Nie rozmawiałam z Michaelem o porwaniu. Stwierdził, że nadarzy się lepsza okazja, a może mi łatwiej będzie o tym mówić. Był bardzo wyrozumiały w stosunku do mnie, do innych pracowników nieco mniej.
Pierwszy tydzień w pracy zaliczyłam do udanych. Eliza pokazała mi, jakie będą moje obowiązki jako asystentka adwokata Michaela Browna. Bardzo dziwnie brzmiało to przy jego nazwisku. Nie wysilił się za bardzo przy tworzeniu nazwy kancelarii. Skorzystał po prostu ze swojego nazwiska. Spodziewałam się po nim czegoś bardziej oryginalnego, ale nie zamierzałam mu tego mówić. W tym czasie nie zrobiłam dużo, ale Michael zabrał mnie na jedną negocjację z przeciwną stroną. Uznał, że będę chciała zobaczyć, jak to wyglądało w praktyce.
– Alyson – usłyszałam za sobą doskonale już znajomy głos. – Śpieszysz się?
– Nie bardzo – odpowiedziałam zdezorientowana.
Czego mógł ode mnie chcieć po godzinach pracy? Właśnie zaczął mi się weekend i rozmyślałam, czy wyjść się gdzieś zrelaksować, czy zamknąć w domu i odpoczywać.
– No ja trochę. - Zaśmiał się. – Może wybralibyśmy się wieczorem na drinka?
– Czy ty mi proponujesz randkę? - Również się zaśmiałam.
– Na drinka cię zapraszam, ale jak wolisz randkę. - Spojrzał na mnie rozweselony, jakby opowiedział jakiś dowcip. – Może być randka.
– Co na to twoja dziewczyna? - Spojrzałam w jego niebieskie oczy, które od początku rozmowy dokładnie mi się przyglądały.
– BYŁA dziewczyna. - Podkreślił dokładnie słowo była. – Myślę, że nie będzie miała nic przeciwko. Myślę nawet, że nie powinno ją to nic obchodzić.
Przybliżył dłoń do mojego lewego policzka i założył za ucho niesforny kosmyk włosów, który opadał mi na twarz. Lekko zawstydzona spuściłam głowę w dół i patrzyłam w swoje buty, na co on się uśmiechnął.
– Przyjadę po ciebie.
– Nie wiesz, gdzie – odburknęłam.
– Poradzę sobie. Do zobaczenia, Alyson. - Ruszył w stronę czarnego sportowego samochodu.
Jezu, co ten człowiek ze mną wyprawiał? Musiałam się ogarnąć. Nie mogłam pozwolić, żeby miał nade mną jakąkolwiek przewagę, nie mogłam się nim zauroczyć.
Wróciłam do domu i pierwszą czynnością było położenie się na łóżku w mojej niewielkiej, niewyremontowanej jeszcze sypialni.
Leżałam na plecach z przymkniętymi powiekami, próbując odizolować się na chwilę od wszystkiego.
Przypomniało mi się, że Michael nie znał, przecież mojego adresu. Szybko wyjęłam z kieszeni jego wizytówkę. Nie wiedziałam, czy używał tego numeru po godzinach, miałam nadzieję, że przeczyta mojego SMS-a.
Przypomniało mi się, że nie wiesz, gdzie mieszkam. Monet Street Hill 89.
Po chwili otrzymałam krótką odpowiedź. Nawet w SMS-ie był formalny. Zero luzu, na który powinien sobie czasem pozwolić.
Powiedziałem, że sobie poradzę, ale widzę, że we mnie wątpisz, Alyson. Do zobaczenia niedługo.
Chciałam tylko być miła i mieć pewność, że się nie rozmyślił.
Długo nie wiedziałam, w co mogłabym się ubrać, ale zdecydowałam się na obcisłą czerwoną sukienkę do kolan, do tego czarne Converse i czarny żakiet. Uwielbiałam łączyć elegancki styl ze sportowym, ale nie należało przesadzać.
Około osiemnastej pojawił się Michael. Przez chwilę wpatrywałam się w niego jak idiotka. Wyglądał zupełnie inaczej niż zawsze. Na nogach czarne adidasy, do tego jeansy i biały T-shirt, ale zostawił granatową marynarkę. Jeżeli mówiłam, że nie pasowało do niego nic prócz garnituru, myliłam się. Bardzo się myliłam.
– Widzę, że się nie rozmyśliłaś. - Uśmiechnął się, mierząc mnie od góry w dół. – Nie zamierzasz zmienić butów?
– Nie pasują? W tych będzie mi się wygodniej.
– Pewnie, że pasują, ale myślałem, że wolisz szpilki.
– Mogę zmienić – odburknęłam.
– Nie, w tych będzie ci wygodnie. - Uśmiechnął się.
Wybrał niewielką knajpkę kilka ulic dalej od mojego mieszkania. Nie wiedziałam, dlaczego akurat tę, ale nie protestowałam. Nie znałam jeszcze dobrze miasta, więc cieszyłam się, że to on coś wybrał.
– Nie powinnam chyba jeszcze chodzić w wysokich butach ze względu na kolano – wytłumaczyłam się. – W kancelarii zdejmuję buty od razu w gabinecie. Nie mów, że nie zdążyłeś zauważyć? - Zaśmiałam się.
– Zwrócę na to uwagę następnym razem. - Uśmiechnął się.
– Czy zerwałeś ze swoją dziewczyną po tym, jak dowiedziałeś się, co się stało? – spytałam, gdy czekaliśmy na drinki.
– Alyson, o nic się nie obwiniaj. Między nami dawno się nie układało i szczerze mówiąc, zerwaliśmy jeszcze przed twoim porwaniem. - Spojrzał na mnie.
– Ale byliście razem na wakacjach.
– Nie na wakacjach, a na Majorce. Załatwiałem swoje interesy. Nie razem, bo Rachel mieszka w tamtych rejonach. Spotkaliśmy się przypadkiem. - Uśmiechnął się, widząc moje zakłopotanie.
Czyli podała nie tylko fałszywe nazwisko, ale imię też. Tylko po co? Nie miałam pojęcia, czy zrobiła to celowo, ale cieszyłam się, że nie miałam okazji jej poznać i miałam nadzieję, że tak już zostanie. Nie wiedziałam, co mogłabym jej zrobić, gdybym ją spotkała.
– Przypadkiem? - Uniosłam głowę, przyglądając się mu uważnie.
– Tak, Alyson. Zerwaliśmy kilka tygodni przed moim wyjazdem tam. Nikt o tym nie wiedział.
Nie pytając o więcej, upiłam łyk swojego drinka. O więcej zapytam innym razem. Podziwiałam go, że cierpliwie odpowiadał na moje pytania dotyczące swojego życia prywatnego. Nie musiał się, przecież spowiadać obcej dziewczynie. Nie był mi nic winny, a jednak czasami miałam wrażenie, że rozmawiał ze mną tylko przez wyrzuty sumienia, które go męczyły.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...