Wyjechałam do Nowego Jorku do hotelu, dając Michaelowi czas na przemyślenie wszystkiego. Wiedziałam, że nie powinnam zostawiać Michaela samego, ale nie umiałam poradzić sobie z tym, co mi powiedział.
Umówiłam się na rozmowę z psychologiem. Potrzebowałam tego. Chciałam być z Michaelem, ale przerażała mnie jego przeszłość. Chyba zaczynałam domyślać się, dlaczego ojciec nie darzył go sympatią.
Nikt nie wiedział, że tutaj byłam. Wyjechałam z samego rana. Może to egoistyczne, ale nie obchodziło mnie, że ktoś zacznie mnie szukać. Zapomniałam wyłączyć telefon, ale nie zamierzałam odrzucić dzisiaj połączeń. Odpoczęłam i wiedziałam, że byłam gotowa na rozmowę.
– Alyson, proszę cię. Potrzebuję cię.
– Wiem – wyszeptałam.
– Wróć do mnie. Nie zmienię swojej przeszłości, ale...
– Jestem w Nowym Jorku. Jeśli będziesz chciał, znajdziesz mnie w hotelu w centrum, a teraz przepraszam, muszę kończyć.
Rozłączyłam się, spoglądając na panią psycholog. Dopiero po tej rozmowie będę gotowa spojrzeć Michaelowi w twarz i powiedzieć, że następnym razem nie zostawię go, gdy powie mi o sobie coś złego. Nie powiem, po wizycie u psychologa jakoś było mi łatwiej. Za pierwszym razem poradziłam sobie świetnie, ale tylko dlatego, że miałam przy sobie Michaela. Teraz to już było za dużo, żeby dać sobie radę samej.
Wróciłam do hotelu z nadzieją, że chociaż chwilę jeszcze spędzę sama. Niestety, w pokoju czekał na mnie Michael.
– Cześć – powiedział nieśmiało.
– Cześć.
– Nie zmienię przeszłości, chociaż bardzo bym chciał, ale daj mi postarać się o przyszłość – zaczął niepewnie.
– Zostawiłam cię, bo... - Usiadłam obok niego. – Sama nie umiałam sobie poradzić.
– Dźwigam ten ciężar od dawna i nie chcę cię nim obarczać, przepraszam. - Spojrzał mi w oczy.
– To za mało.
– Wiem.
– Chcę dźwigać ten ciężar z tobą. - Złapałam go za rękę. – Dlatego nie chciałeś mi powiedzieć?
– Tak.
– Nie ufasz mi – powiedziałam z wyrzutem.
– Potrzebowałem cię. - Spojrzał na nasze dłonie.
– Nie potrafiłam powiedzieć, że dobrze postąpiłeś. Powinieneś wezwać tę cholerną taksówkę... Wiedziałam, że Emily była dla ciebie ważna i ją straciłeś... Poza tym dobiła mnie wiadomość, że straciłeś dziecko... - Przymknęłam powieki, próbując powstrzymać łzy.
Położył głowę na moich kolanach, a ja czułam jego pojedyncze łzy na dłoni.
– Wcześniej na badaniach wszystko było dobrze – powiedział cicho. – Zostawiła mnie samego... Chciała ratować dziecko, a ja poświęciłem jego życie dla niej, mimo że nie miała już szans na przeżycie. - Nie mógł powstrzymać łez i ja też.
Wiedziałam, że żadne słowa teraz nie pomogą. Przykro mi, że spotkała go taka tragedia, ale to naprawdę nie jego wina. Pewnie obwiniał się, że mógł zrobić więcej, ale tak naprawdę nie mógł zrobić nic.
– Nie obwiniaj się – powiedziałam łamiącym się głosem. – Powiedzieć ci coś?
– Jasne. - Spojrzał na mnie z ciekawością.
– Kochałam Damiana, a on upijał się na imprezach i bzykał inne dziewczyny. Następnie wracał do mnie. Wybaczałam mu. Gdy mnie porwali, nie było go przy mnie, tylko dlatego, że się pokłóciliśmy.
– Skurwiel. - Podniósł się i zacisnął dłonie w pięści.
– Myślałam, że nikt mnie nie znajdzie. Ci mężczyźni mnie zgwałcili – głos mi się załamał. – Najpierw dali mi jakieś prochy.
– Wiem o tym. - Zacisnął powieki i mocno mnie przytulił.
– Ale to moja wina – załkałam. – Nie powinnam sama wychodzić z klubu. Oni mieli racje. Potraktowali mnie tak, jak w tamtej chwili na to zasługiwałam. - Łzy spływał mi po policzkach prosto na jego koszulkę.
– Nie, Ali. - Odgarnął mi włosy z czoła i otarł łzy. – Nie zasługiwałaś na to.
– Raz zdradziłam Damiana. Chciałam się na nim odegrać. Myślałam, że poczuję się lepiej. Wcale tak nie było...
– To nie znaczy, że zasłużyłaś na to, co zrobili ci ludzie. Mogłem ich zabić.
– Nie mogłeś. - Wtuliłam się w niego. – Nie poradziłabym sobie bez ciebie... Wiem, że potrzebujesz czasu, żeby powiedzieć mi więcej i ja też ci będę mówić o sobie.
– Powinienem cię nosić na rękach. - Pocałował mnie delikatnie w usta, nie wypuszczając z objęć.
– Nie. Emily na to zasługiwała.
– Wiesz, że jak cię zobaczyłem po raz pierwszy na rozmowie, uznałem, że jesteś niewinna, słodka i miła? - Uśmiechnął się.
– Na pewno nie byłam niewinna. - Spojrzałam na niego.
– Nie, ale słodka i miła. Gdy zobaczyłem cię w gabinecie twojego ojca, obiecałem sobie, że nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię kiedyś skrzywdził. - Pocałował moje oko, nosek, policzki, usta. – Nie pozwolę.
– Nie pozwól. - Uśmiechnęłam się.
Położył mnie na łóżko, kładąc dłonie pod moimi plecami. Całował moje usta, następnie zszedł niżej, całując moje obojczyki. Delikatnie zdjął ze mnie koszulkę i stanik. Pieścił dłońmi moje piersi, brzuch, a następnie rozpiął moje spodnie. Gdy leżałam pod nim naga, nie odrywał ode mnie ust. Położyłam dłonie na jego ramionach, zjeżdżając niżej, żeby pomóc mu zdjąć koszulkę. Zadowolony od razu zrzucił ją z siebie i pozbył się również spodni razem z bokserkami, by ponownie położyć się na mnie.

CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Roman d'amour...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...