Wypiłam dwa kieliszki wódki i dwa piwa. To wystarczyło, bym poczuła się źle. Nigdy wcześniej nie piłam, więc nieduża dawka spowodowała u mnie tragiczne skutki. Już po pierwszym kieliszku poczułam obrzydzenie i zawroty głowy. Nie wiem też więc, z jakich przyczyn sięgnęłam po kolejny.
Niewiele pamiętam z tego, co działo się później, jedynie smród alkoholu i obrzydzenie. Następnego dnia obudziłam się w salonie w swoim domu. Kompletnie nie wiedziałam, jak się tam znalazłam, ale po chwili zobaczyłam Kubę i wszystko stało się jasne.
-To ty mnie odprowadziłeś do domu? -spytałam zachrypiałym głosem.
-Nie mógłbym cię przecież zostawić w takim stanie. Chcąc nie chcąc jestem skazany na przyjaźń z tobą -odparł, patrząc na mnie litościwie.
-Byłeś ze mną całą noc?
-Miałem inne wyjście? -spytał, wzruszając ramionami. -Proszę cię, nie pij więcej.
-Ej, ja jeszcze jestem niedoświadczona. Poza tym, wzięłam przykład z ciebie. Wszak ty piłeś -zaśmiałam się z trudem.
-To już inna sprawa. Ja jestem pełnoletni.
-Ja też będę za niecały rok -dodałam pośpiesznie.
-Po drugie, próbowałem cię od ciągnąć od alkoholu. Lepiej, żebyś nie nabierała doświadczenia w piciu. To nic dobrego.
-Wiem... Ale miałam powód -stwierdziłam po dłuższej chwili zastanowienia, przypominając sobie moje tandetne wytłumaczenie.
-Wiem, ale myślę, że swoje emocje mogłabyś wyładować w inny sposób. Może w tańcu? Dobrze ci to wychodzi -niby nic dziwnego Kuba nie powiedział, ale jedna rzecz przykuła moją uwagę. On "wie"?!
-Co wiesz?
-A co mam wiedzieć? -zaczął się ze mną drażnić.
-Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie. Konkretnie.
-Wszystko wiem.
-Nie baw się ze mną.
-Naprawdę nic nie pamiętasz z tej nocy?
-A jest coś, co powinnam pamiętać? Coś złego? -spytałam lekko poddenerwowana. Te gierki wywoływały u mnie niepokój.
-Teraz ty nie odpowiadaj pytaniem na pytanie. Przegadałaś ze mną całą noc i opowiedziałaś mi wszystko, co działo się, począwszy od wyjazdu z grupą taneczną do Warszawy, a skończywszy na powrocie z Anglii.
-O mój Boże -jęknęłam. -I ty tu nadal jesteś?
-Zapomniałem, gdzie są drzwi wyjściowe i musiałem zostać -zażartował Kuba.
-Zrobiłam tyle głupich rzeczy. Wstyd mi, ale wiem, że już za późno by cokolwiek zmienić -wyznałam, legając na sofę.
-Doradziłbym ci coś, ale wiesz, że jestem w tym sprawach kiepski. Jeszcze bym pogorszył twoją sytuację.
-Powiedz to wprost: jestem beznadziejna -głęboko westchnęłam.
-Hej, uspokój się -powiedział Kuba i położył rękę na moim ramieniu. -Narobiłaś trochę bigosu, ale czasu nie cofniesz.
-Niestety. Najbardziej zależy mi na tym, by Harvey mi wybaczył, a jak na razie na to się nie zapowiada. On nigdy się na mnie nie obraził, a uwierz mi, że było sporo sytuacji, gdy mógł to zrobić. W jego przypadku nieodzywanie się to najpoważniejsze stadium złości. Harvey nic nie mówi, rozumiesz? On nic nie mówi -powiedziałam, akcentując ostatnie zdanie. -Koniec świata.
-Dziwisz mu się? To dla niego jest ciężkie. Potrzebuje trochę czasu.
-A jak się w ogóle nie odezwie? -spytałam, kierując głowę ku górze.
-To... Może... -nie dokończył wypowiedzi Kuba.
-Tak myślałam -odparłam smutno.
-Myśl pozytywnie. Swoją drogą, na twoim miejscu pokazałbym Judycie, gdzie jest jej miejsce.
-O nie! Za tydzień szkoła tańca. Kompletnie nie mam ochoty tam jechać.
-A jutro już normalna szkoła -oznajmił przyjaciel, szykując się do wyjścia.
-Jeszcze gorzej. Dopiero teraz czuję, że nie wypoczęłam wystarczająco. Te wakacje minęły jak z bicza strzelił -odprowadzając Kubę do drzwi, przewróciłam się na schodach. Blondyn złapał mnie tuż nad posadzką.
-Pogrzebałem trochę w twoim szafkach - mam nadzieję, że się nie gniewasz- i zrobiłem ci napój z witaminami. Wypij i nabierz sił. Skontaktuję się z tobą wieczorem.
-Dzięki! Mam nadzieję, że nie odnalazłeś moich listów miłosnych. Do wieczora! -wykrzyknęłam, zamykając drzwi za przyjacielem.
"Ech, ja chyba nie nic nie jestem gotowa. Teraz nawet myśl o szkole mnie przeraża, a myśl o zajęciach tanecznych to dwa gwoździe wbite w rękę."
Wypiłam eliksir magiczno-uzdrawiający od mojego przyjaciela. Miał nieznośny smak, ale poczułam się lepiej. Podczas jego sączenia, zdałam sobie sprawę, że od kilku dni nie miałam kontaktu z Martinusem. Nie, żeby to było jakoś bardzo dziwne, bo wcześniej nie odzywaliśmy się do siebie przez dwa lata, ale chyba powinien poznać choć ciut informacji z ostatniego czasu. Napisałam do niego o tym, że pokłóciłam się z Harvey'm i już nie jesteśmy razem. Zataiłam oczywiście powód. Zastrzegłam go sobie jako temat tabu. Na odpowiedź od Norwega musiałam czekać kilka godzin i zaskoczyła mnie. Zaskoczyła mnie w tym sensie, że spodziewałam się jakiejś większej reakcji, emocji, a odzew w skrócie można opisać tak: "No przykro mi, ale to nie moja sprawa". Uznałam, że może Martinus jest zajęty i swoją wypowiedź dokończy później. Czekałam długo. Zdążyłam w tym czasie spotkać się z Kubą i z nim pobiegać oraz zrobić zakupy. Kładąc się spać, dostałam wiadomość, jednak nie była ona od Martinusa, tylko od Harvey'ego.
Hej kochani!
Jak spędziliście Sylwestra i jak tam początek nowego roku? Macie jakieś postanowienia?
Dziękuję za wszystko!
Pozdrawiam! <3
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...