Michael miał rację. W pracy już gadali na temat mojego brzucha. Nie obchodziło mnie to. Ustaliśmy, że dopóki nikt nie zapyta wprost, nie powiemy nic do samego porodu. Michael nie chciał w pracy nieprzyjemnej atmosfery i chciałby, żeby pracownicy traktowali go jak siebie nawzajem, a nie kogoś postawionego wyżej. Tylko w taki sposób mógł mieć z nimi normalny kontakt i dowiedzieć się, czego potrzebowali, żeby im się lepiej pracowało.
Zapewne Ben, ochroniarz już rozmawiał z Brownem i wiedział, że byłam w ciąży, bo uśmiechał się na mój widok, a nigdy tego nie robił.
Dzisiejszy dzień spędzałam w biurze Michaela, które było ogromne. Tutaj nikt mnie nie znał, ale pewnie niedługo się to zmieni, bo mój facet chciał, żebym z nim tutaj przebywała. Zapewne dlatego, że przydam się bardziej niż w kancelarii, gdzie zamierzał zatrudnić jeszcze jednego prawnika. Teraz mógł sobie na to pozwolić.
– Podoba ci się tu? - Objął mnie w pasie, gdy tylko usiadłam mu na kolanach.
– Nikogo tu nie znam. - Zmarszczyłam brwi.
– Chcesz wieczorek zapoznawczy? - Uśmiechnął się.
– Nie. - Pogłaskałam go po policzku i uśmiechnęłam się łobuzersko. – Nie ogoliłeś się.
– A ty? - Puścił do mnie oczko, kładąc dłoń na moim udzie. – Ogoliłaś się?
– Sprawdź. - Zachęciłam go.
– Z miłą chęcią, ale nie teraz, gdy ktoś może nam przeszkodzić. - Pocałował mnie w nosek. – Kiedy masz wizytę u lekarza? – zmienił temat.
Cieszyłam się, że zaczął interesować się moją ciążą.
– Za miesiąc, a za dwa będziemy mogli poznać płeć dziecka. - Uśmiechnęłam się.
Naprawdę nie mogłam się doczekać, kiedy dowiem się, czy będziemy mieć chłopca, czy dziewczynę. Ciekawa byłam, co wolałby Michael? Pewnie chciałby mieć syna, jak każdy facet.
– Najważniejsze, żeby było zdrowe.
– Pójdziesz tam ze mną? - Spojrzałam na niego i zauważyłam, że trochę się przestraszył.
Wiedziałam, że w tej chwili wspomnienia uderzały w niego dwa razy mocniej, ale chciałabym, żeby poszedł na wizytę z lekarzem ze mną, żeby usłyszał bicie serduszka naszego dziecka. To cudowny dźwięk i świadomość, że to maleńkie serduszko biło we mnie.
– Zobaczymy.
– Jeżeli nie teraz, ostatnią szansę daję ci na kolejnej wizycie. Nie zmarnuj tego – zagroziłam.
– Nie zmarnuję. - Pocałował mnie.
Do gabinetu weszła młoda czarnowłosa dziewczyna, wyglądała na jakieś dwadzieścia lat, ale pewnie była świeżo po studiach. Nienagannie ubrana w białą koszulę wciągniętą w prostą, czarną, ołówkową spódnicę, granatowy żakiet. Do tego czarne niewysokie szpilki. Delikatny makijaż podkreślały cieniutkie kreski na powiekach. Wszystkie włosy miała idealnie zaczesane, zostawiając przedziałek, związane w niską kitkę, która opadała jej na ramię. Wyglądała bardzo elegancko i sprawiała dobre wrażenie.
– Nie chcę przeszkadzać Państwu, ale mam dla Pana kilka dokumentów do podpisania, które muszą zostać dziś wysłane. - Położyła przed nami teczkę.
Chciałam wstać, żeby Michael mógł swobodnie wszystko przejrzeć, ale mnie przytrzymał.
– Gdzieś się wybierasz? - Spojrzał na mnie.
– Chyba nie.
– Świetnie. - Uśmiechnął się. – Angelika jest naszą nową stażystką. - Spojrzał na nią.
