Wczoraj wróciliśmy do siebie. Rodzice zadowoleni chyba nie byli, ale pochłonięci kłótniami nie protestowali. Gold biegał po całym ogrodzie, a Daisy miała ochotę biegać za nim. Nie było mowy o śnie, bo gdy tylko chcieliśmy wziąć ją do domu, zaczynała krzyczeć. Dla świętego spokoju, czekaliśmy, aż zmęczy ją rozrabianie, siedząc i patrząc, jak pies miał dość szarpania za uszy.
Teraz pakowaliśmy się do wyjazdu, to znaczy ja się pakowałam, bo Michael siedział na dole. Na dwa dni przed ślubem chcieliśmy być w New Jersey, żeby zobaczyć, jak szły przygotowania. Poza tym byłam ciekawa, jak to wszystko będzie wyglądać. Liczyłam na to, że pogoda nie pokrzyżuje nam planów. Znajoma mamy miała przygotować salę i ogródek, gdzie odbędzie się ceremonia. Pensjonat znajdował się blisko plaży, więc będziemy mogli podziwiać zachód słońca. Tak, jak chciałam.
Denerwowałam się. Bałam się, że się potknę, przewrócę, czegoś zapomnę albo zrobię coś źle.
Melisa zabrała rano Daisy do siebie, żebyśmy mieli chwilę spokoju. Mała była zadowolona i cały czas nam machała na do widzenia. Powinnam wspomnieć, że dzwoniłam do siostry już trzy razy, pytając, czy nie będę musiała przyjeżdżać po córkę?
– Rozumiem, gdyby to Michael wydzwaniał, ale ty? - Zaśmiała się. – Krzywda jej się nie dzieje.
– Udziela mi się od niego. Po prostu nie chcę, żeby wam tam płakała.
– Na razie bawi się z dzieciakami. Nie martw się, potrafię się zając swoimi dziećmi to i z twoim dam sobie radę.
– Jasne.
Postanowiłam zejść na dół, żeby posiedzieć z Michaelem. Liczyłam na to, że odciągnę go trochę od pracy. No, na pewno znajdę na to doskonały sposób.
Zatrzymałam się na schodach, bo usłyszałam tatę. Nawet nie wiedziałam, że przyjedzie.
– Nie chcę, żeby tam przyszła! – powiedział podniesionym głosem.
– Co ja mogę na to poradzić? Przecież nie rozmawiałem z nią. Doskonale o tym wiesz. - Głos Browna był spokojny. – Zresztą nawet nie mam, o czym z nią rozmawiać.
– Nie może popsuć tego dnia mojej córce. - Wychyliłam się i zauważyłam, że tata usiadł na kanapie, zakrywając twarz w dłoniach.
– Więc trzeba było z nią porozmawiać, a nie zbywać.
– Ty mnie będziesz pouczać? - Spojrzał na niego.
– Nie mam zamiaru. - Uniósł ręce w geście poddania. – Nie pozwolę tylko ranić Alyson – dodał spokojnie.
– A ja chcę ją zranić?!
O kogo do cholery chodziło? Czy to przez tego kogoś moi rodzice się ostatnio kłócili? W pierwszej chwili pomyślałam, że chodziło o Rachel. W sumie to w miarę łatwo sobie odpuściła, jednak wydawało mi się, że miała więcej do stracenia niż ja, żeby zadzierać z Michaelem. Jednak wcale bym się nie zdziwiła, jakby chciała o sobie przypomnieć. Wiedziałam, że w końcu wykorzysta moment, żeby wtrącić się w nasze życie i namieszać. Wydawało mi się, że to tylko kwestia czasu. Ważne było raczej, czy jej na to pozwolimy.
– Z kim ma porozmawiać? - Weszłam do salonu jak gdyby nigdy nic.
Spojrzeli na siebie zdziwieni, a następnie na mnie. O nie, nie dam się spławić!
– O nie, nie wymyślicie nic na szybko. - Oparłam ręce na biodrach. – O co chodzi? Skoro mnie to dotyczy, to chcę wiedzieć.
– To cię nie dotyczy – odparł tata.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...