Dni mijały mi tak szybko, że zanim się obejrzę, wprowadzimy się do nowego domu. Dzisiaj mieliśmy pojechać, zawieźć tam część rzeczy i umeblować naszą sypialnię. Łoże, szafy, półki, wieszaki i inne takie rzeczy do garderoby, które wjechały tam wczoraj. Zastanawiałam się nad zmianą koloru ścian w salonie. Nie byłam do końca pewna, czy jasnofioletowy tam pasował. Chociaż bardzo podobało mi się, jak było, to chciałabym mieć więcej wkładu w ten dom niż tylko meble. Może zostaniemy tam na noc.
– Z czego się cieszysz?
– Z tego, że zamieszkamy razem. - Uśmiechnęłam się.
– Już mieszkamy. - Spojrzał na mnie, marszcząc brwi.
– W naszym wielkim domu. - Zarzuciłam mu ręce na szyi. – Już nie mogę się doczekać.
– Z tego, co pamiętam, to ty nie chciałaś kupować domu – droczył się ze mną.
– Tak, ale zmieniłam zdanie.
– Baby – westchnął, obejmując mnie w pasie.
– Kobiety, kochanie. - Uderzyłam go w ramię. – Kobiety.
– Jakie kobiety? Kurcze, przecież z tobą jestem. - Uśmiechnął się łobuzersko.
– Zawsze się wykręcisz.
– Z niczego się nie wykręcam, kochanie. - Pocałował mnie. – Jedźmy już.
Podjeżdżając pod dom, zauważyliśmy przed nim duży wiklinowy kosz. Zdziwiona spojrzałam na Michaela, który wzruszył tylko ramionami. Zaciekawiona wyszłam z samochodu i gdy kucnęłam przy koszu, zobaczyłam szarego szczeniaka, który wychylił głowę i szczeknął kilka razy. Od razu wzięłam go na ręce i podeszłam do Browna, pokazując mu niespodziankę. Nie był zdziwiony tak jak ja, więc pewnie maczał w tym palce.
– Wiesz coś o tym?
– Nic a nic. - Pogłaskał psiaka, zabierając go ode mnie.
Zajrzałam do kosza, szukając jakiejś wskazówki, skąd się tutaj wziął. Znalazłam małą karteczkę.
Mam nadzieję, że nie będzie Wam przeszkadzał nowy domownik. M.
Pokazałam ją Michaelowi, a on się zaśmiał, kładąc psiaka na ziemi.
– Maczałeś w tym palce – powiedziałam oskarżycielsko.
– Skąd ten pomysł? - Uśmiechnął się łobuzersko. – W sumie, kiedyś chciałem mieć psa.
– Wiesz, kto zrobił nam prezent – oznajmiłam, nie czekając na jego odpowiedź.
– Wiem. - Objął mnie w talii. – Twoja siostra.
– Co? - zdziwiłam się. – Myślałam, że to Marry.
– Nie. - Pokręcił głową, nadal się uśmiechając. – Nie chcesz go?
Spojrzałam na psiaka, który plątał nam się pod nogami. Był śliczny i nie miałam serca go oddać. Poza tym, jak podrośnie, będzie miał tutaj dużo miejsca do biegania. Nie spodziewałam się takiego prezentu, a już na pewno nie od siostry.
– Uważasz, że to dobry pomysł?
– Tak – zapewnił mnie. – Na razie będziemy musieli się nim opiekować i poświęcać mu więcej czasu, ale później będzie pilnować domu. Zobaczysz, będzie świetnie. - Pocałował mnie.
– Nigdy nie miałam zwierzątka pod opieką. - Zaśmiałam się.
– Zobaczymy, jak się sprawdzisz.
– To test, czy nadaję się na matkę? - Zmarszczyłam brwi.
– Nie, w to nie wątpię. Czy nadajesz się do opieki nad tym psotnikiem. - Wziął psiaka na ręce i weszliśmy do domu.
Nadal nie mogłam przyzwyczaić się do tego, że to nasz dom i niedługo tutaj zamieszkamy.
Mike położył pieska na poduszce w salonie, a sam podążył za mną do kuchni. Wiedział o niespodziance, bo zauważyłam w salonie kilka rzeczy dla psa. Jednak nie miałam żalu, że nie ustalił tego wcześniej ze mną, przecież i tak bym się zgodziła.
Usiadłam przy blacie, opierając głowę na rękach, przyglądając się swojemu facetowi, który w garniturze wyglądał pociągająco.
– Jestem brudny? - Zmarszczył brwi.
– Nie, seksowny. - Uśmiechnęłam się.
– A ty niemożliwa. - Podszedł do mnie.
– Tak na mnie działasz. - Wzruszyłam ramionami.
– Wydaje mi się, że czas wypróbować łóżko w sypialni. - Objął mnie w talii.
– Też mi się tak wydaje. - Pocałowałam go.
– Teraz – wyszeptał, biorąc mnie na ręce.
Zadowolony postawił mnie dopiero w sypialni, obdarowując pocałunkami. Owinęłam ręce wokół jego szyi, a jego dłonie powędrowały w stronę moich pośladków. Pisnęłam, gdy mnie w nie uszczypnął. Lekko popchnął mnie na łóżko, ale od razu przylgnął do mojego ciała. Całował moją twarz, szyję, dekolt, a następnie wziął się za rozpinanie mojej koszuli. Trochę zajęło mu rozpinanie każdego guziczka, ale jego pożądanie cały czas rosło. Gdy tylko zrzucił ze mnie górną część garderoby, zostawiając mnie półnagą, by przyglądać się moim piersiom, zabrałam się za ściągnięcie jego koszulki i spodni. Nasza zabawa trwała godzinę może dwie, ale podobało mi się to, do jakiego doprowadziłam go stanu.
Brown leżał obok z uśmiechem na twarzy, ciężko oddychając, jakby właśnie przebiegł maraton. Ja wcale nie wyglądałam lepiej. Do tego miałam potargane włosy, zarumienione policzki i lekko rozmazany tusz pod okiem.
– Wygodnie – wyszeptał. – Zamierzam tak spędzać każdą noc.
– Będziemy się kochać tylko w nocy? - Spojrzałam na niego zdziwiona. – Nie sądzę, że to dobry pomysł.
– Jezu, jesteś niewyżyta. - Zaśmiał się. – Kiedy jeszcze?
– Rano. - Wzruszyłam lekko ramionami. – W dzień, kiedy tylko przyjdzie nam ochota.
– Cieszę się, że ci się podoba. - Pocałował mnie.
– Tobie też się podoba.
– I to bardzo. - Wyszczerzył ząbki w szczerym uśmiechu. – Seks jest przyjemny, a z tobą to już w ogóle mógłbym nie wychodzić z łóżka.
– Zostawiliśmy psa na dole – zmieniłam temat.
– Musiałem zaspokoić swoją kobietę. - Przybliżył się do mnie, kładąc ręce na moich biodrach i przyssał się do mojej piersi.
– Jesteś niemożliwy. - Zaśmiałam się zadowolona z jego poczynań.
Nie sądziłam, że będzie miał ochotę na więcej.
– Lubię twoje piersi. - Pochylił się nade mną, żeby mnie pocałować, ale odchyliłam głowę do tyłu. – Co jest? - Zmarszczył brwi.
– Mam dwie piersi, a druga też czeka na pieszczoty. - Wybuchnęliśmy śmiechem.
No cóż, zawsze lubiłam upominać się o swoje, a szczególnie, gdy chodziło o sprawienie mi przyjemności.
– Nie wiedziałem, że jesteś niezaspokojona, ale skoro tak, to się tobą zajmę.
– Jakbyś już tego nie zrobił – prychnęłam.
– Chcesz więcej – wymruczał mi do ucha, obdarowując mnie delikatnymi pocałunkami.
– Teraz chcę seksu, a nie więcej gadania. - Pocałowałam go namiętnie, drapiąc delikatnie jego plecy, starając się, żeby nie zostawić żadnych śladów paznokci na jego ciele.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...