– Miło mi cię poznać. - Wyciągnęłam do niej rękę. – Alyson.
Czułam, że to ja byłam bardziej spięta jej obecnością niż ona moją. Podziwiałam ją, że była tak bardzo pewna siebie. Ja nigdy się tak nie czułam nawet ze świadomością, że dzięki znajomościom ojca wiele mogłam.
– Ciebie również miło poznać. - Uśmiechnęła się. – Mogę o coś zapytać?
– Jasne. - Zerknęłam na Browna, który zabrał się za podpisywanie dokumentów.
– Jesteś córką Briana Richardsona, prawda?
– Tak.
– Twój tata prowadził kiedyś sprawę moich rodziców, bardzo im pomógł. - Spojrzała na Michaela, który uniósł głowę znad teczki.
– Nie przeszkadzajcie sobie.
Nie przeszkadzało mu, że jego pracownicy próbowali nawiązać kontakt z nim albo ze mną. Chciał, żeby w jego firmie panowała przyjazna atmosfera. Dzięki temu wyniki w pracy były o wiele lepsze niż gdyby każdy chodził naburmuszony i bał się do niego odezwać tylko dlatego, że był szefem.
– Bardzo się cieszę, że dobrze go wspominasz.
– Czy będziesz z nami częściej... przebywać?
– To zależy od Michaela. - Wzruszyłam ramionami.
– Proszę. - Podał jej teczkę. – Jeszcze coś? Masz jakieś problemy?
– Nie, to wszystko. Dziękuję i życzę Państwu miłego dnia. - Wyszła.
– Ładna jest – skomentowałam.
– Tak? - Z powrotem objął mnie w pasie, przysuwając do siebie. – Nie zauważyłem, ale stara się i dobrze jej to wychodzi.
– Jest bardzo miła i nie boi się rozmawiać z ludźmi. Wydaje mi się, że pasuje tutaj.
– Tak, wie, czego oczekuję od pracowników i nie sprawia problemów. Po ostatnim razie, gdy zatrudniłem stażystów, nie chciałem już żadnego. Przez dłuższy czas nikogo nie było. Miałem dość obcych ludzi miotających się tutaj, którym wszystko trzeba ciągle powtarzać, ale w kadrach nalegali, więc musiałem.
– Lubisz mieć ludzi, którzy będą wiedzieli, czego od nich wymagasz.
– Nie mam czasu na szkolenie nowych. Albo się nadają, albo nie. - Wzruszył ramionami.
– Nie będę tutaj pracować – odburknęłam.
– Ty byś załapała od razu. - Pocałował mnie. – Zresztą ty nie musisz pracować, jesteś, żeby mi tutaj dotrzymać towarzystwa.
– Dlatego powinnam wrócić do kancelarii.
– Obiecałaś mi coś. - Spojrzał na mnie.
– Co? - Zmarszczyłam brwi, próbując sobie przypomnieć, o co mu chodziło.
– Że dasz się kontrolować. Alyson, chcę mieć na ciebie oko. Wiem, że pewnie przesadzam...
– Dobrze – przerwałam mu i go pocałowałam. – Chcę, żeby było dobrze.
Nie chciałam się z nim kłócić ani znowu oddalić, dlatego zamierzałam być posłuszna. Wiedziałam, że robił to z troski o mnie i o dziecko, a nie z innego, niezrozumiałego dla mnie powodu, co byłam w stanie zaakceptować.
– Jeżeli... – wyszeptał. – Boże, ja naprawdę mam nadzieję, że tym razem to się skończy dobrze. - Schował twarz w mojej szyi.
– To się nie kończy, a zaczyna. - Głaskałam go po głowie. – Gdy to maleństwo się urodzi, wszystko dopiero się zacznie. Tak wiele nowych rzeczy jest jeszcze przed nami.
– Oh, Alyson. - Pocałował mnie w szyję. – Tak bardzo chcę w to wierzyć, ale zbyt wiele się zdarzyło. Nie chcę więcej cierpieć. Nie chcę uczyć się żyć bez ciebie
– Cii... Nigdzie się nie wybieram – wyszeptałam. – Zostanę przy tobie na zawsze.
CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...