2.113. W erze smartfonów

286 42 11
                                    

Podczas przerwy na lunch zrezygnowałam z jedzenia. Zamiast tego skontaktowałam się z Harvey'm i opowiedziałam mu o całym zajściu. Skrzywił się, gdy usłyszał, że Martinus próbował ze mną flirtować, ale nie powiedział nic oprócz cichego "Uważaj". Reszta nagrywek minęła w pozornym spokoju. Uwinęliśmy się dość szybko i o 16 byliśmy wolni. Przed wyjściem, jako ostatnia z dziewczyn udałam się do garderoby, by się przebrać. Wychodząc z pomieszczenia, zauważyłam w pokoju położonym naprzeciw Martinusa. Chłopak trzymał w ręku mój telefon i wymachiwał nim w moją stronę. Nerwowo rzuciłam torbę z ubraniami w kąt i podbiegłam do blondyna.

-Co ty robisz? -warknęłam, próbując zabrać mu telefon.

-Oddam pod jednym warunkiem -uśmiechnął się i schował urządzenie za plecy.

-W dupie mam twoje warunki. To jest mój telefon, więc mi go oddaj -powiedziałam surowym tonem. Ogólnie nie miałam w smartfonie jakichś supertajnych rzeczy i nie wściekałam się, gdy ktoś z niego korzystał, ale nie lubiłam tego, a już na pewno nie mogłam pozwolić, by Martinus go użytkował.

-Grzeczniej proszę. Dwa lata - ten sam telefon i to samo hasło?

-Nie każdego stać, by zmieniać telefon co pół roku -zauważyłam. -Lepiej dla ciebie, gdyby się okazało, że nie odblokowałeś mojego telefonu i nie grzebałeś w nim -powiedziałam wściekła na Martinusa.

-Spokojnie, nie zrobiłem tego, ale to nie oznacza, że tego za chwilę nie zrobię.

-Lepiej oddaj mi ten telefon, skarbie.

-Skarbie? Miło mi. Aż przypominają mi się dawne czasy -westchnął Norweg. -Może zamiast się bulwersować, pozwolisz mi przedstawić mój warunek? Myślę, że ci się spodoba, kochanie.

-Słucham -powiedziałam z wymuszanym uśmiechem, próbując opanować emocje.

-Oddam ci twój telefon, jeśli pójdziesz ze mną na lody lub na ciastko. Daję ci wybór.

-Miło z twojej strony, ale wybiorę nic. Nie mam zamiaru nigdzie z tobą wychodzić -zaśmiałam się.

-Czyli telefon zostaje u mnie? -spytał Martinus a oczy mu się błyszczały.

-Nigdzie z tobą nie pójdę, ale ty oddasz mi telefon.

-Dobrze się zastanów. Wolisz spędzić kilka godzin ze mną czy, żebym poprzeglądał twoją galerię i wiadomości z Harvey'm? -ta druga opcja trochę mnie przeraziła, ale nie dałam po sobie tego poznać. Zgodnie z zasadą "głupszym się ustępuje" postanowiłam odpuścić.

-Zastanowiłam się. Pójdę z tobą na ciastko -zgodziłam się, ale i tak nie miałam zamiaru nigdzie z nim iść.

-Naprawdę? -spytał Martinus, prostując się.

-Tak, dobrze słyszałeś. O 18 pod Złotymi Tarasami, pasuje?

-Jasne, pewnie. Trzymam cię za słowo, kochanie -oznajmił a w jego głosie dało się wyczuć nutkę poddenerwowania.

Moje słowo będzie tyle samo warte, co twoje kilka lat temu -pomyślałam.

-Kochanie to tylko dla mojego wspaniałego chłopaka Harvey'ego i dla mojej mamy -zauważyłam. -Teraz proszę o telefon.

-To do zobaczenia za dwie godziny -pożegnał się chłopak, wręczając mi komórkę.

-Do nie zobaczenia -szepnęłam i poszłam do reszty grupy.

W drodze do hotelu rozmawiałam z Harvey'm. Opowiedziałam mu o całym niedorzecznym zajściu ze śmiechem. Przy opisywaniu Martinusa używałam wielu negatywnych określeń, co nie umknęło uwadze Anglika. Stwierdził, że w ciągu całej naszej znajomości nigdy nie obraziłam go tyle razy co Martinusa podczas jednej wspólnej konwersacji i czuje się lekko zazdrosny z tego powodu. Harvey śmiał się razem ze mną z Martinusa. Powiedział, że jest ze mnie dumny. Na końcu poprosił o coś, co mnie kompletnie zszokowało. Chciał, żebym poszła z Martinusem na to spotkanie. Sprzeciwiłam się, ale Harvey bardzo nalegał. Miałam tam pójść, by przekonać się, czego Norweg ode mnie oczekuje, a następnie wszystko opowiedzieć ze szczegółami Harvey'emu. Po wielu namowach uległam. Bardzo nie chciałam iść na to spotkanie, ale wmawiałam sobie, że robię to tylko ze względu na mojego chłopaka.

Gdy dotarłam do hotelu i wzięłam prysznic, była już godzina 17.30. Niechętnie przebrałam się i powiedziałam zainteresowanym koleżankom z zajęć, że idę pozwiedzać naszą piękną stolicę. Przed wyjściem musiałam jeszcze porozmawiać z opiekunem. Cicho liczyłam, że nie zgodzi się na moją samotną wyprawę, ale myliłam się. 10 minut po 18 stałam już pod galerią i czekałam na spóźniającego się Martinusa.


Hej kochani!

Jak spędzacie ostatnie dni wakacji? Pozwólcie, że zacytuję Wam moje słowa sprzed roku: "Witajcie kochani! Chwytajcie ostatnie dni wakacji i nie przejmujcie się, że już się kończą! Przecież za rok także będą!" (rozdział 38.). Gdzieś, w ciągu roku, zatraciłam to radosne podejście do szkoły. W sumie szkoda, bo przydałoby mi się. Także ja idę płakać ;c

Dobrej nocki! Pozdrawiam <3

OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz