-Hej, Kamila, wstawaj -poczułam szturchanie w rękę. -Wstawaj -do moich uszu dobiegał coraz wyraźniejszy głos Giseli. Kiedy do mojego mózgu dotarła informacja, że to nie jest sen, gwałtownie podniosłam się z łóżka.
-Tak? -spytałam, przecierając oczy.
-Pobudka. Czas do szkoły. Przepraszam, że cię budzę, tak słodko spałaś, ale szkoła nie poczeka... -westchnęła dziewczyna. -Jeśli chcesz, możemy pojechać z moim tatą lub pójść na nogach na przystanek a stamtąd pojedziemy autobusem.
-Może się przejdziemy? -spytałam, spoglądając w okno. Poranne słońce oświetlało całe podwórko a wiatr delikatnie muskał liście drzew. Byłam pewna, że to będzie upalny dzień.
-Ok, nie miałabyś nic przeciwko, gdyby moje koleżanki poszły z nami?
-Skądże, chętnie je poznam -uśmiechnęłam się.
-Mam jeszcze jedną propozycję. Wpadłam na pomysł, żebyśmy ubrały się podobnie do szkoły. Wiesz... To będzie fajnie wyglądało, kiedy razem wejdziemy do klasy przyodziane w to samo. Oczywiście, jeśli chcesz... -powiedziała cicho Gisela.
-Świetny pomysł! -pochwaliłam dziewczynę. -To jak się ubieramy?
-Jeszcze przed twoim przyjazdem kupiłam dwie takie same, letnie bluzki. Nie znałam twojego rozmiaru, ale myślę, że będzie w miarę dobra -oznajmiła dziewczyna i pokazała dwie białe bluzki z kolorowymi, kwiatowymi motywami i dziurami na ramionach. Z przodu posiadały charakterystyczną falbanę. -Do tego zwykłe, jeansowe spodenki.
-Odkryte ramiona, krótkie spodenki? -wyszeptałam i uniosłam brwi.
-Coś nie tak? Nie podoba ci się? -spytała dziewczyna z przerażoną miną.
-Nie, nie, po prostu w mojej szkole panują jakieś rygorystyczne zasady -machnęłam ręką i zaśmiałam się. Gdybym przyszła tak ubrana do gimnazjum, to prawdopodobnie dostałabym minus 100 punktów na start. Najwyraźniej tu obowiązują inne nakazy.
-To proszę, przebierz się -dziewczyna podała mi bluzkę i wyszła z pokoju. Po raz kolejny zaśmiałam się, gdy uświadomiłam sobie, że nastolatka zaplanowała wszystko od a do z. Pomyślała nawet o takiej drobnostce, jaką jest strój. Intrygowało mnie, a zarazem nieco przerażało to, co Gisela wymyśliła na kolejne dni.
-Ej, ej, ale tak nie pójdziesz do szkoły -oznajmiła Niemka, gdy weszłam do kuchni. Spojrzałam na nią zdziwiona. -Ehh, chodzi mi o fryzurę. Jak wszystko, to wszystko. Usiądź sobie wygodnie na krześle -dodała dziewczyna, kiedy spostrzegła, że jej nie rozumiem.
Po 40 minutach wyszłyśmy z domu i udałyśmy się na przystanek. Mimo, że z wyglądu byłyśmy jak ogień i woda, jak zima i lato, jak pieprz i sól, to wspólny ubiór nas bardzo do siebie upodobnił, co nie umknęło uwadze znajomych Giseli. Pierwszą rzeczą, na jaką zwrócili uwagę był oczywiście strój i identyczny francuz z dwoma pasemkami przysłaniającymi czoło. Dopiero później orientowali się, że jestem nietutejsza i się przedstawiali.
Przyszłyśmy do szkoły chwilę spóźnione. Gisela miała za zadanie pokrótce pokazać mi szkołę i ją opisać. Następnie odbył się apel przywitalny dla wszystkich uczniów. Po tym udaliśmy się do klas na zajęcia.
-Zazwyczaj siedzę z Mathildą, ale dziś jest specjalny dzień -zaśmiała się Gisela i pociągnęła mnie do przedostatniej ławki. Chwilę później przyszedł nauczyciel, ojciec Niemki. Przywitał się ze wszystkimi, rozsiadł się wygodnie na krześle i... i zaczął swój atak.
-No to może na początek ty, czarna. Kamila, zgadza się? -oznajmił nauczyciel i wskazał na mnie. -Opowiedz coś o Polsce.
-... i to by było na tyle -podsumowałam moją wypowiedź składającą się z trzech zdań. Z powodu stresu i niewystarczającej znajomości języka niemieckiego, nawet ta krótka przemowa była dla mnie męczarnią.
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanficMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...