50. Taniec

624 48 1
                                    

W nocy słyszałam jakieś kroki dobiegające sprzed pokoju i szepty. Tak, jakby Marcus i Martinus się o coś sprzeczali.  

Na początku chciałam do nich wyjść, ale byłam tak zmęczona, że nie miałam siły wstać z łóżka. Zbudziła mnie mama, która zaproponowała, że zawiezie mnie do szkoły. Leniwie wykonałam poranną rutynę i pojechałam do gimnazjum. Lekcje mijały tragicznie. Zresztą każdy z klasy wyglądał jakby nie zmrużył oka przez 2 dni. Nie mogłam się na niczym skupić i myślałam tylko o tym, żeby położyć się do cieplutkiego łóżka i spać tyle, ile dam radę. Kiedy wróciłam do domu i zaczęłam spełniać moje marzenie, uświadomiłam sobie, że muszę jechać na zajęcia taneczne. Niemalże się popłakałam. Nie miałam innego wyjścia, więc przebrałam się i zabrałam ze sobą Marcusa z Martinusem. Starszy z braci zgodził się pójść na spotkanie z siódmoklasistkami. Choć tyle dobrego. Nasze mamy zdziwiły się, że wszyscy jedziemy do szkoły, ale nic nie powiedziały. Ja poszłam z młodszym blondynem na halę, gdzie mieliśmy już ćwiczyć pierwsze kroki taneczne. Starszy z braci znajdował się kilkaset metrów od nas, w małej kawiarence. Trochę się o niego martwiłam, bo był w obcym kraju z obcymi dziewczynami w kawiarni. Na szczęście Martinus nieco mnie uspokoił. Teraz opowiem wam historię mojego szczęścia w nieszczęściu. Otóż mieliśmy tańczyć w parach - dziewczyna z chłopakiem. Instruktorzy zaczęli nas dobierać. Początkowo moim partnerem był chłopak z II A a potem, właściwie to ostatecznie, trafiłam na Kacpra. Był to mój dawny krasz. Choć w sumie nie wiadomo, czy "były" krasz, czy aktualny. W każdym bądź razie, jak już wam kiedyś wspominałam, "zbliżyliśmy " się do siebie klika lat temu właśnie poprzez taniec. Parę miesięcy temu prawdopodobnie skakałabym z radości, gdybym się dowiedziała, że jest on moim partnerem, ale w obecnym momencie sama nie wiedziałam, co czuję. Tego nie da się opisać. Z jednej strony trochę się cieszyłam, a z drugiej było mi to obojętne. Ciekawiło mnie, czy on coś do mnie czuje. A przede wszystkim ciekawiło mnie, czy ja coś do niego jeszcze czuję. 

Przez cały trening czułam na sobie wzrok Martinusa. Nie ma się co dziwić. W końcu przyszedł tu ze mną i tylko mnie znał. W pewnym momencie zaczęłam się zamartwiać, jak wytłumaczę się Norwegowi. Ale właściwie, z czego miałabym się tłumaczyć? W mojej podświadomości wyobrażałam sobie, że Martinus wie o tym, iż w przeszłości Kacper mi się podobał i jest zły za to. Zły, a nawet zazdrosny. Ale to było w mojej podświadomości! Zaczęłam się nad tym zastanawiać i moja uwaga zupełnie odbiegła od tańca, przez co zaczęłam mylić kroki. Chciałam tylko, żeby ten dzień się już skończył i żebym mogła w końcu pójść do łóżka, gdzie zapomnę o wszystkim. Kiedy po ponad czteru godzinach morderczego treningu ogłosili koniec, prawie wybiegłam ze szkoły.

-Nudziło ci się trochę? -spytałam Martinusa, gdy wyszliśmy na zewnątrz.

-Tylko troszeczkę. Przez część czasu rozmawiałam z tym chłopakiem. Hmmm... Jak mu tam na imię? Mateusz? No, rozmawiałem z Mateuszem a w międzyczasie obserwowałem ciebie.

-I co, ładnie tańczę? -zaśmiałam się.

-Pięknie. Mam nadzieję, że ty i twój partner wygracie to. Dzisiaj tańczyliście najlepiej -pochwalił mnie chłopak.

-Dziękuję, jesteś kochany -powiedziałam i przytuliłam blondyna.

-A ty znałaś już wcześniej tego chłopaka, z którym tańczyłaś? 

-Tak. Chodziłam z nim do szkoły podstawowej a teraz do gimnazjum. Kiedyś też z nim tańczyłam. Mam z nim bardzo słaby kontakt. W sumie to nigdy za wiele nie rozmawialiśmy -trochę okłamałam chłopaka, gdyż wydawało mi się, że jest zazdrosny a nie chciałam go bardziej denerwować.

-Właśnie wyglądaliście, jakbyście się już wcześniej znali. Pewnie będzie ci się z nim w porządku tańczyło. To co, idziemy po Marcusa? -powiedział spokojnie chłopak i wziął mnie pod rękę. -Zimno, prawda? -dodał.


-Aż tak źle było? -spytałam Marcusa, kiedy wróciliśmy do domu, ponieważ wcześniej nie był skory do rozmowy.

-Za chwilę wam opowiem. Teraz idę wziąć długi prysznic -oznajmił starszy z braci i się przeciągnął.

-Czekamy -zawołaliśmy z Tinusem i pobiegliśmy do jego pokoju.

-No to opowiadaj -powiedziałam do chłopaka.

-Jednym słowem: tragedia. One mówiły tylko o sobie. A jak zacząłem prawić im komplementy, to się zarumieniły i chichotały.

-To tak jak Kamila na naszej pierwszej kolacji -zaśmiał się Tinus.

-Cicho bądź! -szturchnęłam chłopaka w ramię. -Dawno i nieprawda.

-Trochę za dziecinne, według mnie. Powinny być nieco poważniejsze. A jak tam u was? -spytał Marcus.

-U nas świetnie. Nie masz pojęcia, jak cudownie tańczy Kamcia -stwierdził blondyn i poczochrał mnie po włosach. -Na pewno wystąpi w dalszej części.

-Przynajmniej wam się udało -westchnął Marcus.

-Chłopcy, nie obraźcie się, ale ja już pójdę spać. Jestem niczym zombie. Pa wam! -powiedziałam ledwo żywa. Była już prawie 23. I tak długo wytrzymałam jak na taki pracowity dzień.

-Hej!

-Dobranoc wpadka!

OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz