71. Dwa światy

587 45 18
                                    

-Chodźmy może stąd -odezwałam się po dwóch minutach, kiedy w końcu odzyskałam mowę.

-Masz rację. Chodźmy do mojego pokoju -zaproponował Martinus.

-A Marcus? Lepiej chodźmy do mnie -zapytałam.

-Widziałem go przed chwilą, że gdzieś tu się kręci. Na pewno nie przyjdzie za nami do pokoju. Poza tym mam coś dla ciebie.

-No dobrze -zgodziłam się i opuściliśmy huczną imprezę. Do naszych tymczasowych mieszkań nie dobiegała głośna muzyka, więc mieliśmy chwilę spokoju.

-Co chciałeś mi pokazać? -spytałam i stanęłam bardzo blisko chłopaka.

-To -odpowiedział i wręczył mi podłużne, czarne pudełko.

-Jeśli to jest to, o czym myślę, to nie... Aaa, nie. Ty to taki bardziej typ romantyka -zaśmiałam się, gdy zobaczyłam, że w środku znajduje się zwinięta kartka papieru. -Mam to teraz przeczytać? -spytałam.

-Może lepiej nie. Trochę boję się twojej reakcji -blondyn podrapał się po karku.

-Zaciekawiłeś mnie. Nie mam pojęcia, co tam znajdę, ale dziękuję -odparłam i objęłam chłopaka. Kilka sekund później usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Odskoczyliśmy od siebie speszeni. W progu pojawiła się Justyna i Marcus.

-Co tam maluszki? Swojego pokoju nie macie? -zapytał z uśmieszkiem starszy z bliźniaków.

-Marcus, zostaw ich -odezwała się Justyna i pociągnęła chłopaka za rękę.

-Wychodzimy -oznajmił stanowczym tonem Martinus i podał mi dłoń.

-Nie, to my wychodzimy -odparł Marcus. -Tylko na siebie uważajcie -dodał i razem z moją przyjaciółką zniknęli za drzwiami. Po chwili usłyszeliśmy z Martinusem głośne klaśnięcie i śmiech.

-A nie mówiłem, że to się dzisiaj stanie? Jestem geniuszem -powiedział na tyle donośnie Marcus, iż było go słychać zza drzwi.

-Nie wymądrzaj się tak. Ja też się tego spodziewałam, ale nie rozumiem twojego brata. Skoro od dawna podobała mu się Kamila, to czemu jej wcześniej tego nie powiedział? -odezwała się Justyna.

-Ja też go nie rozumiem -odrzekł Marcus i głosy ucichły.

-Co za debile... -szepnęłam i uśmiechnęłam się pod nosem.

-Co chcesz robić? -spytał Martinus i zaczął bawić się moimi włosami.

-Być z tobą -odpowiedziałam i mocno przytuliłam chłopaka.

W jego ramionach czułam się naprawdę dobrze. Zapomniałam o wszystkich troskach i problemach. Mogłam odpocząć. W dodatku Martinus zawsze wiedział, co powiedzieć, abym się nie stresowała, a ostatnio w moim życiu miałam dużo stresujących sytuacji związanych ze szkołą, znajomymi i tańcem. Nigdy bym nie pomyślała, ze trafi mi się taki idealny chłopak. No dobrze. Może Martinus nie był idealny, ale każdy z nas ma swoje wady. Mnie wystarczało to, jakim jest. Nie musiał znać całego mojego życiorysu, by mnie zrozumieć. Czy to jest możliwe, aby w wieku 15 lat doświadczyć prawdziwej miłości? Szczerze, gdyby ktoś mi tak powiedział, to prawdopodobnie bym go wyśmiała, ale w tej chwili miałam pewne wątpliwości. Nie wiedziałam, czym jest miłość. Zresztą nie istniała definicja miłości, do której mogłabym przypasować moją sytuację. Martinus i ja byliśmy z dwóch różnych światów, więc czy to możliwe, że tak łatwo znaleźliśmy wspólny język? Z jednej strony to, co się działo było piękne, a z drugiej - szalone i dziwne.

-O czym tak marzysz? -do moich uszu dobiegł słodki głos blondyna.

-Przepraszam, trochę się zamyśliłam. Wracamy na salę?

OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz