175.

3.5K 108 0
                                    

Postanowiłam, że zostanę dzisiaj w domu i spędzę cały dzień z Daisy. W kancelarii i tak ostatnio miałam mniej do roboty, bo zatrudniliśmy drugiego prawnika. Młody, dopiero po studiach, ale ambitny. Michael oczywiście nie chciał go zatrudnić i pokłóciliśmy się o to. Oczywiście był zazdrosny. Wyrzucił mi, że gdyśmy zatrudnili jakąś dziewczynę, to ja byłabym zazdrosna. No cóż, właśnie dlatego brałam pod uwagę samych facetów, ale tego nie musiał wiedzieć. Wiedziałam, że był mi wierny, jednak kobiety były bardziej przebiegłe, a nie zamierzałam użerać się z panną, która pożerałaby mojego męża wzrokiem. Wystarczyło, że znosiłam Demi. Czasami patrzyła na mnie, jakby chciała być na moim miejscu. Nie wiedziałam, co sobie wyobrażała, idąc do łóżka z Brownem, ale jak mówił, jasno dał jej do zrozumienia, że to tylko jeden numerek i nic więcej. Wiedziałam, że to było, zanim poznał mnie, ale byłam zazdrosna. Każda kobieta byłaby zazdrosna o takiego faceta jak Michael.

– Jesteś pewna, że nie chcesz jechać do pracy? - Uśmiechnął się i objął mnie w talii. – Ze mną?

– Cieszysz się, prawda? - Objęłam go za szyję.

Nie potrafił ukryć, że był zadowolony, że zostanę w domu. Łatwo go zadowolić ostatnio.

– Czemu tak uważasz? - Pocałował mnie. – Fajnie, że chcesz zostać z Daisy. Przyjedźcie do mnie później. Jak się stęsknicie – dodał po chwili.

– To chyba musimy się zabrać z tobą, teraz. - Zaśmiałam się.

Gdy tylko córcia się obudziła, zjadłyśmy śniadanie i nie dało uniknąć się bałaganu, który przed wyjściem musiałam sprzątnąć. Zapakowałam Daisy w wózek, wzięłam Golda i poszłyśmy na spacer do parku. Korzystałam z ładnej pogody, dopóki nie spadnie śnieg.

Za niecałe dwa miesiące święta, a niedługo zacznie się świąteczny szał. Nie mogłam się doczekać, aż spotkamy się w końcu całą rodziną. Przez rok sporo się u nas zmieniło i pewnie jeszcze sporo się zmieni.

Zadzwoniłam do Mel zapytać, jak się czuła. Jakiś czas temu trafiła do szpitala. Poszła na kontrolę, ale lekarz stwierdził, że lepiej będzie, jak będą mogli zostawić ją na obserwacji. Uważałam, że skoro chodziło o zdrowie dzieci, to warto się poświęcić i przeleżeć trochę czasu w szpitalu, żeby mieć pewność, że było dobrze.

– Jakbyś się czuła, leżąc miesiąc w szpitalu?

– Okropnie – powiedziałam bez zastanowienia.

– Właśnie – westchnęła. – Nie chcę spędzić tutaj świąt.

– Może nie będziesz musiała. Wypuszczą cię na te kilka dni.

– Albo im ucieknę. - Zaśmiała się.

– A wiadomo co z dziećmi?

– Na razie jeden maluch rozwija się prawidłowo, a drugi... – przerwała na chwilę. – Przybrał troszeczkę i urósł może dwa centymetry. Faszerują mnie wszystkimi lekami na podtrzymanie, ale prawda jest taka, że najlepiej jak mają mnie cały czas na oku.

– To dobrze, Mel. Czuję, że to będą chłopaki. - Uśmiechnęłam się. – Chłopcy są silniejsi.

– Mam taką nadzieję.

Nie chciałabym być na jej miejscu. Chris kompletnie się załamał i nie miała w nim wsparcia, bo sama musiała wspierać jego. Dzieciakami opiekowała się moja mama, bo ich tata spędzał każdą wolną chwilę z żoną. Więc ostatnio widziały go tylko, gdy wracał na noc do domu i jak wychodził wcześnie rano. Mel to wkurzało, bo chciałaby, żeby spędzał więcej czasu z dziećmi, ale sama widziałam, że nie było z niego żadnego pożytku.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz