2.97. Wracamy do przeszłości

307 38 10
                                    

Po tygodniu wróciliśmy do Polski. Babcia nadal znajdowała się w szpitalu, ale my nie mogliśmy sobie pozwolić na dłuższe "wakacje". Szef mojego taty, mimo iż był człowiekiem o wielkim sercu, nie mógł co miesiąc dawać swojemu pracownikowi dwutygodniowego urlopu. Ja nie chciałam robić sobie zaległości w szkole i opuszczać lekcji tańca, za które moi rodzice musieli płacić. Ale nie chciałam też odsunąć się od babci, podczas gdy cała rodzina się obok niej zbierała. Tak naprawdę stałam pomiędzy młotem a kowadłem.

Co dzień w domu panowała napięta atmosfera. I tak było już dziwnie od wyjazdu Kaśki. Pamiętam, że podobnie było też, gdy Paweł się wyprowadził, choć miałam wtedy niecałe osiem lat. Wiedziałam, że z czasem albo się przyzwyczaję do tej sytuacji, albo się ona zmieni. Moi rodzice co wieczór zastanawiali się jak rozwiązać problem z podróżami do Anglii. Wiadome było, że nie możemy w trójkę latać co miesiąc do babci na dwa tygodnie lub tydzień. Po pierwsze koszty, a po drugie - może to trudne, ale pomimo różnych chorób, śmierci i nieszczęść na świecie, życie toczy się dalej. Zapomnieć o babci też nie mogliśmy tak po prostu. Zdecydowaliśmy, że mój tato będzie jeździł do Anglii najczęściej jak będzie mógł, czyli liczyliśmy, że przynajmniej raz w miesiącu na kilka dni, może tydzień. Ustaliliśmy także, że wszystkie święta i uroczystości rodzinne będziemy spędzać razem w Wielkiej Brytanii, w tym także Boże Narodzenie, które z reguły celebrowaliśmy w Polsce poza kilkoma wyjątkami. W ten sposób rozwiązaliśmy problem, tak się przynajmniej wydawało, lecz pozostało jesz wiele znaków zapytania.

Święto Zmarłych minęło mi w samotności, choć, według wstępnych ustaleń, powinnam jeździć z mamą po wszystkich cmentarzach. Moja rodzicielka zdecydowała jednak, że poleci z tatą do mojej babci. Tak samo było na początku grudnia, kiedy znów zostałam sama w domu i jako prezent na Mikołajki sama sobie sprawiłam rozmowę z Harvey'm oraz zaprosiłam na noc Justyśkę, Julkę, Karolinę oraz Kubę. Do całości brakowało tylko Piotrka, który dzień wcześniej sprowokował Igora, tego nowego, beznadziejnego bliźniaka z klasy, do bójki, za co ostro oberwało mu się w domu i miał zakaz wychodzenia do świąt. Ja raczej dałabym mu za to nagrodę, nie zakaz, ale cóż to rodzice... Oni wszystkiego nie wiedzieli. Na początku obawiałam się, że może zaproszenie Karoliny było błędem. Niby wszystko się już wyjaśniło i nikt do niej nie miał większego żalu, ale czy wszyscy na pewno wybaczyli? Czy może tylko tak z pozoru? Najbardziej bałam się reakcji Julki, gdyż to ona była tą szczerą, waleczną, pamiętliwą jak słoń dziewczyną. Ku mojemu zdziwieniu, sama napisała do mnie i poprosiła mnie bym zaprosiła jeszcze Karolinę. Po fakcie stwierdzam, że nie był to błąd. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz śmiałam się przez całą noc, o ile taka sytuacja miała w ogóle miejsce. Muszę przyznać, że były to najlepiej spędzone Mikołajki od jakichś sześciu lat. W dodatku powrót mojej kochanej paczki znajomych. Znowu razem, tak na prawdę. Bez zbędnych kłótni, krzywych spojrzeń, lecz z miłością w oczach i uśmiechem na twarzy. Nie trzy osoby, nie cztery, tylko wszyscy. Złota Szóstka. Nasza Złota Szóstka.


Hej kochani!

Wiem, że rozdział dość krótki, ale chciałam Was poinformować, że już wracam. Minął prawie miesiąc od zakończenia roku szkolnego, a mi w końcu udało się dopełnić wszystkie sprawy związane ze szkołą. Tak naprawdę to dzisiaj zaczynam "prawdziwe" wakacje. Jako że zaczynam te spóźnione wakacje, zmienia się porządek wstawiania rozdziałów (jakby jeszcze jakiś istniał u mnie, pff). Jeden rozdział będzie dodawany, zgodnie z tradycją, w sobotę. Natomiast mam więcej wolnego czasu, więc czemu nie wstawiać nowych fragmentów częściej? Planuję dodawać więcej rozdziałów w tygodniu (dwa, trzy, cztery - czyli tyle, ile uda mi się napisać). Mam nadzieję, że spełnię swoje postanowienie. Także do następnego! <333

Pozdrawiam!

OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz