Od dwóch miesięcy byłam matką i nadal nie potrafiłam się do tego przyzwyczaić. Nowa rola czasami mnie przytłaczała. Najbardziej w chwilach, gdy moje dziecko płakało, a ja nie umiałam zrobić nic, żeby przestało. Wtedy obwiniałam się, że byłam złą matką, że kiedyś to właśnie mi powie. Brown zapewniał mnie, że to nic takiego. Przecież dopiero się uczyłam, a przy następnym dziecku już będę wiedziała, co i jak. Teraz wiedziałam tylko tyle, że zanim Daisy trochę nie podrośnie, nie chciałam drugiego dziecka. Musiałam się jeszcze wiele nauczyć, zanim będę miała dwa maluchy na wychowaniu. Jednak nie chciałam czekać za długo, bo nie chciałabym, żeby między moimi dziećmi była zbyt duża różnica wieku, jak między mną, a Maddie. Nauczyłam się już wstawać w nocy, gdy córeczka mnie potrzebowała, ale wiele rzeczy było jeszcze dla mnie nowe. Michael o wiele lepiej radził sobie z uspokojeniem małej, gdy płakała. Reagowała ona już na każdy hałas i coraz częściej oczekiwała od nas więcej uwagi. No i otrzymywała ją za każdym razem, mimo że czasami po nieprzespanej nocy wyglądaliśmy, jak zombie nie narzekaliśmy, bo wiedzieliśmy, że będą gorsze dni.
Postanowiliśmy wpuścić psa do domu, żeby córeczka przyzwyczaiła się do jego obecności. Podobno dzieci lepiej wychowywały się ze zwierzakiem. Nie wiedziałam, nie miałam okazji się przekonać, bo nigdy nie miałam zwierzątka. Tata zawsze tłumaczył, że nie miałby się nim, kto zajmować. Mama ciągle zajęta sobą, my z siostrą w szkole, on w pracy. W sumie miał rację. Ja często czułam się samotnie, a co dopiero zwierzak.
Michael pojechał rano do kancelarii, a ja, zanim zebrałam się z łóżka, minęło trochę czasu. Tym bardziej że córka leżała obok mnie spokojnie. Teraz siedziałam z małą w salonie. Położyłam ją w bujaku i patrzyłam, jak Gold się do niej przymilał. Najpierw obwąchał ją z każdej strony. Trochę się bałam, że skoczy na Daisy i przygniecie ją łapami, ale Michael przed wyjściem zapewnił mnie, że nic takiego się nie stanie, bo nasz pies lubił dzieci i gdy byłam w ciąży, cały czas się przymilał. I miał rację.
Piesek spokojnie położył się koło Daisy z pyszczkiem na jej brzuszku, czekając na pieszczoty. Zawsze przychodził ze spuszczoną głową, żeby go głaskać. Córeczka patrzyła na niego swoimi dużymi oczkami, ale się nie ruszyła. Usiadłam obok niej i pogłaskałam Golda po łbie, co spodobało się maleństwu, bo wypluło smoczka i machało rączkami, co jakiś czas uderzając go w głowę. Niezniechęcony Gold nawet się nie ruszył.
– Takiego masz psiaka fajnego. - Uśmiechnęłam się do niej.
– Cześć. - Usłyszałam za sobą głos Mike'a.
Obydwie od razu się odwróciłyśmy. Córeczka z wielkim uśmiechem na buźce zaczęła się pluć.
– Cześć.
– Jak się bawicie? - Ukucnął obok mnie i pocałował. – Grzeczny jest.
– Ale zobacz, jak patrzy na nas spod byka.
– Dobre psisko. - Poklepał go po grzbiecie. – A jak moja córa? - Spojrzał na nią.
– Grzeczniutka i opluta. - Zaśmiałam się, wycierając jej buźkę pieluszką. – I nakarmiona.
– W to nie wątpię. Widać to po niej.
– Sugerujesz, że nasza córka jest gruba? - Szturchnęłam go w ramię.
– Wcale nie. Dobrze wygląda. W porównaniu do ciebie – droczył się ze mną.
– Wyglądam źle? - Spojrzałam na niego. – Masz problem, jeżeli twoja córka odziedziczyła urodę po mnie. - Wzruszyłam ramionami.
– Nie to miałem na myśli. - Pocałował mnie. – Zobacz. - Objął mnie za nadgarstek.
– Co? - Zdziwiłam się.

CZYTASZ
Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]
Romance...Czasami w nocy, tak jak dziś, budzę się jeszcze ze strachem, że to się nie skończyło, a ja nadal jestem przetrzymywana. Wstaję wtedy z łóżka i bezradna siedzę na podłodze z podkulonymi kolanami i czekam aż zawita dzień. Wtedy dopiero znika strach...