Ale zaskoczył mnie. To znaczyło, że może być dobrze. Drugi maluszek leżał spokojne, rozglądając się dookoła, co jakiś czas machał nóżką.

– Daisy też była taka mała. - Zerknął Michael w stronę drugiego inkubatora. – Później mogłem ją wziąć na ręce. Bałem się, że zrobię jej krzywdę.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz