Michael wstawał w nocy do Daisy dwa razy, zanim zasnął zmęczony. Za każdym razem powtarzałam, że mogę wstać, ale mówił, że mam spać, bo w dzień go zmienię. Gdy zasnął i usłyszałam cichy płacz, od razu wstałam, żeby go nie obudzić. Wyczuliłam się już na każdy dźwięk córeczki.
Cichutko, z małą na rękach, wyszłam do pokoju obok. Usiadłam w fotelu i ją nakarmiłam. Patrzyła na mnie zapłakanymi oczkami, nie odrywając się od mojej piersi. Delikatnie pocałowałam ją w czoło. Była taka malutka, że czasami bałam się, żeby nie zrobić jej krzywdy. Nie wyobrażałam sobie, żeby nie było jej w moim życiu, jej ani Michaela. Dobrze się stało, że była z nami, mimo że nie byliśmy gotowi na jej przyjście na świat. Mimo strachu pokochałam ją od pierwszej chwili, odkąd się dowiedziałam, że nosiłam ją pod swoim serduchem. Wiedziałam, że Michaelowi zajęło trochę więcej czasu na oswojenie się z tym, ale on też ją kochał od tamtej chwili. Teraz próbował jej to udowodnić na każdym kroku albo wynagrodzić, że nie cieszył się od samego początku. Ta mała istotka bardzo zbliżyła nas do siebie.
Leżałam, przyglądając się jej dokładnie. Oglądałam po kolei każdy mały paluszek, a następnie jej długie nóżki, z których skopała skarpetki. Wszyscy twierdzili, że była podobna do mnie, ale ja dostrzegałam w niej podobieństwo do Michaela. Mieli te same oczy i noski. Za to, gdy się uśmiechała, nie mogłam zaprzeczyć, że była taka sama jak ja.
– Tu jesteś. - Zaspany Michael stanął w drzwiach.
– Ciii. - Przyłożyłam palec do ust. – Przed chwilą zasnęła.
– To włóż ją do łóżeczka i chodź do mnie. - Ukucnął przede mną.
– Za chwilę. - Uśmiechnęłam się. – Nie mogę się na nią napatrzeć.
– Wcale się nie dziwię. - Złapał córeczkę za rączkę, wpatrując się w nią. – Chodź do mnie. - Zerknął na mnie.
– Bałam się, że po porodzie będzie między nami inaczej.
– Niby czemu miałoby tak być? - Zmarszczył brwi.
– Bo różnie bywa z wami, facetami. - Wzruszyłam ramionami i wstałam.
Położyłam Daisy do łóżeczka i nastawiłam kołysankę. Przetarła rączką po twarzy, krzywiąc się przy tym, ale na szczęście się nie obudziła.
– Alyson, kocham cię. - Objął mnie w talii. – Nie myśl nawet, że mógłbym cię zostawić samą z opieką nad córeczką. Chcę być obecny w każdej chwili jej życia tak jak i twojego.
– Kocham cię. - Pocałowałam go, łapiąc za rękę. – Chodźmy do siebie i dajmy jej spać – wyszeptałam.
– A co powiesz, jak ja nie dam spać tobie? - Uśmiechnął się do mnie łobuzersko, gdy staliśmy już w sypialni.
– To zależy, co proponujesz w zamian.
– Spodoba ci się. - Zsunął mi ramiączko od koszuli nocnej i pocałował mnie w ramię.
Ogolił się i jego zarost już nie drapał. Nie to, żebym narzekała, ale wolałam, jak był gładki albo lekko kłujący.
– Hmmm. - Uśmiechnęłam się, obejmując go za szyję.
Popchnął mnie lekko na łóżko, podwijając do góry moją koszulę nocną. Potarł dłońmi moje piersi i dotknął policzków, patrząc mi w oczy.
– Śliczna jesteś. - Pocałował mnie.
Całował zachłannie, wędrując dłońmi po całym moim ciele. Wplotłam dłoń w jego włosy, przyciągając go do siebie. Pieścił dokładnie każdy milimetr mojego ciała, sprawiając, że z każdą chwilą pragnęłam go coraz bardziej. Delektowaliśmy się tą chwilą, ponieważ od ostatniego naszego razu minęło trochę czasu. Tak bardzo brakowało mi seksu z nim i jemu chyba też, bo długo nie mógł się mną nacieszyć. Mimo wielkiego pożądania był delikatny, zważając na fakt, że moje ciało jeszcze nie doszło do siebie po porodzie.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...