44. Bajo

705 47 0
                                    

Druga część maratonu


Chwilę później nie szłam już z Martinusem a przyłączyłam się do moich rodziców, którzy mieli znacznie weselsze towarzystwo. Na początku martwiłam się o blondyna, ponieważ posmutniał i szedł z tyłu, w sporej odległości od nas. Zdawał się mieć nieprzytomny i niczego nieświadomy wzrok, jednak później dołączył do nas i było bardzo fajnie. Po godzinie 17 stwierdziliśmy, że będziemy się już zbierać, bo Gunnarsenowie muszą jutro wcześnie wstać i się spakować, więc trzeba dać im czas, aby mogli odpocząć. W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze do naszego ukochanego miasteczka. Mieliśmy tylko kupić sobie lody i wracać, jednak okazało się, że jest jakaś parada a następnie koncert słynnego zespołu, więc zostaliśmy. Było już ciemno i zewsząd grała muzyka. W dodatku spędzałam czas w wspaniałym towarzystwie i Martinus stał się już CAŁKOWICIE normalny. Wow! Nie wiem jak wy, ale ja właśnie uwielbiam taki klimat. Niestety lub stety spotkałam wiele moich znajomych ze szkoły. Oczywiście musiałam im przedstawić bliźniaków. Ostatecznie wróciliśmy do domu po 22. Pod koniec wcale nie chciałam wyjeżdżać. Było naprawdę super. Jednak wszystko się kończy. W dodatku przygnębiła mnie myśl, że Gunnarsenowie już jutro wylatują. Gdy wróciliśmy do domu, miałam zamiar iść spać, ponieważ byłam bardzo zmęczona dzisiejszym dniem. W planach przeszkodził mi Martinus, który przyszedł do mnie do pokoju. Nie mogłam go wygonić, bo przecież był gościem. Tym sposobem aż do 4 rano siedziałam z chłopakiem i rozmawiałam. Moje zmęczenie minęło jak ręką odjął. Martinus nie strzelał głupich tekstów. Po prostu leżeliśmy i rozmawialiśmy. Żartowaliśmy i śmialiśmy się na tyle głośno, ile mogliśmy, bo reszta rodziny spokojnie spała. Od czasu do czasu rozwiązywaliśmy krzyżówki lub quizy. Pisaliśmy nawet z Kamilą, ale ona powiedziała, że nie będzie z wariatami rozmawiać i poszła spać. Komentowalismy również szkołę, wydarzenia na świecie i sport. Martinus czasami coś podśpiewywał. Trochę go nie rozumiałam. Dlaczego niekiedy zachowywał się jak baran a niekiedy był taki fajny i wyluzowany? Jednak gdy poszedł zrobiło się tak jakoś pusto. Przez całą noc nie zmrużyłam oka, ponieważ na początku siedziałam z Martinusem a potem wstałam, żeby pożegnać się z Norwegami. I wiecie, co się stało? Okazało się, że przyjadą do nas na dwa tygodnie pod koniec października lub na początku listopada. Ta wiadomość poprawiła humor mi i Martinusowi. Reszta była obojętna lub nie wyrażała swojej radości, ponieważ oderwano ich od łóżka. Gunnarsenowie wyjechali i zostaliśmy sami. Nagle uświadomiłam sobie, że dzisiaj rozpoczęcie roku. Przez bliźniaków zupełnie o tym zapomniałam. Myślałam, że się popłaczę. Przecież w ogóle nie spałam. "Jak ja tam pójdę? Mam zaspać na długim i nudnym przemówieniu dyrektorki, podczas gdy będą wszyscy rodzicie i uczniowie?". Na szczęście rozpoczęcie jakoś minęło a ja musiałam jeszcze posprzątać w całym domu i się przespać. Na wieczór byłam umówiona z Justyną, aby trochę poplotkować.



🚧🚧🚧🚧🚧🚧🚧🚧

Rozdział krótki, ale cóż... Za to trzecia część maratonu, która pojawi się jakoś w środku tygodnie będzie dłuższa. Jak wam mija szkoła? Bo wiecie co? Już prawie połowa października! Jakoś przeżyjemy ten rok szkolny a potem wakacje. Pozdrawiam! 😙😙😙💓😘 

OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz