Nadszedł długo wyczekiwany przez nas dzień. Moja córeczka obchodziła dzisiaj swoje pierwsze urodziny. Nie mogłam uwierzyć, że ten czas tak szybko zleciał.
Wczoraj, gdy Daisy zasnęła, zajęliśmy się ozdobieniem salonu. W efekcie pod całym sufitem unosiły się niebieskie i różowe balony. Już nie mogłam się doczekać, jak moje maleństwo ucieszy się na ich widok.
– Myślałem, że jeszcze śpisz. - Mike objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
– Nie mogę spać, bo jestem podekscytowana – powiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach.
– A miałem nadzieję, że podniecona. - Pocałował mnie i przejechał dłonią po moim udzie.
– Jak będziesz tak robić, to na pewno będę. - Pocałowałam go.
To była wystarczająca zachęta, żeby zaczął działać. Długo czekać aż znajdzie się we mnie, nie musiałam. Dłonie zacisnęłam lekko na jego ramionach, delektując się tą chwilą.
Po wspólnym prysznicu poszliśmy zobaczyć, czy nasze maleństwo już nie śpi. Ku naszemu zaskoczeniu Daisy grzecznie siedziała w łóżeczku, bawiąc się misiami i coś mamrocząc pod nosem. Przez chwilę nawet się zaśmiała.
– Myślę, że powinniśmy pomyśleć o rodzeństwie dla niej. - Michael objął mnie od tyłu w pasie i oparł głowę na moim ramieniu.
Coraz częściej wracał do tego tematu. Czasami bałam się, że będzie miał dość czekania, aż się zdecyduję i że przez to mnie zostawi. Może nie miałam powodów, żeby tak myśleć, ale to normalne, że czasami miałam takie obawy. Chyba każdy będąc w związku, bał się, że ukochana osoba go zostawi.
– Chciałabym być już gotowa na drugie dziecko. - Spojrzałam mu w oczy. – Nie chcę, żeby kiedykolwiek zarzuciła mi, że byłam samolubna i musiała się bawić sama.
– Nic takiego nie powie. - Uśmiechnął się. – Melisy gromadka na razie jej wystarczy. - Pocałował mnie w nosek.
Chciałabym być tak bardzo przekonana, jak on, żeby postarać się o kolejne dziecko, ale dopiero, co wróciłam do pracy, Daisy miała dopiero rok i potrzebowała dużo naszej uwagi. Potrzebowałam trochę odpocząć, jeśli w ogóle można to tak nazwać. Poza tym moja siostra też urodziła swoje drugie dziecko dopiero kilka lat po pojawieniu się Nadii. No i mieliśmy inne zmartwienie. Będę musiała teraz wspierać siostrę.
– Niedługo. -Pocałowałam go w policzek.
– Co? - Spojrzał na mnie zdziwiony.
– Myślę, że rok mi wystarczy. - Uśmiechnęłam się. – Nie wierzę, że tak bardzo chcesz patrzeć na mnie, jak się rozrastam.
– O niczym innym nie marzę. - Zaśmiał się.
Na dźwięk jego śmiechu córcia zwróciła na nas uwagę i stanęła, opierając się o szczebelki łóżeczka, krzycząc: „tata" i „mami". Tata wychodziło jej coraz wyraźniej. Za to ja chyba będę musiała pogodzić się z tym, że mojej córce łatwiej było, wołać na mnie mami.
– Wszystkiego najlepszego, skarbie. - Wyjął ją z łóżeczka i uniósł do góry, co sprawiło, że zaczęła się głośno śmiać.
Wyściskaliśmy ją i wycałowaliśmy, że zaczęła się wycierać i od nas odganiać.
Gdy zeszliśmy do salonu, Daisy od razu zainteresowała się balonikami.
Jako pierwsi przyjechali dziadkowie, bo nie mogli się już doczekać. Michael pojechał po Marry i Marikę, a przy okazji miał odebrać Jamesa z żoną, z lotniska. Może nie byli jakimś bardzo kochającym się rodzeństwem, które codziennie ze sobą rozmawiało, ale starali się nadrobić stracony czas. Znaczy, na początek zaczynali sobie ufać. Wiedziałam, że mój mąż nigdy nie wybaczy bratu, ale widziałam, że było mu lepiej, z tym że odzywali się do siebie.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...