144.

3.9K 131 1
                                    

Nie spodziewałam się spotkania z Damianem. Minęłam się z nim w drodze do kancelarii.

Mała została z mamą, a ja chciałam złożyć wizytę Michaelowi. Miałam nadzieję, że się ucieszy, ale byłam pewna, że gdy opowiem mu o spotkaniu z Damianem, to nie będzie zadowolony.

– Przejdziemy się? - Uśmiechnął się.

– Jak Michael cię tutaj zobaczy, to pożałujesz. - Rozejrzałam się dookoła.

Wiedziałam, że Brown miał stąd doskonały widok na to, co działo się przed budynkiem.

– Chcę tylko z tobą chwilę porozmawiać. - Patrzył na mnie.

– Nie rozumiesz, że skoro powiedział, że masz się do mnie nie zbliżać, to dopilnuje tego? Nie chcę się z nim kłócić o to.

– Oh, znowu dałaś się podporządkować tyle, że tym razem facetowi, a nie nadopiekuńczym rodzicom. - Zaśmiał się.

W tej chwili pożałował, bo uderzyłam go pięścią w twarz. Przegiął. Uderzył w najczulszy punkt. Wiedział doskonale, jak długo walczyłam, żeby uwolnić się od kontroli rodziców i związek z nim był ucieczką od tego. Chciałam z nim porozmawiać, ale nie po tym, co powiedział. Z Michaela strony nie czułam się przytłoczona kontrolą.

Stałam przed Damianem wściekła, a on trzymał się za policzek.

– Oszalałaś?! – wrzasnął. – Chciałem tylko z tobą porozmawiać – wysyczał.

– Ciesz się, że to nie byłem ja. - Usłyszałam za sobą wściekły głos Browna. – Wystosuję o twój zakaz zbliżania się do Alyson.

– Myślisz, że jak ją pieprzysz, to ci wszystko wolno?! – krzyczał.

Nie wierzyłam, że był tak bezczelny w stosunku do mnie. Przecież to przez niego przeszłam przez piekło, a teraz zachowywał się jak cham!

W tym momencie Michael rzucił się na niego z pięściami. Nie miałabym ochoty ich rozdzielać, ale chodziło o mojego narzeczonego. Podeszłam, stając między nimi z nadzieją, że mnie nie odepchną. Damian stał z zadowoloną miną, wiedząc, że Brown nie będzie się ze mną szarpać.

– Alyson, odejdź na chwilę – powiedział przez zaciśnięte zęby.

– Zostaw go. - Złapałam go za nadgarstki. – Nie warto.

– Alyson, proszę cię. - Dotknął mojej twarzy. – Daj mi to załatwić. Teraz.

– Cudowne przedstawienie. - Śmiał się. – Może jeszcze mu obciągniesz?

Widząc wściekłość na twarzy Browna, odsunęłam się od niego przestraszona, że niechcący zrobi mi krzywdę. Trzęsłam się, stojąc obok. Spojrzałam do tyłu w stronę kancelarii, przed którą stał Ben. Na pewno zapewniliśmy ludziom odpowiednią dawkę rozrywki. Nie wiedziałam, kogo prosić o pomoc. Stałam i patrzyłam, jak Michael szarpał się z Damianem i okładał go pięściami. Jeszcze trochę, a zacznie go kopać.

– Ben! – krzyknęłam, podchodząc w jego stronę. – O nic cię nie prosiłam, ale możesz ich jakoś rozdzielić?

– Po co? - Uśmiechnął się. – Michael świetnie się bawi.

– Bo jeżeli zjawi się tutaj policja, twoja posada w kancelarii będzie zagrożona. Zrób coś! – podniosłam głos.

Od niechcenia, stanął po stronie Browna i odciągnął ich od siebie. Musiał mieć sporo siły, bo szarpnął ich obydwu, odsuwając tak, by mógł stanąć pośrodku. Stałam z boku, patrząc, jak Damian wycierał zakrwawioną twarz, a Michael niepewnie zerkał w moją stronę.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz