Wszystko się układało... do czasu... Do czasu, gdy babcia znów nie trafiła do szpitala w jeszcze poważniejszym stanie.
Dwa dni później byłam już w Anglii z rodzicami. Siedziałam wygodnie w fotelu w pokoju, czekając na powrót moich krewnych ze szpitala. W międzyczasie kilkakrotnie ucięłam sobie krótką drzemkę z książką na twarzy. Przez cały czas dokuczało mi zmęczenie. Nie miałam w ogóle energii, nawet na zabawę z kuzynką Anią. Podczas jednego ze słodkich snów zadzwonił dzwonek do drzwi. Obudziłam się, lecz nie wstałam z zamiarem otworzenia. Wyręczył mnie Sebastian. Ja natomiast przykryłam się kocem, licząc na to, że przybyły gość mnie nie zauważy i pozwoli dalej w spokoju spać.
-A kogo mu tu mamy? Nasza nie-kuzynka-siostra-ciotka-babcia-szwagierka-teściowa sobie śpi i nawet nie raczy nas przywitać? -zwrócił się Harvey do Maxa, kiedy przekroczyli próg pokoju.
-Jak miło was widzieć, kochana nie-rodzino -uśmiechnęłam się, przecierając oczy rękoma. -Ładnie to tak kogoś budzić?
-Ładnie to tak nie odpisywać komuś na wiadomości? -spytał Max.
-Piszemy ze sobą raz na kilka miesięcy. Nie wystarcza wam to? -zaśmiałam się. -Co wy tu robicie?
-Gdzie? -zapytał Harvey.
-Tu, tumanie -odpowiedział Max.
-Nie jąkaj się -skarcił go brat.
-Dobra, nieważne -machnęłam ręką, widząc, że raczej niełatwo będzie wyciągnąć jakieś konkretne informacje od bliźniaków. -Tak właściwie to cieszę się, że przyjechaliście. W końcu mam towarzystwo dla siebie -oznajmiłam i przyciągnęłam braci do siebie.
-Nie mieszkasz przypadkiem z rodziną i kuzynostwem?
-Ale oni nie potrafią tak dobrze zabawić jak wy. Wasze dowcipy teraz się bardzo przydadzą -stwierdziłam.
-Tylko tyle o nas powiesz? Nic więcej? -dopytywał Max.
-Niczym innym się nie wyróżniacie -zaśmiałam się i poczochrałam chłopaka po włosach. -Na ile przyjechaliście?
-Dwa, trzy dni? -bardziej spytał niż odpowiedział Harvey, zerkając na brata.
-Jakoś tak.
-Czemu nie dłużej?
-A gdzie mielibyśmy mieszkać? Jakim cudem przechodzisz z klasy do klasy? -zdziwił się Max.
-Harvey, powiedz mu coś -rozłożyłam ręce.
-Max, bądź miły dla ludzi mniej inteligentnych.
-Ej! -krzyknęłam. -Znaleźli się geniusze. Byłam kiedyś na koloni, gdzie przez dwie noce musiałam dzielić z pięcioma koleżankami wąskie łóżko. Tutaj też dalibyśmy radę.
-Niewątpliwie -zaśmiał się Harvey.
-Jesteś wyjątkowo wesoła jak na zaistniałe okoliczności. Co z twoją babcią? Bo głównie po to tutaj przyjechaliśmy -spytał Max, poważniejąc. Jego słowa trochę mnie zawstydziły. Poczułam się jakby Max uważał, że przyjechałam do Anglii dla zabawy i zupełnie nie interesowała się stanem zdrowia babci, a przecież ja także bardzo się o nią martwiłam.
-Zdradzę ci tajemnicę Max. Gdyby człowiek nie uśmiechał się przez cały czas, gdy wokół dzieje się coś niedobrego, byłoby źle. Nawet w najgorszych sytuacjach trzeba zachować optymizm i pozytywne myśli. Musimy żyć własnych życiem. Po tragediach świat się nie kończy. Poza tym, my, także się śmiejemy. To dodaje nam otuchy w złych chwilach -oznajmił Harvey i posłał mi ciepły uśmiech, który odwzajemniłam. Uznałam, że swoją wypowiedzią, chłopak stanął w mojej obronie.
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...