Dzisiaj zamierzałam pojechać z małą do wydawnictwa ojca. Nudziłam się, siedząc pół dnia sama z córką w domu, więc odwiedzałam w tym czasie prawie wszystkich bliskich. Zdawałam sobie sprawę, że mogli mieć dość już moich częstych wizyt.
Oczywiście zapowiedziałam tacie wcześniej swoją wizytę, bo nie chciałam żadnych niespodzianek i nie chciałam mu przeszkadzać. Szczególnie że będę z małą piszczącą dziewczynką, która właśnie zdjęła czapkę, rzucając ją Goldowi na pysk.
– No i co teraz? - Spojrzałam na nią.
Siedziała zadowolona w chodaku i robiła naburmuszoną minę, uciekając przede mną. Miała już pół roku, a w chodak wsadziliśmy ją pierwszy raz tydzień temu. Na początku nie wiedziała, po co i siedziała, uderzając rączkami w kolorowe grające guziczki przed sobą. Później zaczęła biegać po całym salonie i krzyczeć. Od tej pory, jak zauważyła chodak, chciała być do niego wkładana.
Zrezygnowana, nie założyłam Daisy czapki przed wyjściem i wiedziałam, że gdyby Michael się o tym dowiedział, nakrzyczałby na mnie.
John zaśmiał się pod nosem, widząc mnie z Daisy na rękach.
– Spróbuj tylko powiedzieć Brownowi, że mała nie miała czapki, a będziesz mógł szukać nowej pracy. - Wsadziłam ją do fotelika i zajęłam miejsce obok niej.
– Dobrze – próbując być poważny, wsiadł za kierownicę – ale nie wiem, co musiałbym zrobić, żeby mnie zwolnił. Jeżdżę z nim od czasów studiów.
– Znacie się tak długo? - Zdziwiłam się.
– Kumplowaliśmy się i jeździliśmy razem na imprezy. Później, jak miał możliwość mi zapłacić, to zatrudnił mnie jako swojego kierowcę. Długo szukałem pracy, więc się zgodziłem, a później zaczął płacić mi więcej.
Nie wiedziałam, że znał się z Michaelem tak długo. Fajnie, że mój facet miał kogoś, kogo równie dobrze mógłby nazwać przyjacielem.
– Pomógł ci?
– Bardzo. - Uśmiechnął się. – Dzięki niemu mam pracę i za co utrzymać trójkę dzieci i niepełnosprawną żonę.
– Przepraszam. - Zrobiło mi się głupio. – Lubię cię i nie pozwoliłabym, by Michael zwolnił cię z mojego powodu.
– Jasne. - Puścił do mnie oczko. – Dokąd?
– Do wydawnictwa taty. - Uśmiechnęłam się.
Córeczka zasnęła, zanim ruszyliśmy spod domu. Wysłałam SMS-a do Michaela, żeby nie martwił się, gdy wróci do domu i mnie nie zastanie. Zadzwonił zaraz po tym, jak dostałam potwierdzenie odbioru.
– Powiedz mi, że jedziesz z Johnnym, bo jeżeli nie, to zaraz do niego zadzwonię – powiedział beznamiętnie.
Już sobie wyobrażałam, jak siedział przed komputerem, opierając głowę na ręku i nie odrywając oczu od monitora.
– Cześć, kochanie. - Zaśmiałam się. – Miło cię słyszeć, kochasz mnie?
– Alyson, wariatko. - Po chwili również się zaśmiał i dodał: – Kocham cię.
– Ja ciebie też.
– Nie mogę z tobą.
– Musisz. - Uśmiechałam się.
– Kochanie, odpowiesz mi, czy jedziesz z Johnnym?
– Tak, nie martw się. Chcę się jeszcze tobą nacieszyć, a jak tak dalej pójdzie, zejdziesz na zawał wcześniej, niż myślisz. Nie chcę być wdową. - Wybuchnęłam głośnym śmiechem, na co kierowca spojrzał na mnie zdziwiony.
![](https://img.wattpad.com/cover/87870489-288-k914382.jpg)
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...