Czy naprawdę uważałam, że byłoby lepiej, gdybyśmy z Harvey'm zostali jedynie przyjaciółmi? Sama już nie wiedziałam. Niczego nie byłam pewna na sto procent. Wiedziałam tylko, że nie chcę, by Harvey cierpiał przeze mnie.
Następnego dnia wszystko było w jak najlepszym porządku. Przynajmniej pozornie. Zachowywałam się tak, jakby nic się nie stało i Harvey tak samo. Rano się poprzytulaliśmy, potem zrobiliśmy i zjedliśmy wspólnie śniadanie, zostawiając coś dla Maxa. Następnie wyszliśmy rano na spacer, podczas którego Harvey postanowił, że nagramy tego dnia koniec teledysku, bo czuł się już całkiem dobrze. Powiedział, że następne dwa dni chce spędzić ze mną nim wyjadę do Polski. Rozumiałam to w stu procentach, bo na jego miejscu zrobiłabym tak samo.
Podczas nagrywania teledysku również wszystko wyglądało normalnie. Nawet lepiej niż normalnie. Problemy pojawiły się na samym końcu. Jak powszechnie wiadomo, koniec wideo powinien utkwić oglądającemu w głowie. Cóż więc zrobić? Ja pomysłu nie miałam, Harvey już tak.
-Co to miało znaczyć? -krzyknęłam, kiedy Harvey mnie pocałował i oznajmił, że to będzie idealne zakończenie.
-O czym mówisz? -spytał łagodnie.
-O tym! Po co to zrobiłeś? -jeszcze bardziej się oburzyłam.
-Hej, co w tym dziwnego? Ciągle dajemy sobie buziaki. Czy to źle, że chcę cię też pocałować w teledysku?
-Tak. Ja nie chcę, by ludzie o nas wiedzieli. Wiesz, co się potem będzie działo? To nie wyjdzie na dobre ani tobie, ani mi.
Tak, jasne, Kamila. Że niby chcę chronić swoją prywatność? Wcale nie o to mi chodziło. To miało głębsze podłoże.
-Dobrze, przepraszam. Nie złość się. Jeśli nie chcesz, to możemy wyciąć tę scenę. Tylko powiedz -oznajmił Harvey i pogładził mnie po policzku.
Jego dotyk tak dziwnie na mnie działał. Stwierdziłam, że nie mogę tego dłużej ciągnąć. Nie mogę dłużej się tak zachowywać i nie mogę dłużej kazać Harvey'emu znosić mnie i moich humorków. Czas najwyższy, by to przerwać.
-Chyba musimy poważnie porozmawiać. Tak szczerze jak jeszcze nigdy dotąd.
-Słucham -powiedział Harvey i skupił całą swoją uwagę na mnie. I znów, znów złapał mnie za ręce. Jak ja mogłam mu to zrobić?
-Podczas kręcenia tego teledysku z Marcusem i Martinusem wcale nie było tak spokojnie. Na początku naprawdę byłam sceptycznie nastawiona do całej tej sytuacji i totalnie ignorowałam Martinusa. Na spotkanie z nim zgodziłam się tylko dlatego, że ty mnie poprosiłeś. Z czasem zaczęłam z nim coraz częściej rozmawiać i doszło do tego, że się pogodziliśmy i zaczęliśmy naszą znajomość od nowa. To nie wszystko. Pewnego razu się pocałowaliśmy. Nie chciałam tego, ale potem całkiem mi się to spodobało. Myślę, że to nie do końca było takie "nic nieznaczące". Chciałam o tym zapomnień i nie mówić się, ale tak się nie da. Ty na to nie zasługujesz. Przepraszam -wyznałam a ręce mi się niemiłosiernie trzęsły.
-Chcesz powiedzieć, że to zdjęcie naprawdę przedstawiało was całujących się? -spytał Harvey a oczy miał zaszklone. Nie widać było w nich choć cienia złości. Jak on to robił, że w takich sytuacjach zachowywał stoicki spokój?
-Nie, to zdjęcie był przypadkowe. Do niczego wtedy nie doszło. Tak bardzo cię przepraszam -zaczęłam łkać. Za wszelką cenę chciałam powstrzymać łzy, bo wydawało mi się, że mój chłopak uzna je za sztuczną pokorę i skruchę. Właśnie - mój chłopak. Jak długo jeszcze "mój"?
-To czym dla ciebie był związek ze mną? Przykrywką czy czymś innym?
-Nie mów tak. Znaczył dla mnie wiele. Zresztą, nadal znaczy. Nie byłeś dla mnie tylko poduszką do wypłakania się, pocieszycielem czy też osobą, która miała mi zastąpić Martinusa. Absolutnie nie. Traktuję cię całkowicie poważnie.
-Ale?
-Ale... Ale myślę, że Martinus nie jest mi całkowicie obojętny. Przyznam, że wolałabym się z nim w ogóle nie zobaczyć i żeby było jak dawniej. Ja i ty. Niestety, czasu nie cofnę, a dłużej udawać nie mogę. Przepraszam -wymamrotałam i spojrzałam w lewo. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam tak Maxa stojącego z otwartą buzią. Harvey dostrzegł go w tym samym momencie co ja. Puścił moje dłonie i pospiesznie gdzieś odszedł. Spojrzałam jeszcze raz na Maxa, szukając w nim jakichś słów uspokojenia lub wsparcia, ale on był tak samo bezradny jak ja. Zresztą, dlaczego miałby mnie pocieszać? To ja byłam winna tej sprawie.
Wróciłam z Maxem do domu w milczeniu. Przesiedziałam kilka godzin sama w pokoju i myślałam o Harvey'm. Po tym czasie zaczęła mnie bardzo martwić jego długa nieobecność i postanowiłam go poszukać. Nie powiedziałam nic nikomu, tylko wyszłam. Obeszłam miasteczko kilka razy, ale po Angliku nie było śladu. Zadzwoniłam też do Dobby'ego, czy nie wie gdzie on może być, ale wszystko na nic. Do domu wróciłam po godzinie 21. Weszłam zrezygnowana do pokoju, gdzie zastałam siedzącego na łóżku chłopaka.
-Gdzie byłeś? Martwiłam się. Szukałam cię kilka godzin -oznajmiłam, wzdychając głęboko. Harvey nic nie odpowiedział, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że sytuacja jest poważniejsza niż myślałam. Jeśli Harvey się nie odzywał, to był to naprawdę okropny znak. Czego ja się spodziewałam?
Do końca dnia Harvey zdawał się mnie całkowicie ignorować. Z kolei nazajutrz obserwował mnie na każdym kroku i analizował każdy mój krok. Przez cały czas nadal milczał. Aż nadszedł dzień mojego wyjazdu do Polski. Choć samolot miałam dopiero w późnym godzinach wieczornych, rodzinę Millsów postanowiłam opuścić już rano. Atmosfera była napięta, więc nie widziałam sensu, by sprawiać kłopoty i przebywać tam jeszcze dłużej. Stałam już przy drzwiach wyjściowych i żegnałam się z każdym po kolei. Na koniec zostawiłam bliźniaków.
-Harvey, zasługujesz na kogoś lepszego. Jesteś naprawdę wspaniałym człowiekiem i nie przypominam sobie bym kiedykolwiek poznała kogoś o tak dobrym sercu jak ty -wyznałam i powiem szczerze, że liczyłam na jakąś odpowiedzieć, ale chłopak tylko podał mi rękę i zamknął się w swoim pokoju.
-Czyli to już naprawdę koniec? -spytał Max, gdy do niego podeszłam.
-Najwyraźniej -wzruszyłam ramionami.
-Szkoda, że tak to wygląda. Harvey się o ciebie martwi. Wczoraj, kiedy wyszłaś z domu bez słowa, poszedł ciebie szukać, gdy tylko się zorientował, że gdzieś zniknęłaś.
-Dbaj o niego i informuj mnie na bieżąco, co u niego słychać.
-Jasne.
-Ty też na siebie uważaj. Trzymaj się -powiedziałam i mocno przytuliłam Maxa.
Chwilę później opuściłam dom. Zamykając drzwi, uświadomiłam sobie, że to naprawdę jest koniec.
Hej kochani!
Wracam po ponad miesięcznej przerwie. Wiem, że miałam odezwać się przed świętami, ale nawet nie mam na to żadnego wytłumaczenia, więc po prostu PRZEPRASZAM. Nie złożyłam Wam też życzeń, ale mam nadzieję, że dobrze minęły Wam święta. Do soboty! <3
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...