2.127. Nie nadaję się

258 34 8
                                    

Po Martinusie nie będzie śladu i zostanie tylko Harvey. Musiałam jedynie dobrze grać, aby nic się nie wydało, bo wiedziałam, że w innym przypadku będzie źle.


Pierwszy tydzień spędziłam głównie w gronie całej rodziny Millsów. Poznałam ich wujka, ciotkę i kuzynostwo. Jednego dnia wybraliśmy się do parku trampolin, raz spędziłam całe popołudnie, nagrywając głupią zabawę bliźniaków i ich kolegów. Wybrałam się też z nimi i Dobby'm na ryby, gdzie po raz pierwszy trzymałam w ręku wędkę. Upiekłam z Tilly babeczki. Zagrałam z całą rodziną Millsów w koszykówkę i zrobiłam wiele innych rzeczy. Praktycznie nie spędzałam z Harvey'm czasu sam na sam, co mnie nawet cieszyło. Wiem jak to brzmi, ale tak było. Przebywając w większej grupie osób, nie bałam się tak bardzo, że pisnę choć słówko na niezręczny temat, o którym chciałabym zapomnieć, lub, że Harvey zacznie o coś wypytywać. Starałam się jak mogłam, żeby nie dawać po sobie znać, iż coś nie gra, choć nie zawsze mi wychodziło.

Cała sytuacja zmieniła się w drugim tygodniu. Była pogodna niedziela. Zaplanowaliśmy z Harvey'm, że gdy trochę się ochłodzi, wybierzemy się na przejażdżkę po okolicy. Około 17, kiedy to słońce powoli zbliżało się do linii horyzontu, zaczęłam szykować się do wyjścia. Wtem do pokoju wparował niespodziewanie Max. Pokiwał porozumiewawczo głową do Harvey'ego i obaj spojrzeli na mnie z uśmiechem.

-Chłopaki, co się dzieje? Dlaczego tak na mnie patrzycie? -spytałam, będąc delikatnie skrępowana.

-Harvey, no dalej -machnął ręką Max.

-Ucieszy się? -zagadnął Harvey, zerkając na brata.

-Na pewno. No dalej, powiedz to już.

-Hej! Ja tu nadal jestem i wszystko słyszę. O co wam chodzi?

-Jak ty nie chcesz mówić, to ja powiem -stwierdził Max, przewracając oczami. -Pamiętasz, gdy próbowałaś skontaktować się z Harvey'm, a ja ci powiedziałem, że nie ma czasu, bo coś dla ciebie szykuje?

-Razem szykujemy. Znaczy, razem szykowaliśmy -dodał pośpiesznie Harvey. -I pamiętasz, gdy powiedziałem, że to będzie coś niesamowitego?

-Doskonale to wszystko pamiętam, ponieważ o mało co nie dostałam wtedy zawału, że coś wam się stało. Zwłaszcza tobie, Harvey -oznajmiłam.

-Ej! -krzyknął Max. -To, że jesteś z moim bratem nie oznacza, że ja już nie istnieję. O mnie się nie martwiłaś? -roześmiał się.

-Przepraszam, nie to miałam na myśli. Po prostu... -zaczęłam się tłumaczyć.

-Zamknijcie się wreszcie, bo się stresuję -podniósł ton Harvey.

-Twój chłopak się stresuje. Złap go za rękę, obejmij, pocałuj. Zrób coś, by go uspokoić -zwrócił się do mnie Max.

-Zamknij się -powiedzieliśmy jednocześnie z Harvey'm.

-Dobra, z dwoma osobami nie będę dyskutował. Kontynuuj, bracie.

-Za jakie grzechy muszę żyć z takim kretynem? -wetchnął Harvey.

-Pośmialiśmy się, a teraz skończcie i powiedzcie, co macie do przekazania, bo zaczynam się naprawdę denerwować -oznajmiłam i zauważyłam, że trzęsą mi się ręce.

-Robi się poważnie. Może nie przeciągajmy tego.

-Dziękuję -odparłam.

-Napisaliśmy piosenkę i bardzo nam będzie miło, jeżeli zgodzisz się wystąpić w teledysku -powiedział na jednym wydechu Harvey.

-To z inicjatywy Harvey'ego. Bardzo mu zależy, żebyś wzięła udział -dodał Max.

-Słucham? -zrobiłam wielkie oczy.

-Zgadzasz się? -spytał Harvey.

-Nie. Nie wiem. Dlaczego akurat ja?

-Jesteś moją dziewczyną a to jest piosenka o miłości. Nie mogłem zaproponować nikomu innemu występu w tym teledysku niż tylko tobie.

-Nie, nie, ja się chyba do tego nie nadaję. Znajdźcie kogoś innego -powiedziałam, rozpaczliwie szukając w myślach jakichś argumentów. Wtedy to napotkałam wzrok Maxa i, choć chłopak nic nie powiedział, wiedziałam, co chciał mi przekazać. Nie wypadało mi nie przystać na ich propozycję, podczas gdy wzięłam udział w teledysku do piosenki Marcusa i Martinusa. Poza tym, Harvey chyba nigdy by mi tego nie wybaczył. Max wiedział to najlepiej.

-Przecież żartowałam. Jasne, że się zgadzam -zaśmiałam się, lecz oczy miałam zaszklone.

W ostatnich dniach towarzyszyła mi huśtawka emocjonalna i większości ze swoich reakcji nie potrafiłam logicznie wyjaśnić. Nie wydawało mi się jednak, by było to bez powodu. Przyczyny dopatrywałam się w odnowieniu znajomości z Martinusem. Znów zwaliłam na niego całą winę.



Hej kochani!

Co u Was słychać? U mnie tydzień był bardzo zapracowany i praktycznie na nic nie miałam czasu. Jak spędziliście 11 listopada? Ja w bardzo miłej, patriotycznej atmosferze i jestem pewna, że ten dzień na długo zostanie w mojej pamięci.

Wybaczcie mi, że tak przeciągałam w tym rozdziale. ale musiałam jakoś rozłożyć tą akcję.

Pozdrawiam gorąco!!! <3

OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz