🚧🚧🚧🚧🚧
Pierwsza z czterech części maratonu.
🚧🚧🚧🚧🚧
W trakcie powrotu do domu, Martinus prawie się nie odzywał. Był jakiś naburmuszony. Nie wiem, czy Wiktor go tak zdenerwował, czy może miał zły humor.
Po powrocie do domu wpadłam na pomysł, żeby zapoznać Justynę i Karolinę z bliźniakami. Do tej pory tylko im opowiadałam o moich znajomych, ale czas to zmienić. Skoro oni przedstawili mnie swoim kolegom i koleżankom, to ja chyba też powinnam ich poznać z dziewczynami. Zadzwoniłam do Justyny. Gdy odebrała okazało się, że wraz z całą paczką znajdują się na placu zabaw. Co mam na myśli mówiąc "całą paczką"? W skład naszej paczki wchodzą: Justyna, Karolina, Julka, Kuba, Piotrek i ja. Mieszkamy w jednej wsi i znamy się od dziecka. Nie od zawsze się lubiliśmy, nasze dobre relacje przyszły z czasem. Kuba jest o rok starszy i w podstawówce chodził do klasy, za którą nie przepadałam. Polubiłam ją dopiero wtedy, gdy poznałam bliżej chłopaka, który jeszcze kilka tygodni temu mi się niezmiernie podobał. To między innymi dzięki niemu, Kuba trafił do naszej paczki. Piotrek i Julka chodzili ze mną do podstawówki, teraz zostaliśmy rozdzieleni i trafiliśmy do równoległych klas. Z Justyną i Karoliną w dalszym ciągu uczęszczam do tej samej grupy. Kiedyś wszyscy przez przypadek spotkaliśmy się w sklepie. Wpadliśmy na pomysł, że po powrocie do domu zrobimy sobie piknik. Po tym wypadzie nastąpiło kolejne spotkanie, potem znów kolejne itd. Pewnego dnia zauważyliśmy, że świetnie się dogadujemy i stworzyliśmy taką małą własną elitkę. Przejdźmy może do rozmowy. Moi znajomi bardzo się ucieszyli, że postanowiłam ich zapoznać. Okazało się, że Justyśka i Karolinka powiedziały im już trochę o moim spotkaniu z bliźniakami. Wspomniały również, że Marcus i Martinus są dość sławnym piosenkarzami i że już wcześniej ich słuchałam. Kuba nie był zaskoczony, ponieważ nie wiadomo skąd i jak, już o tym wiedział. Na początku wszyscy się przedstawili i zaczęli zadawać takie podstawowe pytania o wiek, zainteresowania itd. Później przy kamerze zostały już tylko 3 osoby: Justyna, Karolina i Kuba. Pozostali obserwowali i słuchali konwersację z oddali, co jakiś czas się odzywając, ponieważ nie za dobrze znali angielski a mnie i Justynie nie chciało się ciągle tłumaczyć tego, co mówią bliźniaki. Kuba bacznie przysłuchiwał się rozmowie. Jego chyba najbardziej interesowało to, co się u mnie działo. Zdziwiło mnie to, ponieważ nigdy wcześniej się raczej nie interesował życiem, kogoś z naszej paczki. Rozmawialiśmy około 2 godzin. Po tym czasie telefon Justyny się rozładował, więc postanowiliśmy zakończyć poznawanie na dziś. Było już około godziny 19. Trofors leży w strefie, w której o tej porze roku jest jeszcze bardzo jasno. Z tego względu, że nie byliśmy jeszcze ani trochę zmęczeni, a wręcz przeciwnie, postanowiliśmy iść pograć w piłkę. Nie wiem, czy wam wspominałam, ale oprócz języków obcych, astronomii, geografii i podróżowania, interesuje mnie także sport. Uwielbiam pływać, lecz nie pogardzę też innymi dyscyplinami. Zdecydowaliśmy zagrać w piłkę nożną. Trafiłam do drużyny Marcusa a naszymi przeciwnikami byli: Emma i Martinus. Gra przebiegała spokojnie, z wyjątkiem momentów, kiedy wpadał na mnie Martinus. Sama byłam pod wrażeniem moich zdolności piłkarskich. Chyba czas, żeby pomyśleć o karierze sportowca z wyższej rangi. Dopisywało mi również szczęście, przez które udało mi się zdobyć aż 4 bramki. Po dość długiej grze, zmęczyłam się, więc postanowiłam zejść z boiska i chwilę odpocząć. Udałam się do kuchni po napój a następnie wróciłam na zewnątrz i usiadłam na ławeczce, obserwując grę. W pewnym momencie odwróciłam się i poczułam jak nagle dostaję piłką w głowę. Uderzenie było na tyle silne, że zrobiłam fikołka i spadłam z ławki na ziemię. Już po chwili stało koło mnie troje rodzeństwa i pytało, czy wszystko w porządku. Martinus podszedł do mnie i chciał pomóc mi wstać. Ja zamiast tego tarzałam się ze śmiechu. Może to dziwne, ale za każdym razem jak się uderzę lub przewrócę chce mi się śmiać. Widząc mnie, Marcus i Emma również wybuchnęli śmiechem, który wcześniej próbowali stłumić. Jedynie Martinus tylko się nerwowo uśmiechnął. Było po nim widać, że jest zestresowany. Zaczął mnie przepraszać i tłumaczyć się, że to przypadek. Nie popatrzył, gdzie kopie piłkę i jest mu strasznie głupio z tego powodu, że trafił we mnie. Oczywiście odpowiedziałam, że nic się nie dzieje, niech się nie przejmuje. No bo przecież nic wielkiego się nie wydarzyło. Po prostu uderzył mnie niechcąco piłką. Co minutę pytał mnie czy dobrze się czuję, bo dostałam dość mocno piłką w głowę oraz przepraszał. Po 10 minutach postanowił wziąć mnie na plecy i zanieść do domu. Tak jakbym sama nie mogła tam dojść. Martinus strasznie dramatyzował, a mi chciało się z tego śmiać. Niby nie powinnam, ponieważ on po prostu się martwił i czuł winny, ale jego troska była nadmierna i niepotrzebna.
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...